Czy świat się kończy? Nasze problemy ostateczne

Czy myślenie o apokalipsie, o końcu świata ma sens?

Cóż, nawet jeśli nie ma, to ono tkwi w nas, obejmuje nie tylko człowieka, ale także cały wszechświat, wszystkie ziemie, inne planety, kosmos… Przypomnę, że w liście św. Pawła do Rzymian jest mowa o tym, że całe stworzenie mówi o tęsknym wyczekiwaniu końca (Rz 8,13-23). Natomiast w liście do Koryntian padają wprost słowa, że „przemija postać tego świata” (1 Kor 7,31). Oznacza to, że świat jak miał swój początek, tak będzie miał swój koniec, nie jest więc nieskończony, nie będzie trwał wiecznie. Żadna nauka nie jest w stanie obalić tego twierdzenia. Żadna ludzka teoria nie może wykluczyć Bożej interwencji sprawczej tak u początku, jak i u końca życia.

Dodam, że religijna wizja scenariusza końca istnienia człowieka i świata została zapisana m.in. w Księdze Objawienia św. Jana. Jest tam mowa między innymi o wielkim ogniu, który ogarnie ziemię, o gigantycznych zniszczeniach i zmianach, choć – od razu należy dodać – ich celem nie będzie unicestwienie wszystkiego, ale stworzenie nowego nieba i nowej ziemi.

Czy współczesne zagrożenia i zniszczenia, jakich dopuszcza się człowiek wobec samego siebie oraz wobec ziemi, nie zbliżają nas do zapowiedzianej biblijnej apokalipsy?

Niewiele dzisiaj potrzeba, aby rozbudzić emocje związane z nadejściem końca świata. Świadczy o tym bodaj swoista psychoza na temat kalendarza Majów, który kończy się na dacie 21 grudnia bieżącego roku. Przypomnę, że prawdziwe medialne tsunami wywołało pojawienie się na ten temat książki „Proroctwo Oriona na rok 2012”, która ze szczegółami opisuje, iż tego dnia dojdzie do tzw. przebiegunowania Ziemi, spowodowanego potężnym promieniowaniem elektromagnetycznym Słońca. Będzie to burza słoneczna, która tak mocno wstrząśnie Ziemią, że padnie cała sieć energetyczna naszego świata: stopią się wszystkie transformatory, świat zostanie pozbawiony prądu, w konsekwencji padnie przemysł, bezużyteczne będą wszelkie systemy komputerowe, niemożliwa stanie się komunikacja.

Znamy dzisiaj wiele innych proroctw i przepowiedni, które mówią o końcu świata. W większości wynika z nich, że to ludzie sami sobie zgotują samozagładę. Tak myślę, że łatwo znaleźć współczesne fakty, które potwierdziłyby ów pęd ku swego rodzaju fizycznej jak i moralnej samozagładzie ludzkości. Jak bowiem inaczej ocenić uchwalanie niemal na całym świecie ustaw o zabijaniu dzieci w łonach matek, o eutanazji, czyli skazywaniu na samobójstwo ludzi starych i chorych, albo o tzw. małżeństwach osób tej samej płci? Podobnie kwestie manipulacji genetycznych, próby klonowania ludzi, czyli ich dosłownie produkowania w celu uzyskania zdrowych narządów do przeszczepów – czy nie byłyby to znaki zapowiedzianego w Biblii powrotu antychrysta w czasach zbliżającej się apokalipsy?

A co sądzić o planach medialnych władców, dążących do globalnego przejęcia rządów nad światem, nad umysłami ludzi, nad ich sumieniami i zachowaniem, a także nad światowym biznesem i gospodarką? I dalej: jak zrozumieć bezrozumną eksploatację zasobów ziemi, co wprost prowadzi do ukazanego w Biblii obrazu „wielkiego ucisku i zaburzeń w naturze”? Naukowcy oceniając stan ekologii świata, nazywają ziemię gigantyczną trumną. W konsekwencji większość trzęsień ziemi, powodzi, nawet wybuchów wulkanów jest spowodowana działalnością człowieka.

A jak ocenić stan bezpieczeństwa świata, skoro nagromadzona broń nuklearna może zniszczyć tysiące takich planet jak ziemia! Czy zasada: po nas choćby potop, nie jest widoczna w działaniach współczesnych rządów?

Faktycznie, wiele współczesnych zagrożeń ma charakter dosłownie apokaliptyczny i wszystko wskazuje na zbliżanie się ludzkości i świata do swego rodzaju punktu krytycznego.

Co więc czeka świat, co będzie dalej? Za św. Augustynem należałoby z nadzieją powiedzieć, że „to nie stary świat się kończy, to nowy się zaczyna. Każdy koniec jest zawsze nowym początkiem”. O tym wszystkim można przeczytać w książce zatytułowanej „Czy świat się kończy? Nasze problemy ostateczne”, wydanej w Krakowie w wydawnictwie Salwator (tel. 12/2606080). Zob. www.salwator.com