Ustawa o ustanowieniu Dnia Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej

Panie Marszałku. Wysoka Izbo.

Honorujemy męczeństwo wsi polskiej z czasów II wojny światowej, ale nie zapominamy, że chłopi już w czasach potopu szwedzkiego, następnie insurekcji kościuszkowskiej czy powstania styczniowego dali dowód patriotyzmu, przelewając krew za ojczyznę. Oczywiście, największą ofiarę mieszkańcy polskiej wsi ponieśli w czasach II wojny światowej, i to właśnie chcemy upamiętnić poprzez ustanowienie święta państwowego. Chcemy przypomnieć tym samym, że mieszkańcy polskich wsi byli rozstrzeliwani bez wyroków, wyrzucani z domów, ograbiani z majątków, wywożeni do obozów koncentracyjnych i na przymusowe roboty, tylko dlatego że czuli się Polakami.

Podkreślić należy, że z narażeniem własnego życia, także życia swojej rodziny, pomagali partyzantom, walczyli w Batalionach Chłopskich, pomagali uciekinierom ukrywającym się przed prześladowaniami. To właśnie mieszkańcy wsi przyjmowali pod swój dach – za co groziła kara śmierci – Żydów. Przykładem chociażby rodzina Ulmów z podkarpackiej wsi Markowa, którzy ponieśli męczeńską śmierć z rąk Niemców za ukrywanie Żydów.

Polska wieś pomagała oddziałom polskiego wojska, wspierała ludność cywilną, która miała opuścić miasta. Mieszkańcy wsi działali w konspiracji, walczyli o swoją ziemię. Jednym słowem polska wieś zawsze była ostoją miłości ojczyzny i postaw patriotycznych.

Przykładów potwierdzających te słowa jest mnóstwo, wspomnę, ponad 800 wiosek, miejscowości spacyfikowanych, spalonych, setki tysięcy osób poddanych eksterminacji i ogrom cierpień. I tak na przykład wieś Lipniak-Majorat koło Długosiodła w północno-wschodnim Mazowszu – 448 osób zamordowanych w ostatnim dniu okupacji niemieckiej, już pod bokiem nadchodzącego następnego okupanta – Armii Czerwonej. Kolejny przykład to Aleksandrów w powiecie biłgorajskim – 580 zamordowanych przez Niemców mieszkańców tej wsi. W latach 40. i 50. na Podkarpaciu działał oddział byłego żołnierza Batalionów Chłopskich Józefa Cieśli „Topora”. Za pomoc dla niego było prześladowanych ponad 200 mieszkańców polskich wsi. Jeśli dodać do tego pacyfikacje niemieckie na Kresach Wschodnich, liczba wymordowanych polskich wsi może sięgać blisko tysiąca.

Poza tym Niemcy od początku okupacji wysiedlali ludność polskich wsi z ziem bezpośrednio włączonych do III Rzeszy. Stało się tak w przypadku ok. 900 tys. gospodarstw. Z kolei z końcem 1942 r. rozpoczęło się masowe wysiedlanie Polaków z Zamojszczyzny. I wreszcie trzeba pamiętać o      masowym wysiedlaniu czy wywożeniu na przymusowe roboty do Niemiec mieszkańców polskich wsi.

Pamiętając o martyrologii polskiej wsi, wnioskodawcy ustawy musieli posłużyć się jakimś symbolicznym kluczem, który obejmowałby wszystkie tragiczne wydarzenia. Nieprzypadkowo wybrano datę 12 lipca. Łączy się z tragedią Michniowa, świętokrzyskiej wsi, którą Niemcy spalili razem z mieszkańcami. Dodam, że w pobliżu Michniowa znajduje się Wykus, leśna kwatera powstańców styczniowych i partyzantów ze zgrupowania „Ponurego”, czyli majora Jana Piwnika, przed wojną policjanta, uczestnika kampanii wrześniowej, cichociemnego – skoczka spadochronowego z Anglii, a następnie dowódcy zgrupowania partyzanckiego AK w Górach Świętokrzyskich. To wówczas polanę na Wykusie nazywano domem partyzantów. Stąd rozkazem naczelnego dowództwa przeniesiony na Nowogródczyznę, major Piwnik poległ pod Jewłaszami w 1944 roku. Konając wyszeptał: „Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie”.

Należy również wspomnieć, że kilometr od Wykusu znajduje się piękna polana zwana Polaną Langiewicza, na której w czasie powstania styczniowego stacjonował gen. Marian Langiewicz. On to 12 lutego 1863 r. stoczył bitwę z oddziałami carskimi na Świętym Krzyżu.

Wracając myślą do mieszkańców Michniowa, a także Gębic i Żuchowca, oddali oni daninę krwi za to, że bronili i żywili: współpracowali z polskim ruchem oporu, przede wszystkim ze świętokrzyskimi zgrupowaniami Armii Krajowej dowodzonymi przez wspomnianego majora Jana Piwnika.

W odwecie za swoją wierność ojczyźnie, 12 lipca 1943 r. niemiecka ekspedycja spaliła część miejscowości, zamordowała ponad 100 mieszkańców. W odwecie za to bestialstwo, tej samej nocy żołnierze Jana Piwnika zaatakowali w rejonie Podłazia pociąg, zabijając i raniąc kilkunastu Niemców. Niestety nie powstrzymało to okrucieństwa Niemców, którzy kolejnego dnia wrócili do Michniowa, wymordowali wszystkich mieszkańców, a wieś spalili. Bestialsko zamordowano 204 osoby, w tym 54 kobiety i 48 dzieci, w tym Stefanka Dąbrowę – 9-dniowe niemowlę wrzucone do płonącego domu.

Przypomnę, że w lipcu 2008 r. posłowie Polskiego Stronnictwa Ludowego złożyli w Sejmie projekt uchwały dla uczczenia 65. rocznicy pacyfikacji Michniowa, jako symbolu martyrologii wsi polskiej. Projekt uzyskał poparcie sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, niestety, ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, zablokował ten projekt. Dobrze, że obecnie po 9 latach będzie nie tylko uchwala, ale święto państwowe dla uczczenia ofiar niemieckiego ludobójstwa na mieszkańcach polskiej wsi.

Warto dodać, że obecnie trwają prace nad rozbudową istniejącego w Michniowie mauzoleum, z zachowaniem i wpisaniem w architektoniczną kompozycję istniejącej Golgoty Michniowa.

I na zakończenie: swój dzień męczeństwa mają żołnierze wyklęci, ma polskie duchowieństwo, ma ludobójstwo mieszkańców Wołynia, gdzie w większości zginęli polscy chłopi. Teraz honorujemy w całości męczenników polskiej wsi, aby nie tylko uczcić ich ofiarę, ale także dowartościować kulturę wiejską, przypomnieć wszystkim, że polska wieś miała ogromny wpływ na naszą historię, wydała wybitnych mężów, wielkich patriotów.