Czy warto opisywać to, co udało się dobrego zrobić w życiu? Takim pytaniem zaczyna się wspomnieniowa książka prof. Krystyny Czuby, zatytułowana: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy”. Autorka: naukowiec, dziennikarz, polityk, członkini Instytutu Prymasowskiego Kardynała Stefana Wyszyńskiego, związana od lat z tygodnikiem „Niedziela”, i nie tylko, stawia to pytanie przekornie: wiadomo przecież, że warto mówić i pisać o dobru, ba, należy to czynić, bo wielu uwierzy tylko w rzeczy niedobre, albo wręcz, że zwycięstwo należy do zła.
Dlatego gratuluję tej książki, ważnej ze względu na historię pokolenia Solidarności i Jana Pawła II, będącej biografią osoby zaangażowanej w duszpasterstwo akademickie, współpracę z Rodziną Rodzin, w społeczno-polityczne przemiany tych lat, jako rzecznika prasowego Ministerstwa Edukacji Narodowej, senatora RP, profesora-znawcę mediów, stawiającej zawsze na pierwszym miejscu sprawy ojczyzny i Kościoła.
Sam zresztą zawdzięczam moje zaangażowanie polityczne prof. Krystynie Czubie. A stało się to wprost pod natchnieniem papieskiej obecności na zakopiańskich Krzeptówkach w 1997 r., kiedy to Marian Krzaklewski zaproponował jej kandydowanie do Sejmu z ramienia AWS. Wyszło, że została senatorem z okręgu łomżyńskiego, a ja posłem z Zagłębia. Wspominam ten czas, ponieważ podziwiałem ją za walkę o dobre polskie media i dobrą polską szkołę, o kulturę polską za granicą, i oczywiście, o częstotliwości dla Radia Maryja (to senator Krystyna Czuba jako przewodnicząca senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu wywalczyła ustawę o nadawcy społecznym, bardzo ważną, bo obniżającą koszty utrzymania Radia Maryja).
Nie sposób wymienić wszystkich spraw i tematów opisanych w książce, z pewnością jednak doświadczenie polityczne wpłynęło na kształt uprawianej nauki, myślę tu szczególnie o wydanym podręczniku etyki dziennikarskiej, o promowaniu nauczania Jana Pawła II o rodzinie, o Europie, o nieprzemijających wartościach Ewangelii. Nie sposób czytając książkę Krystyny Czuby nie zauważyć, że minione lata walki o ducha patriotyzmu, o politykę historyczną, o polską markę w gospodarce, o rodzinę czy o obecność Kościoła w życiu publicznym, należy dzisiaj podejmować ze zdwojoną siłą. Obecnie, w większym stopniu niż dawniej, żyjemy w świecie dotkniętym kłamstwem, informacja stała się towarem, a fake newsy jednych niezasłużenie kreują na bohaterów, innych poniżają.
Wiele w tej książce przewija się postaci, żyjących i zmarłych, zwyczajnych i świętych, których Bóg postawił na drodze życia prof. Czuby, jak skromnie dodaje: to osobiste łaski od Boga, niczym nie zasłużone. Są wśród nich Jan Paweł II, kard. Stefan Wyszyński, ks. Jerzy Popiełuszko, Maria Okońska, ks. Zenon Rubach, prof. Henryk Kupiszewski, Halina Mikołajska i inni.
Podzielam opinię Krystyny Czuby o „Niedzieli”, kiedy pisze, że nasz tygodnik ma specjalne posłannictwo, związane z Jasną Górą, a ponadto „nie przysparza publikacjami rozterek katolikom – nie ma problemu, by rozstrzygnąć czy to, o czym pisze, jest katolickie”. Myślę, że to wyjaśnienie przyda się czytelnikom, ponieważ mamy w świeckich mediach tysiące „ekspertów” od teologii i zagadnień Kościoła, ale nierzadko pisanych dla „zamieszania” w umysłach i sercach. Dlatego pointa tej książki może być wytyczną tak dla dziennikarzy jak i dla polityków: „Służyć jako sługa nieużyteczny, to pamiętać, że zawsze można było lepiej. I nie brać chwały dla siebie. Czynienie dobra to po prostu współpraca z Bożą łaską. To Bóg nas prowadzi! To On czyni przez nas jakieś dobro”.
* Krystyna Czuba, Słudzy nieużyteczni jesteśmy…, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2018.