Panie Marszałku. Wysoka Izbo.
W związku z ogromną dyskusją, wątpliwościami, krytyką i wieloma pytaniami, które dotyczą procedowanej ustawy o wstrzymaniu na 5 lat sprzedaży państwowych gruntów rolnych, chciałbym nieco uporządkować temat. Co więc ważne, zakaz sprzedaży ziemi nie dotyczy działek do 2 ha oraz innych przeznaczonych np. na cele nie rolne (drogi, budownictwo mieszkaniowe, inwestycje przemysłowe). Ustawa ma zablokować możliwość nabywania ziemi przez cudzoziemców lub tzw. słupy, czyli ma zatrzymać spekulacyjny obrót gruntami rolnymi. Takie jest podstawowe założenie tej nowelizacji: ma zapewnić w najszerszym zakresie ochronę polskich rolników, dla których nieruchomości rolne są ich miejscem pracy oraz podstawą utrzymania rodziny.
Tu wspomnę, że rządzący z PO-PSL przez 8 lat nie zrobili nic, żeby skutecznie chronić polską ziemię przed wykupem przez obcokrajowców. To obecnie chcemy wyeliminować. Koniec ze spekulacyjnym obrotem nieruchomościami rolnymi przez osoby, które traktują ziemię rolną jako doskonałą lokatę kapitału. A równocześnie zapalamy zielone światło dla rozwoju gospodarstw rolnych, dla zakupu gruntów w celu polepszenia funkcjonowania gospodarstw rolnych a co za tym idzie poprawy sytuacji finansowej rolników.
Ustawa zakłada więc utrzymanie dotychczasowej definicji rolnika indywidualnego, a więc zgodnie z art. 6 ust. 1 ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego, w dalszym ciągu będzie to osoba fizyczna będąca właścicielem, użytkownikiem wieczystym, samoistnym posiadaczem lub dzierżawcą nieruchomości rolnych, których łączna powierzchnia użytków rolnych nie przekracza 300 ha, posiadająca kwalifikacje rolnicze oraz co najmniej od 5 lat zamieszkuje w gminie, na obszarze której jest położona jedna z nieruchomości rolnych wchodzących w skład gospodarstwa rolnego i prowadząca przez ten okres osobiście to gospodarstwo. Rolnik, który zakupi państwową nieruchomość rolną nie będzie mógł zbyć ją lub wydzierżawić przez 10 lat. W przypadkach losowych zgodę na sprzedaż ziemi przed upływem tego terminu będzie mógł wydać sąd. Ponadto gospodarstwo musi być prowadzone osobiście przez rolnika.
W projekcie ustawy dodano również, iż w przypadku gdy powierzchnia gospodarstwa rolnego przekracza 50 ha, za rolnika indywidualnego uznawana będzie osoba, która podlega ubezpieczeniu społecznemu rolników, niekoniecznie należącemu do KRUS.
Ustawa w żadnym stopniu nie ogranicza prawa dziedziczenia, choć krytycy projektu oskarżali Prawo i Sprawiedliwość, że stanie się wręcz odwrotnie i państwo będzie zabierać ludziom ojcowiznę. Przypomnę, PSL zorganizowało w Warszawie manifestację pod hasłem obrony polskiej ziemi, a dokładniej „świętego prawa własności”. Jak sądzę, za manifestacją stały sfrustrowane osoby, które w poprzedniej kadencji nie potrafiły sobie „pozałatwiać interesów” na ziemi. Inaczej mówiąc, negatywne skutki ustawy odczują tylko tzw. rolnicy z Marszałkowskiej (w Warszawie).
W ustawie absolutnie zagwarantowana jest ochrona ojcowizny: syn będzie mógł dziedziczyć ziemię po ojcu niezależnie od miejsca, w którym mieszka. Nieruchomości rolne oprócz rolników będą mogły kupić również osoby bliskie zbywcy (dzieci, wstępni, rodzeństwo, dzieci rodzeństwa, małżonek, osoby przysposabiające i przysposobione). W konsekwencji tak jak dotychczas bez żadnych ograniczeń będzie możliwe przekazywanie gospodarstwa „z ojca na syna” w drodze umowy darowizny, dożywocia, sprzedaży, umowy z następcą.
Ustawa nie dotyczy też siedlisk rolnych, tj. działek do 0,5 ha, na których stały budynki niewykorzystywane do produkcji rolnej wraz ogródkami przydomowymi. Ponadto ziemię rolną będą mogły też kupować Kościoły i związki wyznaniowe.
Co jeszcze warto dodać, Agencja Nieruchomości Rolnej zachowa prawo pierwokupu prywatnej ziemi, ale tylko wtedy, gdy nie ma zastosowania prawo dziedziczenia – w tym przypadku rolnik będzie mógł oddać swoje grunty także bliskiej osobie, która nie jest rolnikiem. Prawo pierwokupu będzie też ograniczone w przypadku nabycia akcji i udziałów w spółkach prawa handlowego, jeśli wspólnikiem staje się osoba bliska.
Po co ta ustawa, dlaczego wprowadza się różne restrykcje? Powiem tak: nie jest to wymysł ministra rolnictwa czy poszczególnych parlamentarzystów z Prawa i Sprawiedliwości, ale ustawę zrodziło życie, a dokładniej mówiąc, protesty rolników wobec sprzedaży polskiej ziemi podstawionym osobom, czyli tzw. słupom. Krótko mówiąc, rolnicy chcą mieć równe szanse w dostępie do państwowej ziemi rolnej w Polsce, jednak wskutek ustawicznego wzrostu cen nieruchomości rolnych nie mają obecnie wystarczających środków na ich zakup. Chcemy więc zatrzymać wzrost cen nieruchomości rolnych, aby polskich rolników było stać na konkurowanie przy zakupie ziemi z rolnikami z krajów zachodniej Europy.
Dodam, że przepisy w innych krajach Unii są o wiele bardziej rygorystyczne, niż te które wprowadzamy, np. we Francji taki zakaz trwa 15 lat, a w Danii nawet 20 lat. Jednym słowem, wszystkie mądre państwa dbają o to, aby ziemia rolna służyła do produkcji i żeby nie była przedmiotem spekulacji.
Jeżeli nie byłoby procedowanej ustawy, można by nadal swobodnie sprzedawać ziemię różnym zagranicznym podmiotom na zasadzie darowizny czy też przenoszenia własności ziemi w oparciu o różne sztuczki z kodeksu cywilnego. Nie chodzi jednak o to, aby całkowicie zablokować zakup ziemi obcokrajowcom, którzy chcą inwestować w Polsce, a są indywidualnymi rolnikami czy farmerami. Powinno to być jednak kontrolowane, należy bowiem zdawać sobie sprawę z tego, że często nie tyle chodzi o rolników, ale o wielkie międzynarodowe korporacje rolnicze, które produkują dużo i wydajnie, ale ceną za to jest otwarcie na wszystkie nowe, niezbyt ekologiczne rolnicze technologie, w tym GMO.
Ustawa nie blokuje inwestycji, o ile ziemia rolna zostanie objęta w gminie planami zagospodarowania przestrzennego, które dopuszcza na danym terenie inwestycje. Nie ma jednak zgody na wyłączenie z rygorów ustawy całej ziemi rolnej leżącej np. w granicach miast. Gdyby to przyjąć, to wtedy po 1 maja nic nie będzie stało na przeszkodzie, aby 100 ha takiego gruntu kupił obcokrajowiec.
Projekt ustawy nie reguluje np. kwestii nabywania nieruchomości rolnych od państwa przez dawnych właścicieli ziemskich lub ich spadkobierców. Do tej pory mieli oni pierwszeństwo przy kupowaniu ziemi od państwa w ramach zadośćuczynienia za zagrabiony przez komunistów majątek. Faktycznie, obecnie przez 5 lat nikt z ziemian nie będzie mógł nabyć od ANR nawet hektara gruntu. Polskie Towarzystwo Ziemiańskie twierdzi, że będzie to stanowiło naruszenie konstytucyjnych praw nabytych. Jednak, o ile wiem, a zapewnia to resort rolnictwa, w ciągu 2 lat ma powstać nowa ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego, która nie tylko będzie dotyczyła stosunków własnościowych, ale i form organizacji produkcji oraz form organizacji rynku rolnego. W tej ustawie rozważone będą inne formy gospodarowania np. w postaci spółdzielni rolników. Mimo więc wielu niedomagań obecnej ustawy, musi ona wejść w życie 30 kwietnia br., bowiem 1 maja kończy się 12-letnie moratorium na zakup polskiej ziemi przez cudzoziemców. I to jest zasadnicza przesłanka uchwalenia tej ustawy. Dlaczego nie uczyniono tego w minionych latach – pytanie do rządzących w ubiegłych 8 latach.