Ustawa o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw.

Panie Marszałku. Wysoka izbo.

Projekt ustawy przywracający wiek emerytalny obowiązujący przed dniem 1 stycznia 2013 r., został przedstawiony przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudę, ale jest on zbieżny z deklaracją premier Beaty Szydło wyrażoną w expose. Wracamy więc do czasu, w którym kobieta będzie znowu mogła przejść na emeryturę w wieku 60 lat, a mężczyzna w wieku 65 lat. Zwolennikom powszechnej równości kobiet i mężczyzn przypomnę, że takie zróżnicowanie wieku w zależności od płci osoby ubezpieczonej Trybunał Konstytucyjny uznał za zgodne z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, a w uzasadnieniu wyroku z dnia 15 lipca 2010 r. wskazał, że w świetle prawa europejskiego i międzynarodowego jest to dopuszczalne.

Zresztą, jest to rozwiązanie sprawiedliwe, biorąc pod uwagę fakt, że tzw. średnia trwania życia nie odzwierciedla kondycji zdrowotnej potencjalnych emerytów. To, że Polacy żyją statystycznie dłużej, nie przekłada się na zdrowie obywateli w omawianym przedziale wiekowym. Powinno być tak, aby w ślad za wydłużeniem okresu aktywności zawodowej szły zmiany poprawiające system opieki zdrowotnej, zwłaszcza nad pracownikami powyżej 60. roku życia. Niestety, takich zmian w systemie jeszcze nie dorobiliśmy się.

Dobrze również przypomnieć, że w ratyfikowanej przez Polskę konwencji nr 102 Międzynarodowej Organizacji Pracy,  ustalony wiek emerytalny nie może przekraczać 65 lat, a wyższy zależy od zdolności do pracy osób starszych w danym kraju. My dajemy Polakom wybór: kto chce, może przejść na emeryturę, kto ma siłę, chęci i pracę, może dalej pracować. Innymi słowy, osiągnięcie wieku emerytalnego nie zobowiązuje do przejścia na emeryturę, a jedynie umożliwia taką decyzję. Zresztą, brakuje ofert pracy dla osób w wieku przedemerytalnym, a takie osoby są zwalniane – rośnie ich odsetek wśród bezrobotnych, przez co nie rosną też wpływy od tej grupy do FUS.

Chciałbym przypomnieć, że kiedy w 2012 r. zaczęto realizować plan podwyższenia powszechnego wieku emerytalnego, nie było to poprzedzone właściwą debatą publiczną. Głównym celem wprowadzanej ustawy był bilans ekonomiczny, który tłumaczony był przez rządzących m.in. sytuacją demograficzną Polski. Dziś wiemy, że podniesienie wieku emerytalnego nie poprawiło sytuacji finansów publicznych. Co więcej, decyzja ta spowodowała, że niektórzy Polacy, którzy w poprzednim systemie już byliby na emeryturze, teraz muszą pracować powyżej swoich możliwości zdrowotnych oraz produktywności.

Dlatego Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” w roku 2012 zebrał pod wnioskiem o ogólnokrajowe referendum w sprawie utrzymania dotychczasowych rozwiązań emerytalnych blisko 2,5 mln podpisów. Ówczesna koalicja PO-PSL wyrzuciła je po prostu do kosza i bez wcześniejszych konsultacji oraz pomimo obywatelskiego sprzeciwu podwyższyła wiek emerytalny do 67 lat.

I jeszcze jedno przypomnienie, 5 maja 2015 r. podpisano umowę programową pomiędzy kandydatem na urząd prezydenta Andrzejem Dudą a Komisją Krajową NSZZ „Solidarność”, w której to umowie wskazano, iż kandydat na prezydenta RP deklaruje, że będzie prowadził politykę zmierzającą do obniżenia wieku emerytalnego i powiązania uprawnień emerytalnych ze stażem pracy. Złożony przez prezydenta projekt ustawy, nad którym procedujemy, wypełnia tę deklarację.

Czy Polacy chcą tej zmiany? Otóż według ostatnich dostępnych danych OECD w 2013 r. przeciętny Polak przepracował 1918 godzin. Oznacza to, że Polacy pracują dłużej niż mieszkańcy wielu innych państw. Na przykład Amerykanie poświęcają na pracę o 130 godzin rocznie mniej niż my – 1788. Nieco ponad 1600 godzin spędzają w biurze lub fabryce Hiszpanie Szwedzi, Brytyjczycy, z kolei Francuzi – 1489 godzin, Niemcy – zaledwie 1388 godzin. To oznacza, że Polacy pracują o 500 godzin rocznie więcej niż Niemcy. W związku z tym, uśredniając, można przyjąć, że w ciągu 40 lat pracy Polacy przepracują często tyle co niektórzy inni w ciągu 50 lat.

Ważne jest, że powrót do dawnych uregulowań będzie dotyczył wszystkich emerytów, zarówno tych ubezpieczonych w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, jak i osoby opłacające składki w Kasie Rolniczych Ubezpieczeń Społecznych. Jednak w związku z tym można słyszeć zarzut, że Prawo i Sprawiedliwość podnosi wiek emerytalny rolnikom. Otóż biorąc pod uwagę stan prawny sprzed 1 stycznia 2013 r., ustawa dawała rolnikom bezterminową możliwość przejścia na tzw. wcześniejszą emeryturę po spełnieniu pewnych kryteriów. To posłowie PSL-u zgodzili się na to, aby z dniem 31 grudnia 2017 r. wygasić to uprawnienie, co skutkuje tym, że od 1 stycznia 2018 r. rolnicy musieliby pracować do 67. roku życia. To dzięki PSL-owi, a nie politykom Prawa i Sprawiedliwości, Polska wieś została wykorzystana i pozostawiona samej sobie.

Przywracając dawny wiek emerytalny, rząd podjął pracę nad oceną wydolności finansowej systemu emerytalnego w długim okresie. Stąd z pewnością program 500+ ułatwi rozwiązanie problemów demograficznych w tak poważny sposób wpływających na wydolność finansową systemu emerytalnego. Także zarzut, że w nowej sytuacji emerytura kobiet spadnie o blisko ¼ nie jest prawdziwy: wiele Polek, które miały otrzymać w wieku 67 lat 1500 zł emerytury, dostanie zaledwie 1147 zł. Aby zapobiec temu, że emerytura co najmniej 11% pracujących ludzi obecnie, zagrożonych skrajnym ubóstwem, którzy otrzymywali głodowe stawki: 3-4 zł za godzinę, byłaby bardzo niska, rząd PiS wprowadził stawkę 13 zł za godzinę i 2000 zł minimalnej pensji. Jak sądzę, to nie koniec zmian. Dalszych podwyżek płac, zdaje mi się, jakby nikt z krytyków nie brał pod uwagę.

I jeszcze jeden ciekawy sondaż przeprowadzony przez IQS dla „Pulsu Biznesu”. Wynika z niego, że Polacy chcą wcześniejszych emerytur bardziej niż programu Rodzina 500+. Na pytanie, które z gospodarczych obietnic Prawa i Sprawiedliwości uważają za najważniejsze, aż 31 proc. badanych wskazało na obniżenie wieku emerytalnego, 26 proc. wybrało 500 zł na dziecko, 17 proc. – podwyżkę kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł, 11 proc. – obniżkę stawek VAT-u, a 9 proc. – darmowe leki dla seniorów.

I jeszcze ważne uzupełnienie: zmiana wieku emerytalnego wejdzie w życie dopiero pod koniec przyszłego roku – tyle czasu potrzebuje ZUS na wprowadzenie potrzebnych zmian w swoim systemie informatycznym. System musi obsłużyć dziesiątki milionów kont pracowników i emerytów. Nie da się tych uzupełnień zrobić w kilka tygodni. Wykonawca musi mieć czas na wprowadzenie nowych danych, algorytmów, a potem musi jeszcze wszystko przetestować, aby ubezpieczyciel otrzymał sprawnie działające narzędzie.