Może to, co napiszę okaże się tylko obietnicą, ale taką mam nadzieję, obietnicą spełnioną. Chodzi o to, że wreszcie będziemy mieli dobrą ustawę o repatriacji – ustawę obiecaną w kampanii wyborczej przez Prawo i Sprawiedliwość. To już ostatni czas na taką ustawę, ponieważ wielu Polaków mieszkających w Kazachstanie czy w innych republikach byłego Związku Sowieckiego, wyjeżdża np. do Rosji, gdzie ofiarowuje się im całkiem godne warunki pobytu. Nie trzeba dodawać, z jaką szkodą odbywa się to dla polskiego interesu.
Pisząc, że wreszcie mamy dobrą ustawę, wspomnę, że ustawa z roku 2000 nie sprawdziła się, o czym świadczą dane Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Do Polski wróciło zaledwie 6 tysięcy Polaków. Tymczasem w samym tylko Kazachstanie mieszka ich wiele tysięcy. Niestety, wielu z nich czekając latami na możliwość przyjazdu do ojczyzny, być może już się z tej kolejki wypisało, zrezygnowało, ponieważ nie doczekali się na głos z ojczyzny. A to jest właściwie sytuacja absolutnie niedopuszczalna.
Przypomnę, że głównym powodem tego, że ustawa z 2000 r. była martwa, stało się scedowanie ciężaru repatriacji na barki gmin. Znalezienie pracy, zapewnienie lokali komunalnych dla tysięcy repatriantów przerastało w sposób oczywisty możliwości samorządów. Obecnie jest szansa, aby osoby deportowane przez władze sowieckie do Armenii, Azerbejdżanu, Gruzji, Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu lub azjatyckiej części Federacji Rosyjskiej, a także oczywiście potomkowie tych osób, doczekają się spełnienia marzeń.
Co ważne, podstawową sprawą będzie deklaracja samego zainteresowanego, że czuje się Polakiem. Nie muszę przypominać, że bardzo wielu tych ludzi nie posiada żadnych dokumentów, co więcej, wielu naszych rodaków z terenu byłego Związku Sowieckiego przed II wojną światową świadomie niszczyło jakiekolwiek dokumenty dotyczące ich polskiego pochodzenia, ponieważ bycie Polakiem narażało ich na wtedy na aresztowanie, represje czy zesłanie do łagru. Dlatego wielu naszych rodaków nie potrafi udokumentować swojego polskiego pochodzenia w sposób jednoznaczny. Stąd jeśli ktoś zadeklaruje, w obecności konsula RP, przynależność do narodu polskiego i jeżeli są jakiekolwiek przesłanki, które potwierdzałyby tę deklarację, to będziemy takim osobom pomagać osiedlać się w Polsce.
Ustawa ustanowiła urząd pełnomocnika rządu do spraw repatriacji oraz Radę do Spraw Repatriacji do opiniowania w kwestii udzielania repatriantom konkretnej pomocy. Jest w ustawie zapis mówiący, że repatrianci będą mogli być zapraszani, oczywiście także imiennie, przez rodziny przebywające już tutaj, w Polsce, i oczywiście będą mogli uzyskiwać przewidziane ustawą dofinansowanie. Ci zaś, którzy nie mieliby nikogo bliskiego w kraju, zamieszkaliby w ośrodkach adaptacyjnych, mieliby zapewnione lokum z pełnym wyżywieniem, możliwość zdobycia konkretnych umiejętności, w tym nauki języka polskiego, odbycia kursów zawodowych.
Zaproponowano także konkretne formy pomocy finansowej dla repatriantów. Zgodnie z nią pełnomocnik będzie udzielał repatriantowi po opuszczeniu przez niego ośrodka pomocy finansowej na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych do 25 tysięcy zł. Także gminie, która zapewni lokal mieszkalny repatriantowi, zostanie udzielona jednorazowa dotacja z budżetu państwa w wysokości do 25 tysięcy zł na repatrianta. To też jest bardzo ważne, bo gminy do tej pory nie były zbyt zainteresowane przyjmowaniem repatriantów właśnie z powodów finansowych. W minionych latach tylko 6 gmin przyjęło naszych rodaków, a 3 do dzisiaj rozważają taką możliwość. Aż 79 samorządów stwierdziło, że na repatriantów ich nie stać.
Rząd zakłada, że program powrotu Polaków do ojczyzny będzie realizowany w latach 2017–2026 i w tym czasie do kraju ma wrócić około 30 tysięcy repatriantów. Koszty w całości pokryje budżetu państwa.
To bardzo dobrze, że Polska wreszcie zaczyna myśleć o naszych rodakach w sposób poważniejszy niż dotychczas. Należy wprost powiedzieć, że pomoc naszym rodakom na Wschodzie była do tej pory – ośmielę się tak to określić – kompromitacją państwa polskiego. Dla porównania przypomnę, że Niemcy w ciągu 5 lat sprowadzili blisko 1 milion osób niemieckiego pochodzenia z terenu byłego Związku Sowieckiego. Mamy więc do spłacenia dług moralny, jaki zaciągnęliśmy wobec Polaków na Wschodzie.
Podejmowane obecnie działania są ostatnią dziejową próbą sprowadzenia naszych zesłanych rodaków do ojczyzny. Jeśli teraz nie sprostamy temu zadaniu, to nasz problem rozwiążą rządy Rosji, Niemiec, a nawet Białorusi. Stąd mam nadzieję, że wkrótce dynamicznie ruszy proces, który właśnie tą ustawą zapoczątkowujemy. I to jest nasze moralne i patriotyczne zobowiązanie.