Informacja dla Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej o pracach Unii Europejskiej w okresie lipiec-grudzień 2016 r.

Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Panie Ministrze!

Dziękuję panu ministrowi za zaangażowanie Polski w sprawy Unii Europejskiej. Osobiście prowadzi pan minister bardzo mądrą, roztropną politykę wobec kryzysu, jaki dotknął Zachód. W przedłożonej informacji z okresu przewodnictwa Słowacji w Unii Europejskiej, jak to już zostało wielokrotnie podkreślone, miało miejsce wiele niekorzystnych faktów. Myślę nie tylko o Brexicie, ale i o tym, co najbardziej pogrążyło Zachód, a także Grecję, Bałkany w chaosie, czyli o także tutaj wspomnianym, niekontrolowanym napływie islamskich uchodźców. Uważam, że podczas prezydencji słowackiej było to kluczowe wyzwanie dla państw członkowskich Unii Europejskiej. I tu moje spostrzeżenie: Polska zachowała się wobec tego wyzwania, mówiąc najdelikatniej, ze zdrowym rozsądkiem. Bo oprócz udzielenia konkretnej pomocy, finansowej, humanitarnej, Syrii oraz innym państwom objętym wojną, apelowaliśmy głównie o bezpieczeństwo zewnętrznych granic Unii Europejskiej.

Jak sądzę, sukcesem Polski, oczywiście nie samej Polski, jest ustanowienie europejskiej straży granicznej. Najogólniej mówiąc, Polska słusznie trzyma się głównej idei, jaka przyświecała nam w przystąpieniu do Unii Europejskiej, mianowicie zapewnienia trwałego bezpieczeństwa naszemu państwu, ale także oparcia ładu ustrojowego, społecznego, gospodarczego na solidarności państw tworzących wspólnotę narodów europejskich.

Do tej wspólnoty państw europejskich przyciągnęła Polaków, przynajmniej ja tak uważam, idea ojców założycieli. To oparcie współdziałania, jednoczenia się, na uniwersalizmie chrześcijańskich zasad i wartości życia społecznego.

Przypomnę, że fundamentem Unii Europejskiej był traktat rzymski. Polska 8 kwietnia 1994 r., składając wniosek o przyjęcie do Unii Europejskiej, liczyła na to, że nadal będą nas kształtować, budować, jednoczyć chrześcijańskie zasady, chrześcijański duch łączący zachodnią cywilizację, do której Polska należy od ponad tysiąca lat, ale z której została w latach PRL oderwana. Czy odejście od tego ducha i wartości chrześcijańskich nie jest główną przyczyną kryzysu Unii Europejskiej? To pytanie retoryczne.

Ale przypomnę, że europejscy politycy, tak zwani ojcowie Europy – Robert Schuman, De Gasperi, Konrad Adenauer, Charles de Gaulle – dążyli do tego, aby w procesie europejskiej integracji koniecznie odwoływać się do chrześcijańskiego dziedzictwa Europy. Prezydent de Gaulle w 1965 r. porównał ten proces jednoczenia Europy do budowy katedry, katolickiej katedry. To piękne porównanie. Czyż jednak obecnie nie czyni się wszystkiego, aby o tym zapomnieć, a nawet aby takie budowanie przekreślić?

Dowodem na to jest wychwalany tutaj niemal w każdym wystąpieniu senatorów Platformy Obywatelskiej traktat lizboński. Ja tylko przypomnę, że w tym traktacie w sposób bardzo niezrozumiały odcięto się od chrześcijańskiego dziedzictwa Starego Kontynentu. Nie tylko pominięto w nim wkład chrześcijaństwa w kulturową tożsamość Europy, ale też nieszczęśliwie dołączono do traktatu tzw. Kartę Praw Podstawowych, która, zajmując się małżeństwem, nie podaje jego definicji jako związku mężczyzny i kobiety, co właśnie otworzyło potem, ale i wcześniej też, drogę do uznania wobec prawa związków homoseksualnych za małżeństwo. Z kolei zawarty w karcie zakaz dyskryminacji ze względu na orientację seksualną był przygotowaniem gruntu pod karanie osób głoszących naukę chrześcijańską – tak jak w Szwecji ukarano pastora więzieniem za to, że po prostu cytował dokumenty Kościoła. Także obecny w Karcie Praw Podstawowych zakaz stosowania kary śmierci oznacza wyłącznie zakaz jej stosowania wobec osądzonych zbrodniarzy, ale nie wobec niewinnych, nienarodzonych dzieci.

Jednym słowem, dewiacja ideologiczna Europy, a konkretnie poszerzanie praw człowieka o prawa do różnych niemoralnych zachowań zostało dzisiaj skierowane wprost na walkę z Bogiem, z Kościołem katolickim, a dowodem na to jest m.in. dążenie do usunięcia wszelkich znaków i symboli chrześcijańskich ze sfery publicznej. My w Polsce jeszcze nie obserwujemy w całej pełni, choć spektakl „Klątwa”, który właśnie jest prezentowany w Teatrze Powszechnym w Warszawie, jest typowym przykładem tego, co się dzieje w Europie Zachodniej.

Z powodu cynicznej propagandy homoseksualizmu, radykalnego feminizmu i absurdalnej ideologii gender, pozbawiającej ludzką płciowość jej tożsamości, dochodzi do niespotykanej dawniej deprawacji sumień Europejczyków. W niektórych krajach Unii Europejskiej zabrania się uczyć w szkołach o tym, że Bóg jest stwórcą człowieka. Można w to nie wierzyć, ale zabraniać o tym uczyć? Oznacza to, że wracamy do najbardziej wulgarnych teorii o pochodzeniu człowieka od małpy. Tak zapytam: czy aby dostojni politycy z Unii Europejskiej nie dostali już pomieszania zmysłów, wpisując zasadę równości każdej orientacji seksualnej do Karty Praw Podstawowych?

Myślę, że ten rewolucyjny laicyzm staje się coraz bardziej ofensywny, a tym samym groźny. Te tzw. postępowe państwa, głównie państwa skandynawskie, uchwaliły już najbardziej barbarzyńskie ustawy, łącznie z ustawami wprowadzającymi dzieciobójstwo, eksterminację ludzi chorych i starych. Dlatego zapytam: czy nie należałoby stwierdzić, że podczas swego krótkiego żywota Unia Europejska – z jednej strony niezdolna do określenia wspólnej polityki zagranicznej i zapewnienia bezpieczeństwa, a z drugiej narzucająca rozwiązania i dyrektywy zmuszające rządy krajów członkowskich do pozbywania się wartości rodzinnych i tradycyjnych – nie wypaliła się już wewnętrznie, nie straciła wartości, nie doszła do jakiegoś kresu rozwoju?

I kolejne pytanie, już bardziej dramatyczne: czy czeka nas nieuchronny rozpad Unii Europejskiej? Trafnie ujął to kardynał Robert Sarah z Watykanu, mówiąc wprost: „ W Europie nie rodzą się dzieci. Bóg i jego prawo zostały zepchnięte na margines. Następuje inwazja innych kultur. Zachód umiera, ponieważ zlaicyzowana Europa nie ma żadnego spoiwa, żadnej myśli przewodniej, która nakazywałaby bronić jej przed nadciągającymi zewsząd zagrożeniami”. Kardynał stwierdził, że „zniewieściałe społeczeństwa rozkładane od środka przez ideologię gender nie są w stanie obronić świata wartości. Jeśli chrześcijanie się nie przebudzą, islam opanuje wszystko”.

Niewykluczone, że wkrótce dojdzie do jakiejś konfrontacji, że nastąpi zderzenie dwóch wizji świata: tej, która przyjmuje istnienie zasad, pryncypiów, wartości niezmiennych, chrześcijańskich wpisanych przez Boga w samą naturę człowieka, z tą, która przyjmuje, że nie istnieje nic stałego i niezmiennego, lecz wszystko jest względne w stosunku do czasu, miejsca i okoliczności. Co wyniknie z tego zderzenia?

Chciałbym podkreślić, że Polska nie dąży do rozpadu Unii, że proponujemy refleksję nad traktatami, pragniemy, aby integrację europejską w ramach Unii Europejskiej faktycznie oprzeć na standardach wynikających z Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, Europejskiej Karty Samorządu Terytorialnego, Europejskiej Karty Społecznej, konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy, konwencji o prawach dziecka oraz na tych powszechnych zasadach prawnych jako przesłankach przyjmowanych rozwiązań, dyrektyw, rozporządzeń unijnych, ale z poszanowaniem podmiotowej, suwerennej legislacji wdrożeniowej poszczególnych państw członkowskich Unii.

Aby zatrzymać tę erozję Unii Europejskiej, trzeba wrócić do początku, do idei założycieli Unii Europejskiej, a zwłaszcza do postawy dziś już sługi bożego Roberta Schumana, który dopóki żył – a już wówczas zetknął się z tymi wszystkimi lewackimi dążeniami – upominał się o Boga, chcąc w ten sposób zabezpieczyć prawdziwego ducha Europy.

Od siebie również dodam na koniec, że nie wolno pomijać faktu, że Europa jest także kontynentem, z którego rozchodzi się na cały świat głos ewangelii, że w Europie znajduje się centrum chrześcijaństwa: Rzym, Watykan. I ten, kto tego nie rozumie, ba, ten kto z tym walczy, nie jest Europejczykiem, więcej, pragnie rozbicia i upadku zachodniej cywilizacji. Dziękuję za uwagę.