Panie Marszałku. Wysoka Izbo.
Ustawą z dnia 9 marca 2017 r. o szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych powołaliśmy Komisję do spraw usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa. Niestety, nie przypuszczaliśmy, że będzie taki opór materii, opór osób oczywiście, który spowoduje przewlekłość postępowań toczących się przed komisją. Stąd niniejsza nowelizacja ma na celu zapewnienie sprawniejszego działania komisji, m.in. zwiększy dostęp komisji do potrzebnych dokumentów w toku toczących się przed komisją postępowań. Wprowadza się również kary pieniężne w przypadkach naruszenia prawa. M.in. wprowadza się karę do 1 mln zł dla osób, które wydały decyzję reprywatyzacyjną, która doprowadziła do skutków rażąco sprzecznych z interesem społecznym, w szczególności do stosowania uporczywie groźby bezprawnej, a także przemocy w stosunku do osób zajmujących lokal nieruchomości warszawskich. Zmieniono również nazwę komisji, która odtąd brzmi: Komisja do Spraw Reprywatyzacji Nieruchomości Warszawskich.
Jak sądzę, chyba nikt nie ma wątpliwości co do słuszności powołania tejże komisji. Jej praca ukazała ogromną skalę patologii reprywatyzacyjnych w Warszawie oraz mechanizmy, które składały się na ich powstanie, w tym zaniedbania władz samorządowych w Warszawie, bezczynność organów ścigania, nieodpowiedzialność sądów. Temu wszystkiemu towarzyszyła ludzka krzywda, gdyż ofiarami bezprawnej reprywatyzacji, ofiarami czyścicieli kamienic, padło tysiące lokatorów. Niestety, jak dotychczas, państwo polskie, władze Warszawy, wobec tych ludzkich krzywd pozostawały obojętne. Gdyby nie działalność komisji weryfikacyjnej to nadal utajnione byłyby mechanizmy i skutki przekrętów przy tym działaniu.
Dość wspomnieć, że już po kilku miesiącach komisja podjęła ok. 160 różnego rodzaju postępowań, także takich, które zwracały zagrabione kamienice Skarbowi Państwa. Obecnie wartość tego oddanego majątku szacuje się na ponad 500 mln zł. To jest realna działalność komisji. Niemal codziennie komisja odkrywa nowe fakty, mechanizmy, którymi rządziła się dzika reprywatyzacja. Chyba nie ma już niedowiarków, którzy mieliby wątpliwości, że III RP była przeżarta patologiami. Najbardziej przerażające było ostatnie posiedzenie komisji, które wykazało, że najważniejszy prawnik zatrudniony w kontrwywiadzie wojskowym w latach 2008-2015 dorabiał na boku jako tzw. kurator, odzyskujący w Warszawie kamienicę w imieniu swojego klienta, który gdyby żył, miałby 135 lat. Co więcej, miał na to zgodę swoich zwierzchników. Wniosek jest oczywisty: przynajmniej w tych sprawach, które ów prawnik prowadził, maczały palce służby specjalne.
A co sądzić o radczyni prawnej, pracującej w Ratuszu warszawskim, której szefową była prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz. To ona wydała skandaliczną decyzję prywatyzacyjną w sprawie nieruchomości przy Łochowskiej 38 w Warszawie. Na szczęście burmistrz Pragi-Północ potrzebował kilku godzin pracy, by zatrzymać reprywatyzację kamienicy z lokatorami, na którą już został znaleziony kupiec. Inna urzędniczka stołecznego Ratusza zarobiła na reprywatyzacji nieruchomości ponad 50 milionów złotych.
Nie będę omawiał przykładów dzikiej reprywatyzacji gruntu przy placu Defilad (Chmielna 70) czy przy ul. Karowej 14/15. Wyjaśniła się również sprawa nielegalnego nabycia przez męża pani prezydent Warszawy kamienicy przy Noakowskiego 16. Po prostu, kamienica w której udziały dziedziczyła m.in. rodzina Waltzów, została ukradziona w wyniku fałszerstwa dokumentów: prawowici właściciele zostali zamordowani przez Niemców podczas II wojny światowej. Dobrze, że środki zwrócone przez beneficjentów reprywatyzacji posłużą jako odszkodowania dla wyrzuconych lokatorów. Choć droga do tego daleka, ponieważ procedura odszkodowawcza wydłuży czas oczekiwania na odszkodowanie (Andrzej Waltz, jak i jego córka odwołali się od decyzji komisji). Dopowiem, że Ci, którzy poczuli się poszkodowanymi reprywatyzacją tej kamienicy, z wnioskiem o odszkodowanie powinni zwracać się do komisji weryfikacyjnej. O tym, czy i w jakiej wysokości wypłacić odszkodowanie, decydowałaby komisja. Sama wypłata odszkodowań należałaby już do warszawskiego ratusza. Ale, oczywiście, odszkodowania byłym lokatorom będzie można wypłacić dopiero, gdy zakończy się cały proces odwoławczy.
Aż strach myśleć, co byłoby, gdybyśmy nie powołali komisji weryfikacyjnej. Po prostu, grupa przestępcza w warszawskim Ratuszu działałaby nadal, nie wiem czy za wiedzą, ale na pewno pod płaszczykiem ochronnym pani prezydent.
Pytanie: dlaczego nadal pani prezydent nie ma odwagi stawić się przed komisją, pozostaje otwarte. Postępuje tak, przynosząc wstyd Warszawie i Polsce. Przecież proceder tej złodziejskiej reprywatyzacji, tego rozkradania mienia pożydowskiego, należałoby nazwać słowem, jakiego użył eurodeputowany Ryszard Czarnecki wobec eurodeputowanej z PO, co prawda za co innego, ale równie haniebnego.
Obecnie nie pozostaje nic innego, aby jak najszybciej przygotować dużą ustawę reprywatyzacyjną, na mocy której możliwe byłoby zbadanie prawidłowości procesów reprywatyzacyjnych w całej Polsce. Bo przecież mamy wiele przykładów, choćby z Krakowa, które świadczą o nieprawidłowościach przy przejmowaniu nieruchomości w procesie reprywatyzacji, nieprawidłowościach sankcjonowanych przez sądy. Mam nadzieję, że wkrótce również Sejm i Senat zmierzą się z taką ustawą.