Panie Marszałku. Wysoka Izbo.
Dla współczesnych Europejczyków – mam nadzieję, że tylko dla niektórych Polaków – uchwała, którą obecnie procedujemy, może wydać się anachronizmem. Mamy bowiem zamiar uczcić akt ustanowienia Matki Bożej Królową Korony Polskiej. Ktoś gdzieś powie: to chyba jakiś ciemnogród. Tymczasem uroczyste akty zawierzeń i ślubowań narodu polskiego Chrystusowi Królowi, Sercu Jezusowemu, Matce Bożej czy świętym Patronom, stanowią bardzo ważny element naszej polskiej pobożności, a zarazem przynależą do polskiej historii i kultury religijnej. Do takich aktów odwoływano się w okolicznościach o szczególnym znaczeniu dla zachowania suwerenności państwa i tożsamości narodu. Bardzo często wyrażano w ten sposób wołanie do Niebios o ratunek, a w wielu przypadkach także wdzięczność za cudowne ocalenie. Zawsze też w takich sytuacjach pojawiały się obietnice moralnych zobowiązań, opartych na chrześcijańskim systemie wartości.
Dzisiejsza uchwała odwołuje się do Ślubów króla Jana Kazimierza, złożonych w katedrze lwowskiej, 1 kwietnia 1656 r., co było związane ze zwycięską obroną Jasnej Góry podczas szwedzkiego potopu.
Tu przypomnę, że kiedy 18 listopada 1655 r. wojska szwedzkie stanęły pod bramami klasztoru jasnogórskiego, na skutek powszechnej zdrady polskich dowódców wojskowych, kraj znalazł się w rękach króla Karola Gustawa. Gdyby zdetronizował Jana Kazimierza i koronował się na króla polskiego, katolicy – zgodnie z zasadą cuius regio eius religio – musieliby przejść na protestantyzm. Takie też były szwedzkie, i niemieckie plany. Bo z pomocą Szwedom przyszło kilkanaście tysięcy weteranów protestanckich z wojny trzydziestoletniej, osiedlonych w północnych Niemczech. Oprócz wodzów szwedzkich, jak Wittenberg czy Magnus de la Gardie, znajdowali się w armii Karola Gustawa: książę badeński, landgraf heski oraz wielu innych przywódców niemieckich protestantów. Także król Karol Gustaw był po ojcu Niemcem (Zweibrücken). Również generał Burghardt Müller, który oblegał Jasną Górę był rodowitym Niemcem. Wniosek prosty: niemieccy i szwedzcy protestanci liczyli głównie na to, że po podbiciu Polski uda się i w niej zaprowadzić protestantyzm, w czym mieli pomóc zmówieni z nimi polscy protestanci, a wśród nich najpotężniejszy hetman i wojewoda litewski Janusz Radziwiłł.
Wszystkie te plany pokrzyżowała cudowna obrona Jasnej Góry, która była wówczas niewielką twierdzą, którą dowodził przeor o. Augustyn Kordecki. Miał do obrony 24 armaty, a załoga składała się ze 160 zaciężnych piechurów, przeważnie chłopów, 70 zakonników, z których część była zaprawiona w służbie wojskowej, i pięciu rodzin szlacheckich – w sumie ok. 200 osób zdolnych do walki. Natomiast ówczesne źródła obliczają korpus gen. Müllera na 9-13 tys. żołnierzy, choć później, po poniesionej klęsce, Szwedzi zaniżali liczbę swego wojska.
Wiemy, że nie pomogły sprowadzone burzące działa, szturmy na mury, podkopy… Wiadomo natomiast, że napaść Szwedów na jasnogórski klasztor, narodową świętość, wstrząsnęła Polakami, obudziła naród ze snu, dźwignęła z depresji, porwała do walki. Przykład oporu Jasnej Góry wkrótce dokonał cudu przemiany Polaków. Król Jan Kazimierz pełen wdzięczności za łaskę i opiekę Najświętszej Maryi Panny, wzruszony miłością do ojczyzny, jaką okazywały stany niższe, chłopi i mieszczanie, zawierzył Rzeczpospolitą Matce Bożej, a zarazem ogłosił Ją Królową Korony Polskiej. Dokonał tego, jak już wspomniałem, w katedrze lwowskiej, 1 kwietnia 1656 r. Tekst ślubowania ułożył Prymas Andrzej Leszczyński towarzyszący królowi na wygnaniu, wspierany przez nuncjusza apostolskiego ks. Piotra Vidoniego i zapewne samego Papieża Aleksandra VII.
Co dla nas dzisiaj jest najważniejsze w tym akcie Ślubów Królewskich?
Można uważać, że najważniejszy był program sprawiedliwości społecznej, w tym obietnica poprawy doli chłopów, zresztą, tylko częściowo zrealizowana. Ja uważam, że najważniejszy był sam religijny fakt ustanowienia Matki Bożej Królową Narodu Polskiego. Odtąd bowiem, każdy kolejny król polski miał być tylko regentem, czyli miał sprawować jakby jedynie zewnętrzne rządy, rządzić jako zastępca – w imieniu Maryi.
Mam więc na myśli znaczenie prawno-publiczne ślubów. Znakomity prawnik Witold Sawicki w rozprawie Regina Poloniae. Akt z 1 IV 1656 r. w świetle prawa ustrojowego państwa polskiego dowodzi, że „akt Jana Kazimierza miał charakter nie tylko religijny, lecz ustrojowo-prawny. Była to rzeczywista elekcja Najświętszej Panny na monarchę, Kobiety-Króla. Aktu dokonali prawnie przedstawiciele Rzeczypospolitej: król, senat, wszystkie stany. Formalnie rzecz biorąc, elekcja zwyczajna miała swoje wymagania prawne, jak sejm konwokacyjny, akt wyboru na Woli warszawskiej, przy udziale prymasa, senatu oraz sejm koronacyjny połączony z sakrą królewską. W wyjątkowych jednak przypadkach i okolicznościach wybór Króla-Maryi był legalny, tym więcej, że do obowiązków króla należało ocalenie i obrona Rzeczypospolitej w sposób przez niego uznany za właściwy i skuteczny”.
Rzecz godna uwagi. Żaden z kolejnych monarchów Polski, żaden prezydent ani Sejm Rzeczypospolitej nie zakwestionował, nie cofnął tego aktu prawnego z l kwietnia 1656 r. Najświętsza Panna posiada zatem rzeczywistą władzę w naszym państwie z wolnego wyboru króla i przedstawicielstwa narodu.
Co jednak najważniejsze, Śluby Królewskie Jana Kazimierza stały się podwaliną i wzorem pod kolejne, podobne akty, tak ważne w polskiej historii Kościoła. M.in. po II wojnie światowej, 8 września 1946 r., zawierzył naród polski Matce Bożej kard. August Hlond, Prymas Polski. Jego następca, kard. Stefan Wyszyński zawierzał kilkakrotnie naród polski Matce Bożej Jasnogórskiej. Najbardziej ważne z tych zawierzeń odbyły się w 1956 r., z okazji 300.rocznicy Ślubów Jana Kazimierza oraz w 1966 r. – w ramach jubileuszu 1000-lecia Chrztu Polski. Mówił o tych zawierzeniach Jan Paweł II podczas pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, 4 czerwca 1979 r. na Jasnej Górze,: „Można na różne sposoby pisać dzieje Polski, zwłaszcza ostatnich stuleci, można je interpretować wedle wielorakiego klucza. Jeśli jednakże chcemy dowiedzieć się, jak płyną te dzieje w sercach Polaków, trzeba przyjść tutaj. Trzeba przyłożyć ucho do tego Miejsca. Trzeba usłyszeć (…) echo całego życia Narodu w Sercu Jego Matki i Królowej”.
Innym razem, w styczniu 1993 r., o maryjnym doświadczeniu Polaków powiedział Jan Paweł II do biskupów polskich, przybyłych z wizytą ad limina: „Maryja jest Królową Polskiej Korony, jest Królową Polski. Maryja jest Królową polskich spraw, polskich trudów, polskich cierpień i polskich zwycięstw (…) Doświadczenia przeszłości uczą nas, w kim szukać oparcia, kto jest tym największym sprzymierzeńcem Kościoła i Narodu. To, co się nawiązało między Matką Bożą, Matką Kościoła, Królową Polski a Kościołem i Narodem w Polsce jest swego rodzaju przymierzem”.
Zmierzając do końca, w bieżącym roku przypada kilka jubileuszy: 1050-lecie Chrztu Polski, 70-lecie poświęcenia Polski Niepokalanemu Sercu Maryi przez kard. Augusta Hlonda, 60-lecie Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego z 1956 r. oraz 50-lecie Ślubów Milenijnych. Przybędzie również do ojczyzny papież Franciszek na Światowy Dzień Młodzieży. Wiadomo też, że Episkopat Polski zaplanował 3 maja na Jasnej Górze ponowienie aktu zawierzenia narodu polskiego Królowej Polski. To ważne, że obecnie w trudnych dla kraju chwilach reform i zmian, wobec rosnących napięć politycznych, Kościół podejmuje akt odnowy moralnej narodu w duchu historycznych zawierzeń naszych przodków. W ten historyczny nurt polskiej pobożności maryjnej wpisuje się doskonale uchwała Senatu. To ważna pamięć o naszej historii, troska o los współczesności, a także gest w kierunku przyszłych pokoleń.