Panie Marszałku. Wysoka Izbo.
Trzy lata temu, w roku 2016 świętowaliśmy 1050. rocznicę Chrztu Polski. Z tej okazji odbyły się liczne uroczystości, zebrało się Zgromadzenie Narodowe, Senat w specjalnej uchwale złożył hołd pierwszemu historycznemu władcy Polski – Mieszkowi I, którego – cytuję – „decyzja o przyjęciu chrztu w obrządku zachodnim w roku 966 miała fundamentalne znaczenie dla dziejów Narodu i Państwa”.
Mówiąc w największym skrócie: rok 966 jest symbolicznym początkiem dziejów Narodu Polaków. Poetycko rzecz ujmując, można to ująć słowami: przed 1050 laty niebo otwarło się nad ludem Polan, na lud Polan padł cień krzyża i dosłownie stworzył naród Polaków, a dokładniej mówiąc: pierwszą polską państwowość. Bo tylko tak można nazwać to, co stało się ze zlepkiem plemion nazywanych odtąd narodem. Dlatego wiele racji miał onegdaj I sekretarz PZPR Władysław Gomułka, który w roku 1966 zainicjował obchody 1000-lecia państwa polskiego, postanowił także wybudować szkoły tysiąclatki dla uczczenia tej ważnej rocznicy. Szkoda tylko, że czynił to z pozycji walki z kościelnymi obchodami milenijnymi, właśnie 1000-lecia Chrztu Polski. Gdyby nie to, być może już wówczas obchodzilibyśmy państwowe i kościelne święto Chrztu Polski.
Wracając do wydarzenia sprzed ponad 1050 lat, to przypomnę, że zanim w kronikach chrześcijańskich pojawiło się imię księcia Polan, Mieszka I, był on poganinem, a jego księstwo najeżdżali zbrojnie pograniczni margrabiowie niemieccy, nawracając mieczem i ogniem czcicieli słowiańskich bogów. Dla jednoczącego się wówczas państwa Polan, potężne cesarstwo niemieckie dążące do opanowania całej Europy, stanowiło ogromne zagrożenie. Dlatego książę Mieszko roztropnie postanowił dobrowolne uznać zwierzchnictwo cesarza, ograniczające co prawda jego suwerenność, ale pozwalające kontynuować proces umacniania jedności plemion Polan. W zamian cesarz nie wtrącał się do spraw wewnętrznych kraju Mieszka, nie krępował specjalnie jego polityki zagranicznej, a co najważniejsze, zapewniał ochronę przed przygranicznymi, niemieckimi margrabiami.
Niestety, Mieszko I nawet zostawszy lennikiem cesarza, będąc poganinem, nie mógł zawrzeć partnerskiego układu z cesarstwem. Według ówczesnych poglądów, plemiona pogańskie nie należały do państwa Bożego na ziemi, lecz do królestwa szatana. W tej sytuacji przyjęcie chrztu było jedyną szansą na umocnienie się młodego państwa. Książę Mieszko działał jednak roztropnie: nie chcąc poprzez chrzest jeszcze bardziej uzależnić się od Niemców, postanowił nową wiarę przyjąć od słowiańskich Czechów, poprzedzając ten akt w 965 roku układem przyjaźni przez małżeństwo z Dąbrówką, córką księcia czeskiego Bolesława Okrutnego. W roku następnym, 966, Mieszko przyjął chrzest.
Oczywiście, nie tylko przyczyny polityczne legły u podstaw przejścia księcia Mieszka na chrześcijaństwo. Nie sposób pominąć siły przyciągającej nowej wiary, sakramentów Kościoła, Bożej łaski, a także wpływu samej Dąbrówki na męża. Nieprzychylny Polsce biskup Merseburga, Thietmar (975-1018), wspomina wyraźnie o tym, że przyjmując chrześcijaństwo, książę osobiście, a potem i cała społeczność Polan, wzbogacili swoje życie o siłę wiary, mogli czerpać obficie z łaski sakramentów, żyć ewangelią Chrystusa. W konsekwencji dwa lata po chrzcie, Mieszko założył i uposażył w Poznaniu pierwsze misyjne biskupstwo, podlegające bezpośrednio Rzymowi. Biskupem został Jordan, sprowadzony przez Mieszka do Poznania. Była to niezwykle ważna i dalekowzroczna decyzja, ponieważ tego samego roku utworzono arcybiskupstwo w Magdeburgu, które rościło sobie pretensje do zwierzchnictwa nad ziemiami słowiańskimi, leżącymi na wschód od Łaby. Biskup Jordan szczęśliwie odcinał Kościół polski od wpływów niemieckich.
Co dało przyjęcie chrześcijaństwa w wymiarze politycznym? Przede wszystkim jednoczyło plemiona lechickie w jedno państwo Piastów. Dawne pogańskie bogi uosabiały Polskę plemienną, rozbitą na wiele drobnych księstewek. Nowa religia wnosiła nowy porządek prawny i społeczny, tworzyła z państwa jednolity naród. Książę wspierał się na Kościele i duchowieństwie, i nawzajem duchowieństwo popierało władzę książęcą, wzmacniając w ten sposób trwałość panowania dynastii. Poprzez duchownych, pochodzących początkowo z obcych krajów, Mieszko miał otwarty dostęp do kultury zachodnio-rzymskiej. Polska korzystając z niej, mogła rozwinąć własną kulturę narodową, utrwalać chrześcijańską tożsamość, umacniać się wewnętrznie i zewnętrznie.
Mieszko I zmarł 25 maja 992 roku i został pochowany w katedrze poznańskiej. Był władcą niepospolitym, budowniczym państwa, które trwa od ponad tysiąca lat. Można księcia nazwać ojcem ojczyzny, choć na arenę międzynarodową wprowadzi Polskę jego następca, najstarszy syn Bolesław zwany Chrobrym, pierwszy koronowany król państwa polskiego. W chwili śmierci ojca miał 27 lat. Ponieważ Mieszko I rozdzielił państwo pomiędzy czterech swoich synów, kraj Piastów rozpadł się początkowo na kilka dzielnic. Pierwszorzędną więc sprawą dla Bolesława było zjednoczenie ziem swego ojca. Udało się to Bolesławowi bardzo szybko, i jak zapisał niemiecki kronikarz: „Uczynił to z lisią chytrością i aby samemu panować, podeptał wszelkie prawo i sprawiedliwość”.
Znaczącym sukcesem politycznym Bolesława była przychylność młodego cesarza Ottona III, któremu książę wzorem Mieszka I, swego ojca, pomagał w wojnie przeciw Wieletom oraz Słowianom Połabskim. Zawiązała się między nimi przyjaźń, która zaowocowało pamiętnym Zjazdem Gnieźnieńskim w tysięcznym roku. W tych samych też latach pojawił się w Polsce niepospolity mąż Boży, biskup Pragi Wojciech, który przybywszy pod koniec roku 996 na dwór Bolesława Chrobrego, powędrował na misje do Prus. Z pewnością nawrócenie Prusów rozszerzyłoby panowanie Polski nad Bałtykiem, niestety, biskup Wojciech napotkał na tak wielką wrogość pogan, że 23 kwietnia 997 roku poniósł śmierć z ich ręki. Ciało Świętego Męczennika wykupił na wagę złota Bolesław Chrobry i pochował w Gnieźnie. Dwa lata później biskup Wojciech został wyniesiony na ołtarze. Pośmiertnym zwycięstwem Wojciecha, a zarazem sukcesem politycznym Bolesława Chrobrego, było utworzenie przez Stolicę Apostolską w 999 roku u grobu Świętego w Gnieźnie stolicy archidiecezji. Papieska bulla ustanowiła arcybiskupstwo gnieźnieńskie, a także biskupstwa w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu. Dzięki powstaniu arcybiskupstwa w Gnieźnie, Kościół w Polsce podlegał bezpośrednio Rzymowi.
Szczytem kariery Bolesława Chrobrego była jego koronacja na króla polskiego. Stało się to po długich staraniach w Rzymie, kiedy nowy papież Jan XIX, nie będąc już pod presją cesarza niemieckiego, wyraził na to zgodę. Koronacja odbyła się w Gnieźnie w 1025 roku.
Tylko kilka miesięcy cieszył się Bolesław koroną. Zmarł 17 czerwca 1025 roku. Pochowano go w katedrze poznańskiej obok ojca, którego dzieło tak wspaniale umocnił i rozszerzył. A było ono imponujące. Do Polski należały Morawy, Słowacja, Milsko, Łużyce i Grody Czerwieńskie. Polska była państwem niezależnym od Niemiec. Tak sukcesy wojskowe, jak i własna metropolia w Gnieźnie, stworzyły z państwa polskiego mocny kraj chrześcijański. W ramach metropolii gnieźnieńskiej, prócz biskupstw w Krakowie i Wrocławiu, Chrobry założył na Pomorzu biskupstwo w Kołobrzegu. Powstały w tym czasie liczne kościoły i klasztory. O sile chrześcijaństwa świadczył fakt, że Polska pierwszych Piastów nie tylko stała się krajem europejskim, ale równocześnie ośrodkiem misyjnym, z którego wyruszali duchowni, by szerzyć naukę Ewangelii wśród ościennych narodów. Misja św. Wojciecha w Prusach, choć nieszczęśliwa dla samego biskupa Wojciecha, przyniosła Polsce błogosławione owoce. U grobu św. Wojciecha w Gnieźnie powstało arcybiskupstwo, obejmujące całość ziem polskich.
Obok św. Wojciecha, zasłużyła się dziełu chrystianizacji także misja św. Brunona z Kwerfurtu, Niemca z pochodzenia, a z ducha wielkiego przyjaciela Polski i osobiście króla Bolesława Chrobrego. Wyrazem tego są żywoty pierwszych polskich świętych: Wojciecha i Pięciu Braci Męczenników, napisane przez św. Brunona. Nie wahał się on ostro potępić cesarza Henryka II za to, że złączył się z poganami przeciwko krzewicielowi chrześcijaństwa – Polsce. Wysławiał zasługi kościelne Chrobrego, pisząc, że ceni go i kocha więcej, niż życie swoje. Brunon poniósł śmierć męczeńską na ziemi Jadźwingów (dzisiejsza suwalszczyzna) w roku 1009.
Jak z tego widać, Władysław Gomułka nie miał racji, świętując 1000-lecie państwa polskiego bez Kościoła, czy wręcz – walcząc z Kościołem.