Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji

7. posiedzenie Senatu RP, 30-31 grudnia 2015

Panie Marszałku. Wysoka Izbo.

Na początek chciałbym zacytować słowa posła Roberta Winnickiego z ruchu Kukiz 15, który powiedział w Sejmie, że „projekt ustawy o mediach publicznych jest brutalnie uczciwy, brutalnie szczery. Media publiczne w Polsce nigdy nie były mediami publicznymi, a prawie zawsze przez te 25 lat były mediami rządowymi”. I dalej w krótkiej charakterystyce tych mediów dodał: „gorsze te media już być chyba nie mogą, gorsze niż teraz, kiedy króluje w nich, można powiedzieć śmiało, urbanowa propaganda firmowana twarzą Tomasza Lisa”.

Właściwie w tym momencie mógłbym zakończyć ocenę mediów publicznych, aby równocześnie wskazać na potrzebę ich naprawy. Nie trzeba być bowiem być specjalistą, aby potwierdzić słowa posła Winnickiego, że media publiczne były i są mediami Platformy Obywatelskiej. Retorycznie zapytam: czy po 8 latach rządów PO-PSL mogłyby być inne? Czy w tej sytuacji Prawo i Sprawiedliwość dąży tylko do przejęcia władzy nad mediami publicznymi – jak to histerycznie rozgłaszają senatorowie PO, czy też PiS chce sytuację w mediach publicznych uporządkować, więcej, chcemy je uchronić przed bankructwem, przed komercjalizacją i w efekcie sprzedażą obcemu kapitałowi.

Prawdą jest, że projekt obecnej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, nazywanej techniczną albo małą nowelizacją, ma jedynie czasowo przenieść powoływanie kierownictwa mediów publicznych w ręce ministra skarbu jak podmiotu właścicielskiego. Czyli już nie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wybierałaby członków zarządów i rad nadzorczych – jak to jest dotąd, ale będzie ich powoływał minister skarbu państwa.

Konkretnie, to minister skarbu powoła trzyosobowe rady nadzorcze TVP i Polskiego Radia – w tej chwili rada w TVP liczy siedem osób, a w radiu – sześć. Zarząd Telewizji Polskiej ma być jednoosobowy (tak jak teraz), podobnie będzie w Polskim Radiu (obecnie zarząd jest dwuosobowy). Oddziałami terenowymi TVP i PR będą kierować dyrektorzy powoływani przez prezesów, jednak w tych oddziałach zostaną zlikwidowane rady nadzorcze.

Nie będę dalej przywoływał obowiązków ministra skarbu państwa, który do czasu powołania nowych władz na podstawie zmienionych przepisów, ponosi odpowiedzialność przed Sejmem za działalność TVP i PR jako spółek skarbu państwa w stu procentach, a nie jak dotąd – spółek prawa handlowego.

Jak już wspomniałem, ta nowa organizacja mediów stanowi pierwszy etap reformy mediów publicznych, zmierzającej do ustanowienia systemu mediów narodowych, czyli przekształcenia TVP, PR i jego rozgłośni regionalnych, a także Polskiej Agencji Prasowej ze spółek skarbu państwa w instytucje kultury.

O ile już wiadomo, kierownictwo tych instytucji będzie wybierane przez Radę Mediów Narodowych (RMN), w której skład wejdą eksperci z różnych dziedzin kultury, wybierani na kadencje przez Sejm, Senat i Prezydenta. Dodam jeszcze, że plan przyszłych zmian w mediach publicznych zakłada opracowanie dwóch ustaw. Pierwsza będzie dotyczyła przede wszystkim misji i sposobu organizacji mediów publicznych, a druga – ich finansowania.

Po co te zmiany – wracam do podstawowego pytania? A choćby i po to, aby TVP i Polskie Radio nie musiały ulegać komercji, a zajęły się np. produkcją filmów i programów o polskiej historii i kulturze, co wypływa z ustawowych zadań, głównie z zasady ich misyjności w sferze kultury oraz informacji.

Niestety, od lat media publiczne zamiast pełnić misję, stały się wręcz stroną sporu politycznego – i to jest nie do zaakceptowania. Nie ma w mediach publicznych rzetelnej, obiektywnej informacji, a Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji na czele z przewodniczącym Janem Dworakiem, wyłania rady nadzorcze dla mediów publicznych i te rady nadzorcze powołują do rządzenia telewizją publiczną ludzi nierzadko wprost z rządu czy parlamentu.

Stąd mamy dzisiaj tę falę emocji w mediach, te słowa, bez precedensu hasła, iż jesteśmy w stanie wojny domowej, padają określenia typu: „mamy w Polsce dyktaturę”, „wodza na modłę Hitlera”, „zamach stanu”. Wszystko to wskazuje na fakt, że dziennikarze są całkowicie zależni od politycznych decydentów, od zarządzających mediami, a w wielu przypadkach także od obcego kapitału. Przy obecnym monopolu ideologii liberalnych, postmodernistycznych, dochodzi w mediach do ogromnych manipulacji, do inżynierii społecznej na gigantyczną skalę.

Niestety, w tę swego rodzaju rewolucję kulturalną wciągnięto również media publiczne. Stopień agresji, jaka leje się z telewizji publicznej, jest nie do zaakceptowania. Większą agresję widać dziś w mediach publicznych niż prywatnych, choć to media publiczne mają większy obowiązek zachowania neutralności i obiektywizmu. To media publiczne działają tak, jakby chciały doprowadzić do jakiejś wojny domowej. Dlatego potrzebne są media, które spokojnie wyjaśnią sytuację, uspokoją nastroje społeczne, przestaną jątrzyć, i nie będą stawać jednoznacznie po jednej stronie sporu.

Kończąc chcę potwierdzić, że reforma mediów publicznych jest częścią głębokich zmian w państwie, które zapowiada rząd Prawa i Sprawiedliwości oraz Zjednoczonej Prawicy. Będą to zmiany i reformy, na które czekają Polacy. I nie straszmy ludzi wojną domową, nie straszmy zagrożeniami, że rodziny, które otrzymają po 500 zł miesięcznie na dziecko, że to spowoduje zapaść budżetu i puści resztę obywateli z torbami. Ta informacyjna atmosfera grozy lejąca się z mediów publicznych tylko potwierdza, że media publiczne należy zmienić od podstaw. Dziękuję za uwagę.