Panie Marszałku. Wysoka Izbo.
W senackiej uchwale mocno wybrzmiewa fakt, że przed 80 laty dwa zbrodnicze systemy totalitarne – niemiecki nazizm i sowiecki komunizm – rozpoczęły największy i najkrwawszy konflikt zbrojny w dziejach ludzkości: II wojnę światową. Polska była pierwszą ofiarą agresorów. Zaatakowana 1 września 1939 roku przez Rzeszę Niemiecką, a 17 września 1939 r. przez Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich, opuszczona przez sojuszników zachodnich, przez ponad miesiąc walczyła samotnie z obydwoma agresorami. Nigdy jednak oficjalnie nie skapitulowała.
Tu przypomnę, że wszystko mogło potoczyć się inaczej, gdyby powstał drugi front na zachodzie, jednak premierzy Anglii i Francji, którzy spotkali się w Abbeville 12 września 1939 r., nie podjęli decyzji o udzieleniu Polsce pomocy. Stało się tak, mimo że 31 marca 1939 r. Polska uzyskała od Wielkiej Brytanii i Francji gwarancje wspólnej obrony. Wspomniani premierzy wiedzieli, że 11 kwietnia 1939 r. Hitler podpisał rozkaz najazdu na Polskę (“Fall Weiss”), a następnie zerwał pakt o nieagresji z Polską i zażądał przyłączenia Gdańska do Niemiec oraz eksterytorialnego korytarza (z Niemiec do Prus Wschodnich dla kolei) i autostrady pod niemiecką kontrolą. Polska odrzuciła te żądania. Zachód pozwolił na to, aby 17 września na terytorium Polski wtargnęło 50 dywizji sowieckich, wbijając nam nóż w plecy. Atak sowiecki uniemożliwił dalszą obronę.
Po upadku Polski nasi żołnierze bili się na wszystkich frontach wojny, a już prawdziwym fenomenem na skalę światową było Polskie Państwo Podziemne. Należy dodać, że Polska była jedynym krajem okupowanym przez III Rzeszę, w którym nie utworzono kolaboracyjnych struktur władz państwowych, politycznych i wojskowych (np. polskich jednostek Waffen-SS). Wprost przeciwnie, w Polsce istniał największy i najsilniejszy ruch oporu w Europie, z ewenementem na skalę światową – Polskim Państwem Podziemnym i jego konspiracyjnymi siłami zbrojnymi, czyli Armią Krajową. Z bronią w ręku, sabotażem i dywersją, przeciwko niemieckiemu okupantowi walczyły też Narodowe Siły Zbrojne. Szacuje się, że pod koniec II wojny światowej łącznie na obu frontach walczyło przeciw Niemcom około 600 tysięcy polskich żołnierzy, czyli co czwarty żołnierz aliancki był Polakiem.
Polska miała się nigdy nie odrodzić, dlatego Niemcy dopuszczali się w Polsce masowych mordów na ludności cywilnej i jeńcach wojennych, dokonywali wysiedleń, kradzieży i celowego niszczenia mienia. Ludobójstwo, morderstwa i masowe egzekucje, deportacje, wypędzenia, obozy koncentracyjne, więzienia, łapanki, wywózki do prac przymusowych i do łagrów, eksploatacja ekonomiczna, grabieże mienia i dóbr kultury, celowe niszczenie polskiego majątku narodowego – tak wyglądała niemiecka okupacja, której celem było trwałe wymazanie Polski z mapy Europy.
Polska była też jednym z nielicznych krajów okupowanej Europy, w którym za pomoc Żydom groziła kara śmierci, a pomimo tego to Polaków jest najwięcej wśród osób, którym nadano odznaczenie „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” za ratowanie Żydów z Holocaustu.
Polska poniosła proporcjonalnie największe straty osobowe: w sumie ponad 6 milionów ofiar (22% ogółu ludności). Z 35 milionów obywateli zamieszkałych w II Rzeczypospolitej przed wojną po wojnie w nowych granicach Polski mieszkały 24 miliony osób. Podobnie straty materialne Polski w czasie II wojny światowej są proporcjonalnie największe wśród strat wszystkich państw europejskich; do chwili obecnej nie oszacowano ich wysokości. W wyniku zmowy jałtańskiej Polska, pomimo że była największą ofiarą wojny, utraciła na rzecz Związku Sowieckiego niemal 45% swojego przedwojennego terytorium: blisko 178 tysięcy km2.
Wojna nie zakończyła się dla nas w roku 1945. Polska została po wojnie po raz drugi skrzywdzona w wyniku porozumień zawartych przez aliantów na konferencjach w Teheranie, Jałcie i Poczdamie. Wtłoczono nas, bez naszej zgody, w tzw. radziecką strefę wpływów. W efekcie na 45 lat narzucono nam siłą niechciany i obcy ideowo, kulturowo, cywilizacyjnie ustrój oraz pełną zależność polityczną od Związku Sowieckiego. Ale i tę wojnę wygraliśmy, prowadząc narody Europy Środkowej i Wschodniej do wolności.
Cierpienia Narodu Polskiego, począwszy od 1939 r. do końca wojny, a następnie podczas sowieckiej pacyfikacji i okupacji Polski, były w dużej mierze zemstą za zwycięstwo Polaków nad bolszewikami pod Warszawą w 1920 r. Polacy skutecznie uniemożliwili wówczas połączenie się sił niemieckich i bolszewickich. Lenin liczył na to, że za przekazanie Niemcom ziem polskich byłego zaboru pruskiego uzyska ich zgodę na powstanie komunistycznego rządu w Berlinie. Oś Moskwa – Berlin miała dać początek światowej rewolucji komunistycznej. Podobnie 20 lat później Polska, nie przyłączając się do paktu antysowieckiego, zniweczyła strategię niemiecką zdominowania świata. Hitler chciał zdobyć dla Niemców “przestrzeń życiową” (lebensraum) na następne “tysiąc lat”.
Jutro, 1 września, odbędą sie uroczystości 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej m.in. na Westerplatte. Oby nie przypominały tych sprzed 10 lat, kiedy to obecny tam Władimir Putin jako premier Rosji nie tylko nie przeprosił za Katyń czy za agresję sowiecką 17 września – jak się spodziewano, ale z pomocą służb specjalnych Rosji insynuował, jakoby do wojny doprowadziły intrygi i spiski przeciw Rosji Sowieckiej. Zarzucił Węgrom i Polsce udział w rozbiorze Czechosłowacji, zbagatelizował znaczenie paktu Ribbentrop – Mołotow, co więcej, dodał, że „Polska współpracowała z III Rzeszą w przygotowaniu agresji na Związek Sowiecki” (miał na myśli porozumienie polsko-niemieckie o nieagresji z 1934 r., które rzekomo zawierało tajną klauzulę o rozbiciu Związku Sowieckiego, a także marginalizację Rosji Sowieckiej na arenie międzynarodowej). Krótko mówiąc, W. Putin wykorzystał Westerplatte do propagandy przedwojennych stalinowskich fałszywek o rzekomym spisku Hitlera z Polską przeciw Rosji.
Niestety, obecny tam premier Donald Tusk nie odpowiedział rosyjskiemu premierowi stosowną ripostą, choć wspomniał o mordzie w Katyniu czy o układzie Ribbentrop-Mołotow. Popełnił jednak ogromny błąd, stwierdzając, że „każdy naród ma prawo do własnych ocen”, do własnych interpretacji historii. Tą wypowiedzią polski premier przyznał Rosji prawo do innego oceniania katyńskiej zbrodni. Na szczęście honor Polaków obronił prezydent Lech Kaczyński, który odnosząc się do przemówienia W. Putina, wyraźnie stwierdził: „Ci, którzy przegrali, byli skazani na lekcje pokory. Ci, którzy zwyciężyli, do dzisiaj próbują fałszować historię”.
Ufam, że tegoroczne uroczystości 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej ukażą wielki wkład Polaków w walce z Niemcami na wszystkich frontach II wojny światowej. A także zostanie przywołany fakt, ze Polska ma prawo do odszkodowań. Niestety, do dziś żaden z agresorów nie wyrównał strat nawet w sposób cząstkowy, symboliczny. Uważam, że nie wolno unikać dyskusji o należnych Polsce reparacjach wojennych i zadośćuczynieniu. Zbrodnie z tego okresu są zbrodniami wojennymi i na podstawie prawa międzynarodowego Polska ma prawo do odszkodowań od Niemiec.