Czy przyjdzie na nas opamiętanie? Żyjemy w wolnym kraju, mamy prawo manifestować, protestować, ale robimy to nie zawsze z czystą intencją w danej sprawie. W tym kontekście zapytam: czy gospodarując przyrodą można pozostawić ją samej sobie? Tymczasem niektórzy ekolodzy związani z partią „zielonych”, w tym członkowie Podlaskiego Oddziału Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, domagają się zaniechania walki z kornikiem drukarzem, twierdzą, że przyroda sama sobie poradzi, a ludzka ingerencja tylko jej szkodzi. Mówiąc to, w oczywisty sposób kłamią, co widać najlepiej na przykładzie tragicznego stanu Puszczy Białowieskiej. Czy rzeczywiście należy pozostawić Puszczę samej sobie, że ona sobie poradzi z problemem kornika drukarza lub pasożytującymi grzybami?
Minister Środowiska Jan Szyszko, a razem z nim Lasy Państwowe odpowiedzialne za gospodarkę leśną twierdzą wprost, że nie ma innego ratunku dla Puszczy, niż wycinka chorych drzewostanów. Ale nie tylko wycinka, ponieważ przedmiotem czynnej ochrony powinna być wprost likwidacja szkodników, w tym wspomnianego kornika drukarza czy pasożytujących grzybów. Jednym słowem, współcześnie naturalne drzewostany nie obronią się same, co ma związek z gospodarczą działalnością człowieka, zwiększoną obecnością CO2 w powietrzu czy z obniżeniem poziomu wód gruntowych.
Jak to się stało, że „zieloni” przekonali niektóre środowiska w kraju i za granicą, by objąć Puszczę tylko ochroną bierną, w wyniku czego stuletnie świerki przestały być chronione, a chroniony jest kornik? Czy oni nie widzą tego, że ponad stuletnie drzewostany w dużej części przestały istnieć, a ich wycięcie nie jest komercją, ale koniecznością. Rzekomi obrońcy przyrody nie widzą tego, że z powodu degradacji drzewostanu ginie także szereg gatunków ptaków, które mają w nich gniazda. Cierpią na tym również zwierzęta, a w konsekwencji i ludzie, ponieważ stada dzików lub żubrów przenoszą się w inne miejsca, a konkretnie bliżej siedzib ludzkich. Przede wszystkim zaś, Puszcza po polskiej stronie zajmuje 60 tys. ha, z czego Park Narodowy 10 tys. ha. Tylko w Parku Narodowym ewentualnie nie wolno niczego ruszać, ale poza Parkiem są trzy ogromne nadleśnictwa, które muszą prowadzić odpowiednią gospodarkę leśną.
Krótko pisząc, przyroda sama sobie nie poradzi. Puszcza jest nie tylko dziedzictwem przyrodniczym, ale i kulturowym, wielkim skarbem Polski, którym możemy szczycić się przed całym światem. Zamiast jednak się nią szczycić, jesteśmy za granicą szkalowani, z Polski przekazuje się kłamliwe informacje o nieograniczonej wycince drzew w Parku, w konsekwencji, że nie potrafimy chronić swojego dziedzictwa narodowego. Z tego m.in. powodu podczas 40. Posiedzenia Komitetu UNESCO w Istambule zobowiązano Polskę, żeby do końca 2017 r. przekazala raport o sytuacji w Puszczy Białowieskiej, ze szczególnym uwzględnieniem umotywowania wycinki drzew.
W tej sytuacji minister środowiska wydzielił w Parku Narodowym specjalne rejony: referencyjny, w którym nie podejmowane są żadne działania, zgodnie z żądaniami UNESCO, i drugi, w którym ratuje się siedliska, odtwarza te, które zostały zniszczone. Już widać w jednym rejonie efekty tej planowej gospodarki leśnej, a w drugim czeka Puszczę istna apokalipsa. Dość wspomnieć, że obecnie w Puszczy Białowieskiej zostało zainfekowanych i zabitych około miliona świerków, obejmujących powierzchnię kilku tysięcy hektarów.
Aż bije w oczy podobieństwo, jak wspomniane środowiska „zielonych” przeszkadzając leśnikom w odnowieniu drzewostanu w Puszczy, zachowują się tak, jak totalna opozycja w parlamencie czy też uliczni huligani nie dopuszczający do modlitw podczas smoleńskich miesięcznic.
Czyżby to miała być jakaś nowa polska „specjalność”, polegająca z jednej strony na podkładaniu u siebie nawzajem kłód pod nogi, a z drugiej – na donoszeniu za granicę o braku u nas szacunku dla przyrody, poszanowania prawa i Konstytucji? Z pewnością musimy tak UNESCO jak i Komisji Europejskiej, które wszczynają różnego rodzaju procedury przeciw Polsce, jakoś odpowiedzieć, bo one jedynie przypominają nam ustalenia prawne, do których Polska zobowiązala się dostosować. Natomiast z tymi, którzy wprowadzają w błąd unijne instytucje, wszczynają wewnętrzne burdy, którzy nie życzą nam niczego dobrego, musimy poradzić sobie sami. Nie da się tych szkodników wyeliminować, dlatego po prostu należy robić swoje.