KOMU NIE PODOBAJĄ SIĘ POLSKIE PORZĄDKI?

Niedziela Ogólnopolska nr 4/2016

Po spotkaniu euro-komisarzy, 14 stycznia, Komisja Europejska wszczęła procedurę ochrony praworządności w Polsce. Stało się to głównie z powodu uchwalenia ustaw o Trybunale Konstytucyjnym oraz o mediach. Komisja chce sprawdzić, czy w Polsce nic nie zagraża swobodom demokratycznym, w tym realizacji europejskich traktatów przez nowy rząd – powiedział wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans. Debatę w Parlamencie Europejskim wyznaczono na 19 stycznia.

Dobrze wspomnieć, że taka procedura reagowania na systemowe zagrożenia prawa w państwach UE istnieje dopiero od marca 2014 r. Jej celem jest umożliwienie Komisji Europejskiej dialogu z rządem danego państwa członkowskiego, aby zapobiegać naruszeniom m.in. wartości demokratycznych. Procedura składa się z trzech kroków – pierwszym jest ocena praworządności przez Komisję. Drugim – o ile będzie potrzebny po analizie w pierwszym etapie, przygotowanie przez Komisję „zaleceń w sprawie państwa prawnego”. W trzecim etapie Komisja ma kontrolować wprowadzanie tych zaleceń w życie (na tym etapie KE może skorzystać z mechanizmów pozwalających na nałożenie sankcji).

Czy to oznacza, że KE wtrąca się w wewnętrzne sprawy Polski? Na początek należy stwierdzić, że obecna decyzja KE nie jest żadnym uderzeniem w Polskę, nie stało się też nic negatywnego na linii Warszawa – Bruksela. Potwierdza to przyjęcie zaproszenia do wizyty w Polsce szefa KE Jean-Claude’a Junckera. Ma osobiście sprawdzić, czy prawdziwe są insynuacje, jakie rozdmuchali wokół Polski niektórzy politycy niemieccy oraz ich polscy informatorzy, głównie politycy z PO i dziennikarze z „Gazety Wyborczej”. Od siebie dodam, że najlepszym dowodem na to, że nie jest łamana demokracja w Polsce są manifestacje tych, którzy nie zgadzają się z rządem. Nikt do nich nie strzela, nikogo się nie aresztuje – jak to było nieraz za rządów PO.

Nic też niedobrego nie dzieje się na linii Warszawa – Berlin. Świadczy o tym wypowiedź ambasadora niemieckiego Rolfa Nikela po spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Witoldem Waszczykowskim, które było reakcją na niektóre wypowiedzi niemieckich polityków. Ambasador Nikel powiedział, że „stosunki polsko-niemieckie są skarbem, którego należy strzec, aby dobrze rozwijały się również w przyszłości”. Wiadomo też, że wkrótce do Polski wybiera się minister spraw zagranicznych Niemiec, a kolejnym etapem będzie wizyta premier Beaty Szydło w Berlinie.

Konkludując, tak zmiany w Trybunale Konstytucyjnym jak i w mediach, po ich upolitycznieniu przez rządy koalicji PO-PSL, były konieczne. Przypomnę, że to przecież były premier Donald Tusk pod koniec kadencji koalicji PiS-LPR-Samoobrona nawoływał obywateli do łamania prawa i do niepłacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego, obiecując jego likwidację. Bruksela wówczas nie reagowała, a skutkiem tego było doprowadzenie do zapaści finansowej mediów publicznych, w tym szczególnie do degradacji ośrodków regionalnych.

Również żaden z komisarzy europejskich nie protestował, gdy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji powołana przez PO-PSL obsadziła rady nadzorcze mediów publicznych osobami związanymi z większością parlamentarną – skrajnie je upolityczniając. Skutkiem tych działań jest obecny, krytyczny stan mediów publicznych w Polsce (abonament płacony jest tylko w 8 procentach, media publiczne są skrajnie upolitycznione, funkcjonują w oparciu o formę spółki prawa handlowego i nastawione na generowanie zysku, co zmusza je do konkurowania o przychody reklamowe z nadawcami komercyjnymi). Czy obecne porządkowanie tej nienormalnej sytuacji można nazywać zamachem na media? Podobnie ma się sprawa z Trybunałem Konstytucyjnym, złożonym z większości sędziów powołanych przez PO?

I na koniec taka „uliczna” refleksja: PO, PSL i Nowoczesna zarzucają PiS-wi łamanie procedur demokracji, w tym za duży pośpiech przy uchwalaniu ustaw. Tymczasem z kim bym nie rozmawiał, ten popiera tak porządkowanie spraw państwowych, jak i tempo tych zmian. Polacy czekają niecierpliwie na dalsze ustawy, w tym podatek obrotowy od sklepów wielkopowierzchniowych, podatek bankowy, zmiany w ubezpieczeniach społecznych, w ochronie zdrowia, w polskiej armii, jednym słowem, oczekują mocnych zmian kadrowych, antykorupcyjnych, aby osuszyć bagno, jakie wszędzie pozostawiła PO. Przede wszystkim zaś polskie rodziny czekają na zapowiedzianą ustawę 500+, licząc, że ona pozwoli im odzyskać energię do rodzenia dzieci, umocni chęć do życia, zatrzyma emigrację zarobkową…

Wkrótce przekonamy się, że szybkie zmiany były konieczne, że przynoszą korzyści Polakom, że generalne porządki były potrzebne i są dobrze prowadzone.

Czesław Ryszka