AUDYT PRAWDY

11 maja przejdzie do sejmowych annałów. To co powinno być stałym elementem przejmowania władzy – przegląd spraw po poprzednikach – teraz po raz pierwszy stał się faktem. I nie pomogą tu protesty opozycji, że nie otrzymali papierowej wersji audytu, aby się do niego odnieść. Obraz był przerażający i jeśli ludzie nie dowierzają, że mogło być tak źle, oznacza to, jak doskonale Platforma potrafiła się maskować, pokazywać dorobek tam, gdzie była pustka. Zresztą, jest stenogram obrad Sejmu, jest zapis, do którego mogą obecnie się odnieść. Ale, jak można sądzić, odniesie się do tego wyłącznie prokurator. Pierwsze 19 wniosków jest już w prokuraturze.

Poprzedzając wystąpienia swoich ministrów, premier Beata Szydło z całą surowością oceniła ekipy PO i PSL, mówiąc: „nie rządziły państwem, lecz trwały i czerpały z władzy profity”. Takie postępowanie napiętnowała mocnymi słowami: egoizm, marnotrawstwo, pogarda dla państwa i obywateli. Potwierdzili jej ocenę kolejno występujący po sobie ministrowie, podając konkretne przypadki patologii i nadużyć: chaotyczną wyprzedaż narodowego majątku wyłącznie pod potrzeby budżetowe, wynajmowanie za olbrzymie pieniądze firm doradczych, gigantyczne wynagrodzenia prezesów spółek Skarbu Państwa, wykorzystywanie służb specjalnych do walki politycznej, zmarnowanie ogromnych pieniędzy, które miały posłużyć na rozwój gospodarczy.

Najbardziej bolesne są poniesione przez Polaków koszty: za dwie kadencje PO-PSL zapłaciliśmy 340 mld zł, czyli tyle, co jednoroczne wydatki budżetu państwa. Konkretnie, około 320 mld zł stanowią straty na ściągalności podatków, a 20 mld zł – tzw. niegospodarność, czyli wydawanie pieniędzy na cokolwiek. Z liczbami nie dyskutuje się: w 2007 r. dług publiczny wynosił 511 mld zł. Dzisiaj jest to ponad 900 mld, nie licząc 160 mld zł ukradzionych Polakom z OFE. Wniosek: nawet jeśli Platforma z PSL-em chwaliły się wzrostem gospodarczym, był on możliwy wyłącznie dzięki dwukrotnemu wzrostowi długu publicznego. O marnotrawstwie funduszy publicznych przeznaczonych na drogi i kolej, o prywacie w spółkach państwowych, o ignorowaniu interesów narodowych w gospodarce, tolerowaniu przestępstw podatkowych, ukrywaniu afer gospodarczych i politycznych – słuchając kolejnych ministrów dosłownie włos jeżył się na głowie.

Upubliczniony audyt jest gorzki w swej wymowie. Nawet jeśli ktoś stwierdzi, że ma on charakter polityczny, że jest wybiórczy, że ma „przykryć” marsz KOD-u, to nikt z opozycji nie wybroni tysięcy złych decyzji, traktowania państwowych firm jak „dojnych krów”, jak łupu politycznego. Zapytam: czy komuś z Polaków rządy PO i PSL kojarzą się z jakimś projektem gospodarczym lub politycznym? Wątpię. Raczej z aferami Amber Gold, hazardową czy podsłuchową.

Zapowiadając ich wyjaśnienie, premier Beata Szydło wnioskowała m.in. o powołanie sejmowej komisji śledczej do spraw wyjaśnienia afery Amber Gold. Tysiące ludzi straciło swoje pieniądze w tej piramidzie finansowej m.in. z powodu opieszałości czy zaniechań prokuratury czy organów skarbowych.

Podczas dyskusji o słabości organów państwa powróciła sprawa katastrofy smoleńskiej. Minister koordynator ds. służb specjalnych Mariusz Kamiński ocenił, że służby zamiast realizować ustawowe zadania w zakresie wyjaśnienia okoliczności katastrofy, koncentrowały się na inwigilacji środowisk niezadowolonych z wyjaśniania przez rząd przyczyn katastrofy, np. środowiska obrońców krzyża czy internautów, pod pretekstem ochrony prezydenta Komorowskiego przed zamachem. Minister Kamiński potwierdził inwigilację dziennikarzy i uczestników legalnych manifestacji. Zgromadzono nazwiska i PESEL-e setek osób uczestniczących w demonstracjach. Tajni współpracownicy jeździli również z demonstrantami autobusami, aby podsłuchiwać, o czym rozmawiają.

Co mieli politycy PO i PSL na swą obronę? Że w audycie nie ma konkretów. – Jeżeli politycy Platformy Obywatelskiej mieliby coś na sumieniu, powinny się tym zająć odpowiednie organy – bronił kolegów Borys Budka. Jak sądzę, wszystko przed nimi. Za rachunkiem wystawionym politykom PO-PSL w wyborach, przychodzi czas na odpowiedzialność przed sądami.