Panie Marszałku. Wysoka Izbo.
Zabieram głos w obronie księgarzy i wydawców, a dokładniej mówiąc staję w obronie książki oraz promocji czytelnictwa. Nie wolno godzić się z sytuacją, że 64 proc. społeczeństwa nie czyta nawet jednej książki w roku, a wśród tych, którzy czytają, do niewielu trafiają książki wartościowe, umacniające naszą polską tożsamość, sławiące ważne wydarzenia historyczne. Nie tak powinna wyglądać polska polityka historyczna i kulturalna, skoro księgarnie mogą wyginąć jak niegdyś dinozaury.
Nie muszę przypominać, jak ważną rolę odgrywa książka, film, sztuka teatralna w budowaniu czy odnowieniu narodowego etosu. Polacy oczekują obiecanych wielkich filmów w stylu hollywoodzkim o znaczących polskich postaciach i ważnych wydarzeniach historycznych. Jedna jaskółka wiosny nie czyni – mam na myśli serial „Korona królów”. Książek historycznych, literatury w stylu Sienkiewicza jak na lekarstwo. Czy to wynik mitów, że nie ma wielkich twórców albo że Polacy czytać nie chcą? Prawda jest inna, a jedną z przyczyn jest ograniczenie dostępności do książki. Powodem jest totalny upadek i likwidacja księgarń, spowodowane drastycznym spadkiem sprzedaży. Większość likwidowanych księgarń jest wymuszona gwałtownie rosnącymi kosztami, których nie da się zrekompensować podniesieniem cen na książki.
Księgarze i wydawcy mieli jednak pewną ulgę w postaci zerowego VAT-u, to jednak skończyło się 1 stycznia 2011 r. za rządów PO-PSL. Ów nowowprowadzony VAT wydawał się niewysoki, 5 proc., ale mimo to okazał się dla branży zabójczy.
Tłumaczono wówczas, że tak Unia kazała. Faktem jest, że VAT na książki ma być, ale jak wysoki, o tym kraje same decydują. Może być i stawka zero, jak np. w Anglii czy Irlandii, a we Włoszech np. wynosi 3 proc.
Idea podatku VAT obciąża końcowego odbiorcę, w tym przypadku czytelnika, a to oznacza podniesienie ceny książek. Czyli wzrastające koszty za czynsz, prąd, wodę i gaz, za rosnącą stale cenę papieru i druku, ma pokryć cena książki. Ponadto trzeba pamiętać, że rabaty żądane od wydawców przez dystrybutorów, także internetowych, wzrosły od 40 do nieraz 60 procent! Jeśli widzicie Państwo na książce cenę 60 zł, to proszę pamiętać, że wydawca, czyli producent, otrzyma z tego zaledwie ok. 25 zł, z czego musi pokryć koszty wspomniane koszty utrzymania firmy, druku, papieru, podatki razem z VAT-em, po prostu wszystko.
Tak się nie da. Jak mówią księgarze, istnieje jakaś granica ceny książki, po przekroczeniu której książka zaczyna się sprzedawać coraz gorzej. Przy i tak minimalnych zyskach interes przestaje się opłacać, więc księgarnie znikają w oszałamiającym tempie; trudno doliczyć się choćby jednego tysiąca księgarń, a jeszcze 7-8 lat temu było ich blisko 4 tysiące.
Owszem, książkę można kupić w Internecie. Ale tylko wtedy, kiedy się dokładnie wie, jakiego tytułu się szuka. Jednym słowem, Internet zaciera sens istnienia księgarń tradycyjnych. Jednak sprzedaż internetowa nie zastąpi tradycyjnej księgarni. Owszem, internet może uzupełnić sprzedaż, zintensyfikować działania marketingowe, ale w żadnym wypadku nie zastąpi tradycyjnej formy, czyli księgarni. Internet ze swej natury nigdy nie zastąpi osobistego kontaktu między ludźmi.
Spotkanie z książką w księgarni i w internecie to nieporównywalne zjawiska. W księgarni klient może mieć do czynienia z tysiącami tytułów, ma księgarza do porady, bierze egzemplarze do ręki itd. Proszę zwrócić uwagę, że w internecie zupełnie poległa książka ilustrowana, albumowa, tak samo książka dla turystów, w tym obcojęzyczna, a to oznacza przecież totalne osłabienie promocji naszego kraju.
A co z tysiącami książek, które nie mają szans na wielkie nakłady, a są zdecydowanie bardziej potrzebne od pospolitych czytadeł? Bez nich ewidentnie nastąpi zapaść cywilizacyjna.
Książka nie jest produktem handlowym, takim samym jak każdy inny towar funkcjonujący na rynku. Takie podejście do książki eliminuje jej wartość i zadania kulturowe, jakie spełnia od stuleci. Nikt nie zastąpi funkcji wychowawczej książki. Dlatego to nie pozwala szufladkować jej na równi z jajami lub cebulą.
Co zatem zrobić, aby Polacy czytali więcej? Musi być spełnionych kilka warunków. Przede wszystkim nie należy zastanawiać się jedynie jak podnieść czytelnictwo, lecz jak zwiększyć sprzedaż książek. Ale żeby książkę przeczytać, trzeba ją najpierw nie tylko napisać, ale i wyprodukować, a następnie sprzedać. Cena książki musi pokryć koszty jej produkcji, a także dać pieniądze na następną.
Rodzi się w związku z tym pytanie – jak długo jeszcze będą mogły powstawać książki niezależne, mądre, piękne, eksperymentalne, unikatowe? Książki, które dają świadectwo dorobku naszej dawnej i najnowszej kultury, budzą sumienia, skłaniają do refleksji intelektualnych. Jeżeli państwo nie podejmie stosownych kroków ochronnych – niedługo.
Trzeba sobie uświadomić jeszcze jeden aspekt zjawiska degradującego wartościową książkę. Otóż eliminacji z rynku podlegają nie tylko książki mądre, ważne i piękne, ale przede wszystkim –polskie. Mam na myśli fakt, że książka jako ostoja polskości i spoiwo naszej tożsamości narodowej, nie jest czytadłem pożądanym przez gigantyczne sklepy internetowe czy stacjonarne. Tam wprost trwa walka z polskością.
Konieczna jest więc interwencja władzy i to interwencja ustawodawcza. Nie jest niestety procedowana ustawa (choć dawno opracowana, gotowa) o stałej cenie książki, co by unormowało rynek. Taka ustawa jest stosowana od lat na Zachodzie. Co możemy już zrobić? Należy przywrócić stawkę zerową VAT. To też poratowałoby, może nawet odrodziło, prawdziwe księgarnie oraz wydawców, zwłaszcza mniejszych, ambitniejszych.
W niniejszej ustawie obniżenie VAT-u ma objąć tylko książki elektroniczne – z 23 proc. na 5 proc. Tymczasem e-booki stanowią zaledwie 1-2 proc. rynku! To będzie działanie uznane słusznie za kosmetyczne, pozorowane. Dlatego uważam, że należy przywrócić wszystkim książkom stawkę zerową. Musimy się sprężyć i ratować polską książkę, nie przekładając tej jakże ważnej dla narodowej kultury sprawy na następne kadencje.
Skoro nie można tego uczynić w tej nowelizacji, chciałbym, aby Prawo i Sprawiedliwość obiecało, że taka zmianę wprowadzi przy kolejnej nowelizacji ustawy o podatku VAT. Tego będę pilnował.