Ustawa o powołaniu Instytutu Współpracy polsko-węgierskiej

Panie Marszałku. Wysoki Senacie.

W Europie nie ma drugiego takiego kraju jak Węgry, kraju, z którym Polska żyłaby w 1000-letniej przyjaźni. Oczywiście historia przez wieki miała swoje meandry, ale Polacy zawsze żyli w przekonaniu, że mogą liczyć na braci Węgrów, i wzajemnie. Nawet odważę się powiedzieć, że nie znam Polaka, który by powiedział, że nie lubi Węgrów albo że nie był na Węgrzech czy że w ogóle ma jakiekolwiek zastrzeżenia do Węgrów. Abstrahuję w tym momencie od osób, które np. nie lubią premiera Orbana.

Nie zagłębiając się w historię, należy powiedzieć, że nasze narody łączyły sojusze militarne i unie personalne, jednoczyli nas królowie i wspólni bohaterowie, np. Ludwik Węgierski, św. królowa Jadwiga, Stefan Batory, Józef Bem czy jeszcze niedawno Pál Teleki, premier, który w 1939 r. odmówił Hitlerowi udziału w agresji na Polskę. Dzięki temu Węgrzy w 1939 r. pomagali Polakom uciekającym przed niemieckim i sowieckim agresorem na zachód, aby kontynuować walkę, np. admirał Horthy osobiście pomagał przeprawić się na zachód generałowi Kazimierzowi Sosnkowskiemu.

Po wojnie, a dokładnie w 1948 r., patron powstającego instytutu, Wacław Felczak, pomógł premierowi Stanisławowi Mikołajczykowi uciec z Polski po sfałszowanych przez komunistów wyborach. Uratował Mikołajczykowi życie, a sam, torturowany w śledztwie, został skazany na dożywotnie więzienie. Wyszedł na wolność po 8 latach, w 1956 r.

Polacy byli w bloku sowieckim jedynym narodem, który w 1956 r. poparł rewolucję węgierską, która wybuchła krótko, przypomnę, po poznańskim Czerwcu 1956 r. Głównie Polacy oddawali krew tysiącom Węgrów rannych od kul sowieckich okupantów. Wówczas ani nam, ani Węgrom nie udało się pokonać komunistów, ale nasza ofiara nie poszła na marne. W 1989 r., od Polski poczynając, przyszło wyzwolenie dla wszystkich krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Nie ulega wątpliwości, że 1000-letnia przyjaźń polsko-węgierska powinna mieć szerokie zaplecze instytucjonalne, dlatego ważnym elementem jej wzmacniania będzie powołanie nowego Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej, a zarazem uhonorowanie postaci profesora Wacława Felczaka. W latach 1940–1945 był on kurierem rządu Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie i utworzył w Budapeszcie stosowną placówkę, która stała się jednym z najważniejszych etapów tego kurierskiego szlaku. Można powiedzieć, że Węgry stały się jego drugą ojczyzną. Jest on autorem m.in. fundamentalnej „Historii Węgier”.

Tworzony instytut imienia Wacława Felczaka ma zajmować się działaniami w obszarze społecznym, naukowym, informacyjnym, ekonomicznym, działaniami – ogólnie mówiąc – w obszarze kultury, sportu, edukacji. Do zadań instytutu będzie należało m.in. przekazywanie młodym pokoleniom znaczenia tradycji polsko-węgierskiej, wspieranie współpracy naukowej, inicjatyw oraz projektów naukowych i oświatowych, które mają na celu wzajemne poznanie języka, kultury, historii, także polityki obydwu państw. Dodatkowo instytut będzie analizował przemiany polityczne, społeczne, gospodarcze w Europie, wpływające na bezpieczeństwo i rozwój tak Rzeczypospolitej Polskiej, jak i Republiki Węgier. Generalnie powołanie Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka przyczyni się z pewnością do wzmocnienia znaczenia polsko-węgierskiej tradycji, a prościej mówiąc – zacieśni współpracę naszych narodów.

Należy zauważyć, że ten instytut ma najwyższą rangę, bo podlegać będzie bezpośrednio premierowi, u nas premierowi Polski, a na Węgrzech premierowi Węgier. Bliźniaczą instytucję powołano też właśnie na Węgrzech. Mianowicie w listopadzie minionego roku Zgromadzenie Narodowe, parlament węgierski, podjęło stosowną uchwałę, pisząc w uzasadnieniu, bardzo pięknym uzasadnieniu – przywołam tylko krótki fragment – „pielęgnowana z Polską i polskim narodem przyjaźń jest nierozerwalną częścią węgierskiej tożsamości narodowej i węgierskiej kultury. W zgodzie z narodowym wyznaniem wiary zawartym w Konstytucji Węgier w ramach ochrony naszego dziedzictwa, języka, kultury, wartości Basenu Karpackiego, składając też hołd pamięci profesorowi Wacławowi Felczakowi, legendarnemu apostołowi przyjaźni polsko-węgierskiej, bohaterowi ruchu oporu przeciw faszyzmowi i komunizmowi, w celu przekazywania z pokolenia na pokolenia dziedzictwa tradycji przyjaźni węgiersko-polskiej, Zgromadzenie Narodowe podejmuje następującą uchwałę prawną. Zgromadzenie Narodowe wzywa rząd do powołania do życia Fundacji im. Wacława Felczaka”. Ta węgierska fundacja im. Wacława Felczaka rozpocznie swoją działalność najprawdopodobniej w marcu bieżącego roku.

W związku z naszą ustawą o powołaniu instytutu chciałbym zwrócić uwagę na to, co było tutaj tak gorąco dyskutowane, mianowicie na kwestię siedziby instytutu. Faktycznie, Węgrzy umieścili tę siedzibę w Budapeszcie, w swojej stolicy. Ale czy to zobowiązuje nas do tego, tak jak tutaj już pytano, aby instytut znajdował się w Warszawie? Każdy tutaj w pytaniach, równocześnie jakby w uzasadnieniach potwierdzał, że liczy się działalność, a nie to, gdzie znajdują się urzędnicy. Także obecny podczas obrad Komisji Kultury i Środków Przekazu prezydent miasta Tarnowa powiedział, że Tarnów to jest najbardziej węgierskie miasto w Polsce, z wielowiekową tradycją współpracy między naszymi państwami i narodami. Tak jak już wspomniano, prezydent Tarnowa przekonał komisję do tego, aby poparła poprawkę wskazującą Tarnów. Komisja tę poprawkę poparła. Dodam tylko, że prezydent Tarnowa wymienił 21 powodów, dla których siedzibę instytutu współpracy polsko-węgierskiej należałoby umieścić w Tarnowie, czyli na dawnym tzw. szlaku węgierskim, który przyczynił się do rozkwitu miasta. Oczywiście nie będę tych powodów wymieniał, to zajęłoby co najmniej pół godziny, ale większość tych powodów ma swoje korzenie historyczne i we współczesności. Co do tych współczesnych, to warto bodaj wymienić fakt, że to w Tarnowie w 1956 r. powstało pierwsze towarzystwo, które w swojej nazwie przyjęło zapis „towarzystwo przyjaciół Węgier” – a nie „towarzystwo przyjaźni polsko-węgierskiej”, jakich wiele powstawało w czasach PRL. I to w Tarnowie w 1985 r. przy ulicy Wałowej został odsłonięty pomnik gen. Bema. Ale to, co może jest najważniejsze i co również tutaj podkreślano, to jest to, że miasto Tarnów obiecuje daleko idącą pomoc w utworzeniu i działaniach instytutu, m.in. ofiarowuje na jego siedzibę przepiękny pałac. To tylko kilka argumentów, aby poprzeć inicjatywę miasta Tarnowa, przez które biegnie najkrótsza droga z Polski na Węgry. A kiedy powstanie Via Carpatia, z Tarnowa do Budapesztu, to, mówiąc kolokwialnie, będzie rzut kamieniem… no, może nie kamieniem, ale dosłownie rzut okiem. Dziękuję za uwagę.