Nauczyciel a zarazem świadek tego, czego naucza – to najbardziej poszukiwany wzór życia. Takim był bł. ks. Ignacy Kłopotowski (1866-1931), kapłan związany z Lublinem i Warszawą, działacz społeczno-oświatowy, pisarz, wydawca, wielki patriota, na koniec – założyciel Zgromadzenia Sióstr Loretanek. Jego życiowym wyborom przyświecała zasada: „Tylko przed miłością otwiera się niebo”. Te również słowa uczyniłem tytułem mojej książki o nim. Rzadko się bowiem zdarza, by jeden człowiek utworzył i zajmował się tyloma dziełami: utworzył domy dla ludzi ubogich, sierot, starców, chorych, upadłych dziewcząt, a przy tym pisał, wydawał czasopisma, książki i broszury. Jego charyzmatami i dziełami można by obdzielić wiele osób.
Mnie jako dziennikarza, pisarza i polityka najbardziej poruszył fakt apostołowania książką i czasopismami, w duchu zasady: „Z Bogiem i z Narodem”. Najpierw w latach prześladowania Kościola katolickiego w zaborze rosyjskim, a potem w wolnej Polsce, jednak dotkniętej ideologią liberalizmu, to on w znacznym stopniu przyczynił się do ukształtowania pogłębionej pobożności w Polsce, a także społeczno-patriotycznej odnowy. Jego kapłańska działalność i nauczanie były wprost odpowiedzią na mankamenty polskiej religijności, jej powierzchowność i rutynę. Stąd w jego programie odnowy życia religijnego Polaków, znajdowała się liturgia, życie sakramentalne i eucharystyczne, ożywienie wiary poprzez praktykę uczynków miłości. Związał ten program ks. Kłopotowski z rodziną, z działalnością ruchów i stowarzyszeń katolickich: bractw i kółek różańcowych, Apostolstwem Modlitwy, ruchem tercjarskim.
Jego pracy pisarskiej i wydawniczej przyświecało hasło, że „prasa i książka katolicka są działalnością misyjną”. Dość wspomnieć, że jego piśmienniczy dorobek obejmuje 128 książek i broszur. Tylko do roku 1914 łączny nakład jego publikacji książkowych osiągnął 8 milionów egzemplarzy. A ile milionów nakładu liczyły jego czasopisma, m.in. dziennik „Polak-Katolik”, tygodnik „Posiew” czy periodyki „Różaniec” oraz „Anioł stróż”?
Dla nas dzisiaj pozostały aktualne i ważne zadania, jakie ks. Kłopotowski stawiał przed prasą katolicką, i nie tylko katolicką. Zachęcał do działań, które dziś określilibyśmy mianem „edukacji medialnej”. Na łamach dziennika „Polak-Katolik” pisał wprost: „Kto wydarł wiarę i religię z serc licznych tysięcy? Gazety złe! Kto zatruł wielką część młodzieży i doprowadził do nieobyczajności i występku? Gazety złe! Kto rozsiał tyle kłamstw i oszczerstw o Kościele i duchowieństwie, kto zohydził wszystko, co święte jest? Gazety złe! Od nich pochodzi największa część zepsucia, niewiary, nieobyczajności i zatrucia ludu”.
Pisząc to, ks. Kłopotowski nie wahał się określić treści podawanych przez złą prasę mianem trucizny. Złą prasę porównuje do chwastów, pisząc: „Diabeł i jego pomocnicy nie śpią i z wielkim wytężeniem i nakładem rozrzucają złe pisma: tanio je sprzedają, do rąk niemal ludziom wtykają – sieją kąkol wtedy, kiedy dobrzy ludzie spokojnie sobie śpią”. Ostrzegał więc: „Na czyje dusze padnie kąkol słowa drukowanego, tam z czasem muszą wyrosnąć bujne chwasty i osty”.
Zdając sobie sprawę z potęgi mediów, stwierdzał wprost, że prasa stała się dzisiaj potęgą, a wciskając się wszędzie, jeśli jest zła, przynosi nieobliczalne szkody. Pisze: „Prawdziwy potop złego rozlał się dziś po ziemi w postaci tych bezbożnych piśmideł wszelkiego rodzaju”. Rzuca także pod adresem złej prasy bardzo poważne oskarżenie: zarzuca jej mianowicie, że „zdradza ludzkość, bo zaniedbuje najważniejszą sprawę kierowania ludzi ku zbawieniu i szczęściu wiecznemu, bo zaniedbuje lub co gorzej, zohydza sprawy Boga i Kościoła”!
Do „grzechów głównych” złej prasy należą, zdaniem ks. Kłopotowskiego: zacieranie granicy między prawdą i kłamstwem, szkalowanie i rzucanie obelg oraz oszczerstw na niewinne osoby, atakowanie Kościoła i jego nauki, podważanie zaufania do duchowieństwa, działania przeciwko wierze katolickiej, szerzenie zgubnych ideologii, podsycanie społecznych waśni i podziałów, partyjniactwo, lekceważenie czytelnika. Natomiast skutkami takiej lektury są: utrata wiary, zanik moralności, oziębłość religijna, rzeczywiste pomieszanie pojęć.
Jak bardzo Kościół i Polska potrzebują dzisiaj „księży Kłopotowskich”, kapłanów z charyzmatem słowa, z talentem pisarskim i dziennikarskim, wrażliwych na braki społecznej miłości! Na szczęście, Boża Opatrzność wynajduje ich w trudnych czasach, choć tak naprawdę „Kłopotowscy” nie spadają z nieba, nie rodzą się na kamieniu, lecz pochodzą z polskich rodzin, są niejako utkani z cnót i wartości, jakie wynoszą z naszych domów, z kościoła czy szkoły.
A wracając do mojej książki o ks. Ignacym Kłopotowskim, można ją nabyć w Wydawnictwie Sióstr Loretanek, pisząc na adres: ul. Żeligowskiego 16/20, 04-476 Warszawa; sklep@loretanki.pl