Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Mam zaszczyt przedstawić sprawozdanie senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu w sprawie ustawy o ustanowieniu Narodowego Dnia Pamięci Duchownych Niezłomnych. Komisja zebrała się na posiedzeniu 23 października i wnosi Wysoki Senat o przyjęcie uchwały bez poprawek. W głosowaniu był tylko jeden głos wstrzymujący się.
Przypomnę, że celem projektu ustawy jest ustanowienie Narodowego Dnia Pamięci Duchownych Niezłomnych jako święta państwowego. Datę święta, 19 października, wybrano dla uczczenia bł. ks. Jerzego Popiełuszki, jako dnia porwania i według obecnej wiedzy – dnia jego męczeńskiej śmierci. Uchwalane święto jest wyrazem hołdu dla osób duchownych, którzy swoją postawą dali wyraz nie tylko swojej heroicznej wierze, ale też męstwu i niezłomnej postawie patriotycznej, niejednokrotnie przelewając krew w obronie Polski, swej chrześcijańskiej ojczyzny.
W trakcie obrad komisji podkreślono, że w polskiej historii mieliśmy bardzo liczne postaci niezłomnych bohaterskich duchownych, dla których chrześcijańskie idee i wiara w Boga były podstawą apostolstwa, a nierzadko, zwłaszcza w latach zaborów, wojen czy utraty suwerenności umacniali wśród społeczeństwa postawy na rzecz odzyskania i utrzymania niepodległości. Właśnie w tych trudnych latach naszej historii Kościół i duchowni byli depozytariuszami utraconej czy zagrożonej państwowości, wychowywali do wolności całe pokolenia, a kiedy wolność wracała, pomagali w odbudowie samodzielnego państwa.
W dyskusji w komisji skrótowo, ale padły słowa o polskich duchownych, którzy brali udział w powstaniach, byli z polskimi żołnierzami na frontach I i II wojny światowej, ginęli w obozach koncentracyjnych, w komunistycznych więzieniach, oskarżeni o działalność antypaństwową, byli eliminowani z życia publicznego. Dość wspomnieć, że 108 spośród nich, męczenników II wojny światowej, zostało beatyfikowanych w 1999 r. przez Jana Pawła II. Dodam, że Jan Paweł II w 2000 r. beatyfikował również 11 męczeńskich sióstr nazaretanek, które ofiarowały się za 12 aresztowanych mieszkańców Nowogródka, którzy mieli być rozstrzelani przez Niemców. Nazaretanki zostały zamordowane przez rozstrzelanie 1 sierpnia 1943 r.
Ponieważ podczas obrad pojawiły się wątpliwości co do określenia duchownych jako niezłomnych (wyrażenie używane dotąd w odniesieniu do bohaterskich żołnierzy podziemia), chciałbym przypomnieć nazwiska i okoliczności śmierci tylko niektórych z nich, aby wykazać ich niezłomność. Takimi byli: św. Andrzej Bobola – patron Polski, broniący wiary i ojczyzny; św. Zygmunt Szczęsny Feliński, arcybiskup Warszawy, za patriotyczną postawę zesłany w głąb Rosji; ks. gen. Stanisława Brzóska – powstaniec styczniowy; ks. Ignacy Skorupka – znaleziony z kulą w sercu podczas bitwy warszawskiej; o. Maksymilian Kolbe – oddał życie za brata w Auschwitz; 30 ojców redemptorystów zamordowanych w czasie powstania warszawskiego; ks. kapelan Józef Stanek – torturowany i powieszony na własnej stule także w czasie powstania warszawskiego; a także tysiące niezłomnych duchownych zamordowanych w obozach koncentracyjnych, katowniach NKWD w Katyniu, Miednoje i Charkowie.
Wśród kapłanów, których nie zamordowali okupanci, tylko oprawcy władzy ludowej, już tylko wymienię ich nazwiska. Księża: Zygmunt Kaczyński, Michał Pilipec, Michał Rapacz, Władysław Gurgacz, Stanisław Domański, Roch Łaski, Roman Kotlarz, Kazimierz Fertak, Honoriusz Stanisław Kowalczyk.
I wreszcie morderstwa nazywane założycielskimi III RP, dokonane przez komando śmierci kierowane przez gen. Czesława Kiszczaka. Są to: ks. Jerzy Popiełuszko – kapelan „Solidarności”; Stefan Niedzielak – autor listy katyńskiej; Stanisław Suchowolec – duszpasterz ludzi pracy skupiających członków zdelegalizowanej „Solidarności”; Sylwester Zych – kapłan więziony i prześladowany przez SB, zarzucono mu rzekome przywództwo organizacji księży kontrrewolucjonistów.
Dodam, że dramatyczne okoliczności zgonów księży Niedzielaka, Suchowolca i Zycha mają cechy wspólne. To jakby ostatni akord w wykonaniu niewątpliwie profesjonalnych morderców, rzeczonych nieznanych sprawców, połączonych długim, krwawym łańcuchem niewykrytych zbrodni i mordów politycznych na zlecenie bądź z inspiracji kolejnych przywódców PZPR.
Ofiar duchownych mogło być znacznie więcej, bo i wielkich postaci miał Kościół wiele. Opowiadał mi ks. inf. Józef Wójcik z Suchedniowa, kapłan wielokrotnie aresztowany i prześladowany w PRL-u, że pewnego dnia ukląkł u kratek konfesjonału mężczyzna, a dokładniej mówiąc skruszony esbek, i powiedział mu, że na posiedzeniu tzw. komanda śmierci zapadła decyzja, aby ks. Wójcika zneutralizować. Wiadomo, co to słowo znaczyło.
To cud, że komuniści nie zamordowali np. abpa Ignacego Tokarczuka czy kard. Henryka Gulbinowicza. Ale już z kard. Augustem Hlondem czy ks. Franciszkiem Blachnickim nie jesteśmy tego pewni.
Wysoka Izbo.
Procedujemy tę ustawę w sytuacji, gdy w kinach jest wyświetlany haniebny film „Kler”, wyszydzający duchownych jako całość – tytuł mówi sam za siebie. Jednak postawy niegodne stanu kapłańskiego nie mogą przysłonić daniny życia i krwi, pełnej poświęcenia posługi, jaką tysiące duchownych nieśli nam i nadal niosą. Przychodzi mi na myśl porównanie: to tak jakby ktoś opisując piękno krzaku róży, zajął się tylko nawozem, którym została użyźniona ziemia pod krzakiem. A przecież całe piękno róży jest w kolorach i różanym zapachu. Należałoby zapytać: gdzie jest granica absurdu, a dokładniej pytając, gdzie leży granica lekceważenia uczuć religijnych, granica także bluźnierstwa?
Kard. Gerhard Müller, który gościł w Senacie w miniony poniedziałek na konferencji Europa Christi, odnosząc się do filmu „Kler” powiedział, że „ta propaganda, która jest teraz na łamach mediów poprzez film „Kler”, uderza we wszystkich Polaków. W ten sposób próbuje się zniszczyć duchową substancję Polski. Dlatego wzywam Was do tego – powiedział kardynał – abyście stali ze swoimi kapłanami, którzy Was ochrzcili, prowadzili do wiary, abyśmy nie poddali się tej fałszywej propagandzie”.
Jeśli mamy pielęgnować prawdziwą naszą historię, przypominać kolejnym pokoleniom o wielkich Polakach, to nie wolno pominąć osób duchownych. Ta ustawa – spóźniona o całe 30 lat – powinna była zostać uchwalona u progu wolnej Polski, aby podkreślić, że w ponad 1050-letnią historię Polski nieodłącznie wpisane jest chrześcijaństwo i jego wartości, a od zarania dziejów mieliśmy dziesiątki tysięcy niezłomnych, bohaterskich duchownych.
Na zakończenie, ale jeszcze w odniesieniu do filmu „Kler” dodam, że wpisuje się on w ogólnoświatową wojnę z chrześcijaństwem, w swego rodzaju kontrrewolucję, która obecnie przenosi się z Zachodu na teren naszej ojczyzny. Mówiąc słowami Feliksa Konecznego: „W Polsce toczy się walka o przyszłość Europy. (…) los Europy zawisł od losu Kościoła w Polsce. W Polsce okaże się – i to stosunkowo w czasie krótkim – czy Kościół nie przestanie na kilka pokoleń być czynnikiem życia publicznego, czy też stanie na czele nowego okresu dziejów. Tu chodzi o grę tak wielką, jak rzadko w historii. (…). Chcąc zwyciężyć, trzeba zwyciężyć w tym boju w Polsce. Tu pole chwały, lub tu rozłogi klęski. Tu, u nas rozstrzygnie się wszystko”. („Kościół w Polsce wobec cywilizacji”, w: „Obronić cywilizację łacińską!”, s.141, Lublin 2002).
Feliks Koneczny pisał te słowa w obliczu nieco innego zagrożenia, inna była też nasza sytuacja kulturowa. Jednak po części spełniają się te słowa dzisiaj: na polu walki z wartościami chrześcijańskim Europa przypomina pobojowisko, a starcie z Kościołem przeniosło się do Polski. Powtórzę słowa Feliksa Konecznego: „Chcąc zwyciężyć, trzeba zwyciężyć w tym boju w Polsce”. U nas pole chwały, lub tu rozłogi klęski!”