Panie Marszałku. Wysoki Senacie.
20 lutego 2018 r. węgierski parlament w trybie nadzwyczajnym podjął uchwałę „O wspieraniu Polski wobec presji Brukseli”. Uchwała została uchwalona w sytuacji możliwości wszczęcia wobec Polski procedury z art. 7 Traktatu Unii Europejskiej, procedury nieuzasadnionej, będącej niebezpieczną próbą politycznego nacisku i ograniczenia suwerenności państw narodowych w sprawach, które pozostają w ich wyłącznych kompetencjach.
Zapewne każdy ma w pamięci jakieś spotkanie z mieszkańcami Węgier, z państwem węgierskim, dzisiaj na Węgrzech przebywa kilka tysięcy Polaków, aby 15 marca uczestniczyć w narodowym święcie węgierskim, upamiętniającym Wybuch Powstania i Walki o Wolność 1848 r., Wiosny Ludów.
Mnie od samego początku fascynowała osoba premiera Orbana, który z żelazną konsekwencją realizuje obietnice wyborcze zgłoszone w kampanii wyborczej w 2009 r. A te obietnice, muszę dodać, to bezwzględnie realizowany interes narodowy. Chciałbym niektóre kwestie przypomnieć.
W 2009 r. Orban objął rządy po 8 latach rządów lewicowych, przejął kraj z ujemnym wzrostem PKB, z ogromnym deficytem sektora finansów publicznych, z długiem publicznym i programem drastycznego ograniczania wydatków, które zaordynował jeszcze w 2008 r., Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Już po roku rząd premiera Orbana nie tylko wyprowadził finanse na plus, ale zdecydował się na konfrontację z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Komisją Europejską, odrzucając warunki pomocowe, które te instytucje chciały kontynuować.
To Orban odważył się opodatkować banki na okres 3 lat od 2010 do 2012 r. w wysokości od 0,15 do 0,5% ich sumy bilansowej. Podobnie na 3 lata podatkiem kryzysowym od przychodów (czyli swoistym podatkiem obrotowym), zostały opodatkowane: handel wielkopowierzchniowy od 0,1 do 2,5%, telekomunikacja od 2,5 do 6,5% i energetyka 1,05%.
Od 2013 r. na Węgrzech stawka podatku dochodowego od firm wynosi tylko 10% (najniższa w UE, podobną ma tylko Cypr), a w podatku dochodowym od osób fizycznych, którego stawka wynosi 16% została wprowadzona ulga prorodzinna, która pozwala rodzinie z trojgiem dzieci, odliczyć od podatku około 17 tys. zł rocznie. Ten znakomity rozwój premier Orbán podsumował słowami: to nie rząd utrzymuje kraj, ale obywatele, dla których ważny jest naród i jego wartości.
Ale nie o gospodarce chciałbym mówić. Jako dziennikarza-katolika interesują mnie wypowiedzi Viktora Orbána na temat chrześcijańskiej tożsamości Europy. Poruszyły mnie jego słowa, że „człowiek Europy nie może się sprzeniewierzyć swojej chrześcijańskiej tożsamości, to powinno być zrozumiane również w Brukseli” (wypowiedź z 15 kwietnia 2014 r. podczas wykładu zatytułowanego „Chrześcijańska odpowiedź na wyzwania Europy”, wygłoszonego w Pałacu Kongresów i Muzyki Euskalduna w Bilbao na konferencji pn. „Katolicy w życiu publicznym”.
Zdaniem premiera Węgier, dziś Europa jest na świecie jedynym kontynentem, gdzie duża część elity politycznej wierzy, iż zdoła urządzić swój świat bez Boga i Jego praw. Jak stwierdził premier, „dziś w europejskiej polityce panuje wizja agresywnego sekularyzmu, nazywanego rozwojem, a w Brukseli jej wyznawcy są w większości i pragną, by ten ich pogląd stał się przyszłością”.
Według Orbána człowiek ukształtowany przez cywilizację europejską nie jest jednak w stanie do końca wyrzucić ze swej głowy chrześcijaństwa i dlatego za bezsensowne uznał wymuszanie nowej wspólnej tożsamości europejskiej, która nie akceptuje podstawowego faktu, iż moralne ramy życia Europejczyków wyznacza właśnie przesłanie Dekalogu. Ujął to obrazowo: „Jeśli poprzez bankowe manipulacje możemy wzajemnie się okradać, to dlaczego trzeba karać kieszonkowców?”
W opinii szefa węgierskiego rządu dzisiejsza europejska polityka opiera się na dwóch fałszywych przesłankach, co leży u rzeczywistych podstaw obecnego kryzysu. Pierwszy błąd europejskich decydentów określił następująco: w historii Europy chrześcijaństwo nie odgrywało roli decydującej. Pogląd ten znalazł swój wyraz w fundamentalnym dokumencie Unii, gdzie zabrakło odniesienia do Boga i do chrześcijaństwa.
Drugi błąd polega na poglądzie mówiącym, że instytucje i w ogóle hierarchię wartości świata zachodniego można tworzyć i podtrzymywać bez fundamentów chrześcijańskiego porządku wartości, który jest źródłem mocy do konkretnych działań. Orbam wyciąga z tych błędów konkretny wniosek: „Potrzeba dziś chrześcijańskiej odnowy Europy”. Bez powrotu do źródeł Europa nie odzyska dawnej świetności, a także zdolności do konkurowania, również na płaszczyźnie gospodarczej.
Po wspomnianym wykładzie premier Węgier odpowiadał na pytania z sali. Jedno z nich dotyczyło wspólnej waluty i europejskiej integracji gospodarczej. Odpowiadając Orbán przywołał kwestię nieprzystąpienia Węgier do unii walutowej, zaznaczając: „jeszcze możemy podjąć decyzję o przystąpieniu później, ale też możemy zdecydować, że w ogóle do tej strefy nie wejdziemy”. Jego zdaniem, ci, którzy są w strefie euro, muszą się do siebie nawzajem dostosowywać a procesy tam zachodzące wskazują kierunek silniejszej integracji europejskiej. Te zaś kraje, które do strefy euro nie należą, mogą decydować, czy chcą w tych procesach uczestniczyć czy raczej pozostać na ich uboczu”. Krótko mówiąc, podkreślił wagę suwerenności finansowej.
W związku z pytaniem o nową węgierską Konstytucję, do której wpisano w preambule odniesienie do Boga, Orbán oświadczył, że Węgry są takim krajem, w przypadku którego nie odważyłby się twierdzić, iż jego większość pod względem światopoglądowym z góry pragnęła konstytucji chrześcijańskiej, mimo to w powstałym demokratycznie środowisku możliwe stało się pozyskanie większości dla ustanowienia konstytucji, która opiera się na chrześcijańskich wartościach. Środkiem do tego były społeczne konsultacje, w których respondenci opowiedzieli się za wartościami, „które uznajemy za wartości chrześcijańskie i z nich zbudowaliśmy nową Konstytucję”.
Przypominam sobie polską dyskusję w 1997 r. i wcześniej, o wprowadzeniu do preambuły Konstytucji odniesienia do Boga. Jakiś rozgorzał spór, jakiż rejwach, a prym wiódł prezydent Kwaśniewski. Otóż w kraju, w którym wówczas około 90 proc. obywateli deklarowało się jako ludzie ochrzczeni, błogosławieństwo Boże było niepotrzebne. Wybraliśmy przeciwnie niż Węgrzy. Na szczęście 2 lata temu zaczęliśmy w Polsce iść drogą węgierską, i jak dotąd, Bóg nam błogosławi.