BUDŻET DLA RODZINY

Niedziela Ogólnopolska 2/2016

Projekt budżetu państwa na 2016 r. został już nazwany budżetem prorodzinnym, ponieważ nie tylko gwarantuje realizację najbardziej ambitnego programu wsparcia rodzin od lat, ale jest też bezpieczny dla finansów państwa. Nie muszę dodawać, że tym najbardziej ambitnym elementem tego prorodzinnego budżetu ma być sfinansowanie wypłat 500 zł na drugie i każde kolejne dziecko, a w rodzinach o dochodach do 800 zł miesięcznie na osobę na każde dziecko (1200 zł w rodzinach wychowujących dziecko niepełnosprawne). Program ma ruszyć od kwietnia.

Pisząc o tym programie, nie ukrywam, że jestem dumny z faktu, że przykładam rękę do tego rozwiązania, mam też świadomość, że głównym powodem wsparcia rodzin jest nie tylko malejący przyrost naturalny, ale przede wszystkim upodmiotowienie polskich rodzin. Krótko pisząc, dziecko nie może być samym kosztem, ale jest inwestycją. Jeśli jest dla państwa inwestycją, to rząd musi na nią znaleźć pieniądze. I nie może to być dokonane w ramach pomocy społecznej, ponieważ są rodziny, które wolą żyć biednie, aniżeli korzystać z pomocy społecznej.

Natomiast wiele z tych rodzin, które korzystają z pomocy społecznej, chciałoby jak najprędzej wyjść z niej. Właśnie dla takich rodzin ustawa 500+ jest szansą godnej i lepszej przyszłości. Jak podkreślił minister finansów Paweł Szałamacha, „ten bodziec ekonomiczny ma pomóc rodzinom zredukować stres, czy napięcia ekonomiczne, poczucie niepewności, które się wiąże z większą rodziną. Ale on także ma drugą stronę, która cieszy ekonomistów, tzn. pomimo że jest bardzo dużym wysiłkiem finansów publicznych, to jest także bardzo silnym impulsem popytowym, w związku z tym on urealnia tę prognozę wzrostu produktu krajowego brutto”.

W przyszłorocznym budżecie zagwarantowano także pieniądze na inne projekty PiS, w tym ustawę przywracającą rodzicom prawo decydowania o edukacji swoich dzieci. Chodzi o powrót do rozpoczynania obowiązkowej nauki w wieku lat siedmiu oraz zniesienie obowiązku przedszkolnego dla pięciolatków – co zapowiedziała w expose premier Beata Szydło, nazywając tę nowelizację ustawy „oddaniem obywatelom wolności”.

Spraw rodziny dotyczy także projekt nowelizacji Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, który zakazuje zabierania dzieci rodzicom wyłącznie ze względu na złe warunki ekonomiczne. Dodam, że tylko w pierwszej połowie minionego roku liczba spraw, w których złe warunki ekonomiczne i bytowe rodziny były jedyną przyczyną orzeczeń o umieszczeniu dziecka poza rodziną biologiczną, wyniosła aż 61.

Jeszcze innym elementem troski o rodzinę jest projekt ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym. Projekt zakłada utworzenie dwóch rejestrów sprawców takich czynów. Rejestr osób szczególnie niebezpiecznych, gwałcicieli i recydywistów, będzie dostępny powszechnie. Tak jest w wielu krajach.

Nie zmieniają się, oczywiście, wszystkie zasiłki dla rodzin, płace i dodatki z tym związane, dlatego słuszne jest pytanie, skąd na to wszystko rząd weźmie pieniądze. Oprócz zaplanowanego deficytu budżetowego w 2016 r., który wyniesie 54,7 mld zł, dochody zaplanowane na 313 mld zł uzupełni m.in. wprowadzenie podatku bankowego, opodatkowanie hipermarketów, lepsza ściągalność podatków, kontrola tzw. cen transferowych przez podmioty zagraniczne, itd.

Opozycja grzmi, że rząd PiS realizując obietnice wyborcze, puści Polaków z torbami. Cóż, w minionych 8 latach tylko obiecywano, niczego nie spełniając, dlatego naród demokratycznie im podziękował. Cały obecny spór w parlamencie dotyczy faktu, że dawni rządzący nie chcą uznać faktu, iż to PiS wygrał wybory i ma prawo przeprowadzić poważne reformy państwa. Ci, którzy nawołują bojkotu rządzących, do anarchii, do wyjścia na ulice…, bronią zdobytych przywilejów, a nierzadko także ciemnych interesów i powiązań, których nowa władza nie będzie tolerować.

Jeśli ktoś zagraża obecnie demokracji w Polsce, to na pewno nie ci, którzy zaplanowali budżet państwa z myślą o trudnej sytuacji polskich rodzin, a właściwie o godności każdego Polaka.

Czesław Ryszka