Uchwała w sprawie ustanowienia roku 2016 Rokiem Solidarności Polsko-Węgierskiej

Posiedzenie Senatu RP, 17-19 lutego 2016

Panie Marszałku. Wysoka Izbo.

Uchwała o Roku Solidarności Polsko-Węgierskiej, jak tu już wspomniano – zwłaszcza że będzie podjęta przez Sejm, Senat i Zgromadzenie Narodowe Węgier – jest naprawdę bardzo ważna, szczególnie dla dzisiejszej współpracy naszych państw. I chociaż podkreśla ten bohaterski zryw Polaków i Węgrów przed 60 laty, ten protest przeciwko zniewoleniu całego regionu wskutek narzuconego po II wojnie światowej podziału Europy, to jednak musimy patrzeć perspektywicznie i w przyszłość na to, co dzisiaj nas łączy.

Ale na początek, ponieważ tutaj nie wspomniano o tej rewolucji węgierskiej, chciałbym chociaż na chwilę, krótko, zatrzymać się nad historią.

Na początek przypomnę pewien dramatyczny komunikat węgierskiego radia z 4 listopada 1956 r. Cytuję: „Dziś we wczesnych godzinach rannych sowieckie wojska rozpoczęły atak na naszą stolicę, chcąc obalić legalny, demokratyczny rząd Węgier. Nasze wojska podjęły walkę. Na pomoc! Na pomoc! Na pomoc!”. Tak dramatycznie wzywał na antenie radiowej węgierski premier Imre Nagy, który dwa lata później został powieszony na rozkaz sowieckiego kolaboranta Jánosa Kádára.

Nie wszyscy może wiedzą, że policyjny terror w latach komunizmu był na Węgrzech znacznie większy niż w Polsce. W więzieniach od zakończenia II wojny światowej zamknięto prawie 500 tysięcy osób, a to stanowiło kilkanaście procent dorosłej ludności na Węgrzech. Mordowano ludzi pod byle pretekstem. Ofiarą stalinowskich czystek padło nawet wielu komunistów, jak choćby minister spraw wewnętrznych László Rajk, zamordowany za rzekome szpiegostwo na rzecz Jugosławii. Brutalnie prześladowano chrześcijan, zamykając kościoły, aresztując kapłanów, w tym prymasa Józsefa Mindszentyego.

Prawdą jest, że to Polacy w październiku 1956 r. dali Węgrom przykład wprowadzenia bodaj częściowo demokratycznych przemian. To Polacy pierwsi pokazali Węgrom, że można zrzucić stalinowski terror. M.in. 23 października 1956 r. partyjna węgierska gazeta „Szabad Nép” opublikowała referat Władysława Gomułki mówiący o bezprawiu w czasach stalinizmu. I tego też dnia, także jakby pod wpływem tekstu przemówienia Gomułki, rozpoczęła się rewolucja węgierska.

Rozpoczęła się od wiecu wspierającego Polskę październikowej przemiany. Studenci Politechniki Budapesztańskiej ogłosili 16 postulatów, wśród których znalazły się m.in.: wycofanie wojsk sowieckich z Węgier, prawo do systemu wielopartyjnego i do wolnych wyborów parlamentarnych, konieczność reform gospodarczych i zniesienie cenzury. Wiec, który przed południem zgromadził kilka tysięcy osób, po południu liczył już ponad 200 tysięcy manifestantów. Ludzie ruszyli na ulicę. Pierwsze strzały padły, kiedy manifestanci zamierzali zająć radio i właśnie przeczytać te postulaty. Tzw. awosze – to odpowiednik polskiej Służby Bezpieczeństwa – zastrzelili wówczas kilkadziesiąt osób. Od tego momentu rozpoczęły się w Budapeszcie regularne walki. Część milicji przeszła na stronę rewolucjonistów, powstańcy wynieśli broń z pobliskich jednostek wojskowych, nie napotykając większego oporu, zabrano też broń z zakładów zbrojeniowych. Kilkudziesięciotysięczny tłum przewrócił blisko 30-metrowy pomnik Józefa Stalina. Rankiem następnego dnia, 24 października, zdobyto budynek radia. Wkrótce jednak na ulicach Budapesztu pojawiły się sowieckie czołgi wezwane przez węgierskich komunistów. 25 października na premiera wybrano Imre Nagya, niestety został on osaczony w parlamencie przez sowieckie wojsko. Kiedy tysiące ludzi przyszły go uwolnić, doszło do rzezi – zabito ponad 200 osób.

Od tego wydarzenia zaczęła się rewolucja, która z Budapesztu rozlała się na cały kraj. Sowieci zaczęli ponosić ogromne straty, a sowieckie czołgi wycofały się pod obstrzałem i bombardowaniem butelkami z benzyną. W ciągu kilku dni przestał na Węgrzech istnieć komunizm. Niestety świat nie przyszedł na pomoc walczącym Węgrom. 4 listopada 1956 r. 250 tysięcy sowieckich żołnierzy, stacjonujących przy węgierskiej granicy, uzbrojonych w broń pancerną, wspieranych samolotami, wtargnęło na Węgry. W połowie listopada rewolucja węgierska została stłumiona. Zginęło blisko 3 tysiące osób, 20 tysięcy zostało rannych, ponad 200 tysięcy osób wyemigrowało. Pełną władzę od okupanta otrzymał, uważany do dziś za zdrajcę, János Kádár, pierwszy sekretarz węgierskich komunistów. Rozpoczęły się masowe procesy, w efekcie których powieszono blisko 300 powstańców, a jak wspomniałem, dwa lata później, w 1958 r. – premiera Imre Nagya. Kilkanaście tysięcy osób osadzono w więzieniach i obozach, skąd wielu wyszło dopiero w latach siedemdziesiątych. Kilkaset osób zmarło tam w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach.

Wspomniano tutaj, że w pomoc węgierskim rewolucjonistom najbardziej zaangażowana była Polska. Przez wiele miesięcy polskie społeczeństwo organizowało dary rzeczowe i pieniężne, krew i opatrunki medyczne. Wielu Polaków walczyło z bronią w ręku przeciwko sowieckim agresorom. W kilkunastu polskich miastach odbyły się manifestacje wspierające dążenia Węgrów, m.in. w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Olsztynie. Tyle o historii.

Ktoś zapyta: czy do dzisiaj – bo może jest podobnie, jak w Polsce – ktoś na Węgrzech odpowiedział prawnie za zbrodnie systemu komunistycznego? Podobnie jak u nas ludziom dawnego systemu, w tym wielu zbrodniarzom komunistycznym, nie stało się nic złego. Co więcej, w roku 2001, podobnie jak w Polsce, komuniści na Węgrzech wrócili do władzy na dwie kadencje, już jako kapitaliści. Kiedy wreszcie w 2010 r. utracili władzę, nie udało się ich rozliczyć nawet rządowi Viktora Orbána. Jego reformy do dzisiaj najbardziej atakują ludzie starej nomenklatury i, niestety, europejska elita neoliberalna. Najbardziej nie podoba się Unii Europejskiej nowa konstytucja węgierska. Znalazły się w niej m.in. preambuła oraz artykuły odwołujące się do chrześcijaństwa. Jest artykuł określający małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety, a więc wykluczający możliwość tzw. małżeństw homoseksualnych. Jest prawna ochrona życia ludzkiego od poczęcia. W konstytucji znalazł się też zapis o forincie jako walucie narodowej. Zmieniono też nazwę państwa z „Republika Węgierska” na „Węgry”, aby uniknąć wszelkich skojarzeń z republikami sowieckimi. Wreszcie nowa ustawa zasadnicza jasno potępiła komunizm jako tyranię. Co ważne, nowa konstytucja stała się podstawą polityki gospodarczej i podatkowej, m.in. podatkiem obciążono banki i sieci handlowe, wielkie zagraniczne korporacje, natomiast zmniejszono ciężary fiskalne dla małych i średnich przedsiębiorstw.

Skoro myślimy dzisiaj o naprawie Rzeczypospolitej, to Węgrzy – tak uważam – tym razem wskazują nam drogę reform. Dlatego raduję się z ostatniego spotkania szefów rządów Polski i Węgier, którzy zadeklarowali w Budapeszcie, że kolejne lata współpracy w ramach czwórki wyszehradzkiej będą poświęcone zacieśnieniu relacji między Polską, Węgrami, Czechami i Słowacją. Obecnie jest szansa, by na forum unijnym państwa naszej części Europy prezentowały wspólne, spójne stanowisko, myślę tutaj zwłaszcza o problemie tzw. uchodźców z Azji Mniejszej i Afryki.

Niech więc uchwała o Roku Solidarności Polsko-Węgierskiej, którą obecnie podejmujemy, przyczyni się do budowy naszej wspólnej z Węgrami drogi w przyszłość. I jak przypomniała pani senator Czudowska: Polak, Węgier, dwa bratanki, lengyel, magyar – két jó barát.

Dziękuję za uwagę.