Uchwała w 70. rocznicę śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Droga Rodzino Pana Rotmistrza.

Oddajemy dzisiaj w uchwale Senatu hołd wielkiemu bohaterowi naszej wolności, rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu, zamordowanemu 25 maja 1948 r. w mokotowskim więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie przez komunistycznych siepaczy, sługusów totalitarnego reżimu narzuconego Polsce z Moskwy.

Uchwała Senatu przypomina w części zasługi tego wyjątkowego bohatera czasów II wojny światowej, który jako dobrowolny więzień trafił do KL Auschwitz, gdzie pod przybranym nazwiskiem por. Tomasza Serafińskiego zorganizował konspiracyjny Związek Organizacji Wojskowej, ale co najważniejsze, pisał i wysyłał z obozu raporty o zbrodniach niemieckich. Dzięki jego raportom Zachód miał pełną wiedzę o niemieckim ludobójstwie, także rząd RP w Londynie mógł z tymi raportami wysłać w czerwcu 1943 r. z misją do USA Jana Karskiego.

Przypomnę, że polski kurier spotkał się z najważniejszymi politykami amerykańskimi, w tym z prezydentem Franklinem Rooseveltem, któremu przekazał informacje o zagładzie Żydów w KL Auschwitz. Niestety, prezydent nie wykazał zainteresowania. Informacje o zagładzie swoich pobratymców dotarły też do środowiska żydowskiego w USA. Jak to przyjęły? Symbolem obojętności wpływowego lobby żydowskiego w USA na los współbraci jest historia statku St. Louis z blisko 1000 żydowskich uchodźców z III Rzeszy. W maju 1939 roku rząd amerykański odmówił przyjęcia ludzi szukających ratunku przed terrorem Hitlera. Żydzi musieli wrócić do Europy, gdzie w większości zginęli podczas wojny w komorach gazowych.

Bierność aliantów wobec zagłady ludności żydowskiej Jan Karski podsumował słowami: „Rząd polski w Londynie zrobił wszystko, co mógł, by pomóc Żydom. Tylko ten rząd był bezsilny nie tylko w sprawie pomocy Żydom, ale także w sprawie ocalenia niepodległości swego własnego kraju”.

Dopowiem, że rotmistrz Pilecki opracował w obozie w Auschwitz plan zbrojnego uwolnienia więźniów, a o wykonanie zabiegał, niestety, bezskutecznie w komendzie AK. Zagrożony aresztowaniem zdecydował się na ucieczkę z obozu i ponownie włączył się w konspirację, a następnie wziął udział w powstaniu warszawskim, potem przebywał w trzech obozach jenieckich. Po uwolnieniu, 11 lipca 1945 r. zameldował się we Włoszech do służby u gen. Andersa. Zamiast wybrać życie w wolnym świecie, chciał jak najszybciej wracać do okupowanej przez Sowietów Polski, gdzie należało, jego zdaniem, zorganizować siatkę wywiadowczą i gdzie czekała nań żona z dwójką dzieci.

Generał Anders potrzebował sprawdzonego człowieka, który zbierałby i przekazywał mu informacje o sytuacji w Polsce. Rotmistrz podjął wiele zadań, nie opuścił kraju mimo zagrożenia. Został aresztowany przez komunistyczny Urząd Bezpieczeństwa 8 maja 1947 r. Po haniebnym procesie skazano go na karę śmierci. Gdy usłyszał wyrok, miał powiedzieć: „Starałem się tak żyć, abym w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć, niż lękać”. Zabity strzałem w tył głowy jest dziś uznany za jednego z sześciu najodważniejszych żołnierzy drugiej wojny światowej. Świadek ostatnich chwil życia rotmistrza, ks. prof. Jan Stępień, powiedział, że „wszyscy więźniowie uważali go za bohatera. Ci zaś, którzy go znali dłużej, wyrażali się o nim po prostu jak o świętym”.

Podczas jednego z widzeń Rotmistrz swoim dzieciom przekazał słowa: „Kochajcie ojczystą ziemię. Kochajcie swoją świętą wiarę i tradycję własnego Narodu. Wyrośnijcie na ludzi honoru, zawsze wierni uznanym przez siebie najwyższym wartościom, którym trzeba służyć całym swoim życiem”.

Te słowa są dziś ważnym przesłaniem dla wszystkich Polaków miłujących Ojczyznę, zwłaszcza dla młodych. Te słowa mają w sercu uczniowie kilkudziesięciu szkół noszących imię Witolda Pileckiego. Oprócz uroczystych obchodów rocznic związanych z rotmistrzem, szkoły te bardzo dbają o wychowanie młodzieży na fundamencie najważniejszych wartości i obowiązków wobec Polski. Przyświeca im hasło: Dla Ojczyzny zawsze i wszystko – pro patria semper et omnia.

Panie Marszałku. Wysoka Izbo.

Tacy bohaterowie jak rotmistrz Pilecki są dla nas wzorami miłości ojczyzny, przywracają pamięć o ofiarności i bohaterstwie Polaków, pokazują, kto w czasie wojny był napastnikiem, a kto ofiarą, a przede wszystkim są moralnymi herosami, stanowią wzór do naśladowania. Powiem więcej: tacy bohaterowie są nam potrzebni zwłaszcza dzisiaj, gdy zakłamuje się fakty historyczne, pisze i mówi o współudziale Polski w zagładzie Żydów.

Na koniec chciałbym odnieść się do wiary religijnej Rotmistrza Pileckiego. Wiadomo, że czytał w więzieniu książeczkę „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza a Kempis. Należałoby jemu przypisać słowa innego z żołnierzy niezłomnych, pułkownika Łukasza Cieplińskiego – ostatniego dowódcy IV Komendy Zrzeszenia WiN, który z tego samego mokotowskiego więzienia pisał do rodziny: „Nadchodzi mój termin. Jestem zupełnie spokojny. Gdy mnie będą zabierać, to ostatnie moje słowa do kolegów będą: „Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Ojczyznę i jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę, bardziej niż kiedykolwiek, że Chrystus zwycięży, Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona’. To moje całe przewinienie, moja wiara i szczęście. Ostatnie chwile myślami będę tylko z Wami, moje sieroty ukochane. Żal mi tylko Was. Wierzę, że Matka Boża zabierze moją duszę do swoich niebieskich hufców, bym mógł Jej dalej służyć i meldować o tragedii mordowanego przez jednych, opuszczonego przez pozostałych Narodu Polskiego”.

Skąd inąd wiadomo, że skazani co rano odmawiali pacierz i śpiewali „Kiedy ranne wstają zorze”. Jednym słowem, siłę dawała im wiara w sprawiedliwość Bożą, w to, że prawda o ich ofierze zwycięży. Tak dzisiaj stało się. W senackiej uchwale z okazji 70. rocznicy śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego składamy hołd i cześć tak jemu, jak i tysiącom jemu podobnych, Niezłomnych Żołnierzy. Cześć i chwała Bohaterom, a hańba ich oprawcom!