Uchwała w sprawie 35. rocznicy rejestracji Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych „Solidarność”

Panie Marszałku. Wysoka Izbo.

12 maja 1981 r. została zarejestrowana pierwsza w historii Polski chłopska partia związkowa. To historyczna data i takież wydarzenie. Uchwała Senatu dobrze to ujmuje i uzasadnia. Chciałbym w moim wystąpieniu w największym skrócie przypomnieć udział Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego, czy szerzej Kościoła katolickiego, w tym wydarzeniu.

Pamiętam, kiedy w latach siedemdziesiątych rodził się w Polsce ruch „obrońców praw człowieka”, jeden z „KOR-owców” wydał na Zachodzie pracę, w której zawarł opinię, że cieszy go, iż także Episkopat przyłączył się do tej sprawy. Gdy ta opinia doszła do Prymasa Wyszyńskiego, ten określił ją jako groteskową i wyliczył w odpowiedzi autorowi wszystkie wysiłki i postawę Episkopatu od 1945 r. I dodał: „To nie dziś Episkopat się przyłączył. Od lat, niekiedy osamotnieni, opuszczeni przez wszystkich, bronimy pod­stawowych praw człowieka w Polsce” (Z przemówienia do aktorów scen warszawskich, Warszawa, 2 kwietnia 1978).

Jak się wydaje, już w pierwszych dniach strajku na Wybrzeżu w sierpniu 1980 r. Prymas od razu zdał sobie sprawę z jego wagi. 17 sierpnia, czyli w czwartym dniu strajku, koronując w Wambierzycach figurę Matki Bożej, udzielił moralnego poparcia strajkującym, podkreślając prawo robotników do posiadania swej reprezentacji zawodowej. Zdawał sobie równocześnie sprawę z możliwości interwencji radzieckiej, o czym miał informacje ze źródeł partyjnych. Zbyt wielu komunistów chciało sięgnąć po władzę po upadającym Gierku.

Ważna była również sugestia zawarta w liście Jana Pawła II, wysłana 20 sierpnia 1980 r. na ręce Kardynała Wyszyńskiego. Papież pisał w nim m. in.: „Modlę się, by raz jeszcze Episkopat z Prymasem na czele (…) mógł wspomóc naród w jego walce o chleb powszedni, sprawiedliwość społeczną i w obronie jego nienaruszalnych praw do własnego życia i rozwoju (własnej drogi życiowej i osiągnięć)”.

Powstanie związku zawodowego „Solidarność” rozpoczęło prawdziwy przełom w najnowszej historii Polski. Nie ulega wątpliwości, że w tym czasie Prymas Wyszyński stał się prawdziwym doradcą związkowców „Solidarności”, wspierał demokratyczne przemiany w Polsce. Przestrzegał też, aby nie eskalować żądań wolnościowych, obawiał się bowiem, że może to sprowokować upadającą władzę totalitarną do krwawego odwetu.

Między innymi tak mówił do delegacji „Solidarności wiejskiej”, 6 lutego 1981 r.: „Ten ruch musi służyć przede wszystkim sprawie Polski, to znaczy ludności polskiej, czy to będzie ludność rolnicza, czy robotnicza, dla zaspokojenia jej potrzeb. Trzeba się strzec, żeby w ten ruch nie wplątali się tacy ludzie, którzy mają inne założenia, którzy są gdzieś uzależnieni i chcą przeprowadzać niepolskie sprawy. Trudno tu po nazwisku wymieniać. Ludziom tym zależy na tym, aby Polskę wplątać w jakieś sytuacje polityczne. Tymczasem wasz ruch jest przede wszystkim ruchem społecznym i zawodowym. To sobie, najmilsi, zapamiętajcie na dłuższy czas, bo dopiero w tej pracy społeczno-zawodowej umocnicie wasz ruch. A jeżeli kiedyś, kiedyś zajdzie potrzeba, aby wasz ruch nabrał wymiarów politycznych, to chyba dopiero wtedy, gdy się umocnicie i zorganizujecie dobrze w waszym ruchu społeczno-zawodowym. Na razie musicie się zająć wszystkimi dolami i niedolami ludności rolniczej i jej potrzebami”.

Ksiądz Pry­mas nauczając o wolności związków zawodowych, przestrzegał ponadto, aby w sytuacji kryzy­su jaki zapanował, ich zasadnicze działanie było skierowane ku odnowie i odrodze­niu moralnemu i ekonomicznemu. Mówił na ten temat: „Współczesny ruch, kierujący się ku Ewan­gelii Chrystusowej, wołanie o obecność Chry­stusa w pracy stoczniowców, górników, hut­ników, pracowników instytucji przemysło­wych, a także rolników jest przejawem zdro­wego rozsądku, głosem sumienia narodowe­go. Należy to przyjąć jako szczególną łaskę Bożą. Garnące się do Kościoła związki zawo­dowe dają dowód, iż dobrze rozumieją, co jest bardziej potrzebne narodowi. Najpierw musi­my wyjść z niewoli duchowej, z klęski moral­nej, jaką jest przede wszystkim nietrzeźwość, brak sumienności w pracy, nadużycia szcze­gólnie natury społecznej i publicznej. Świado­mość konieczności takich przemian jest do­wodem, że chociaż dużo było wśród nas zła, jednak sumienie pozostało i ono woła o miejs­ce chrześcijańskiej Ewangelii w naszym życiu społecznym, gospodarczym i narodowym” (2 lutego 1981).

Według Prymasa, wśród najpilniejszych trosk powstałych wolnych związków, należało zadbać o warunki pracy. Tak jak dba się o dobre warunki życia w domu, tak należało czuwać nad warunkami pracy robotników. To jest zadanie związków. Mówił ks. kardynał: „Niech samorządne i niezależne związki zawodowe w swojej działalności o każdym pracowniku pomyślą tak: to pracuje człowiek, nasz brat. Pracuje dla dobra wspólnego. Cokolwiek byśmy robili, pamiętajmy, że i inni na nas pracują. My na nich, a oni na nas (…) Jesteście nie tyle ekonomistami, ile ludźmi działającymi w zakresie opieki społecznej. Łączy Was braterstwo ludzi pracujących. Dlatego musicie zadbać o to, aby nie nisz­czyli oni przedwcześnie swoich sił (…) To jest też ogromna troska, którą powierzam Wam wszystkim, bez względu na wasze orientacje ideologiczne. (…) Chociaż mielibyście różne pokusy natury politycznej, pamiętajcie, że pierwszym wa­szym celem jest realizacja zadań zawodowo-społecznych: obrona środowiska pracy, warunków higieny i bezpieczeństwa pracy, przestrzegania Kodeksu Pracy, ustawo­dawstwa społecznego. Obrona człowieka pracującego – to jest wasze najważniejsze zadanie!” (Do przedstawicieli NSZZ Solidarność, Warszawa, 10 listopada 1980).

W tych dniach wielkich przemian Ksiądz Prymas starał się równoważyć różnorodne nurty społeczno-polityczne. Podczas długich i trudnych rozmów ze związkowcami starał się dobrze ukształtować sumienia tych, którzy garnąc się do Kościoła, nie rozumieli jeszcze dobrze, co jest najbardziej potrzebne narodowi.

Jak się uważa, dzięki mediacji Prymasa doszło m. in. do rejestracji NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”. 12 maja 1981 r. w rozmowie z nowym premierem gen. Jaruzelskim Kardynał postawił to jako warunek dalszego pełnienia przez Kościół funkcji mediatora między władzą a społeczeństwem. Dwa tygodnie później Prymas Tysiąclecia odszedł do Pana. Opatrzność Boża oszczędziła mu bolesnych doświadczeń stanu wojennego 13 grudnia 1981 r.

Dodam, że Jan Paweł II przybywszy w 1983 r. z pielgrzymką do Polski, pierwsze kroki skierował do katedry warszawskiej, do grobu śp. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, aby odprawić tam pierwszą Mszę św. na polskiej ziemi w intencji Wielkiego Prymasa. Dziękował Bogu za to, że w trudnym okresie dziejów, po drugiej wojnie światowej, na przełomie pierwszego i drugiego tysiąclecia, mieliśmy Prymasa, męża Bożego, nieustraszonego sługę Kościoła i Ojczyzny.

Dziękuję za uwagę.