Z ogromnym zainteresowaniem i nadzieją śledzę prace Komisji Weryfikacyjnej w Warszawie, widząc, jak przywraca nam poczucie sprawiedliwości i zaufanie do państwa. Nie mieści mi się w głowie, jak mogła niewielka grupa przestępcza rozkraść nieruchomości warte miliardy złotych. Jak dziurawy musiał być nasz system prawny, który to wszystko legalizował? Ta złodziejska reprywatyzacja jest najlepszym dowodem na słowa byłego ministra z PO, że państwo polskie istniało tylko teoretycznie. A odwołując się do klasyka: Polacy, czy naprawdę nic się nie stało?
Wolno jednak zapytać już nie o sam przestępczy proceder przejmowania kamienic, ale o to, jak było możliwe, aby 40 tys. warszawiaków wyrzucanych z mieszkań, nie otrzymało pomocy ani od sądów, ani od polityków, ani tym bardziej od urzędu miasta? Jak to było możliwe, że pod nosami prawników i urzędników przestępcy czuli się całkowicie bezkarni?
Obserwując, jak z dnia na dzień Komisja Weryfikacyjna, nie bacząc na niczyje interesy, odsłania kulisy warszawskiej reprywatyzacji, czuję, że zaczyna dziać się coś dobrego w naszym państwie, coś, co pokazuje, jak rządzący powinni postępować i jakich błędów nie wolno już popełnić w przyszłości.
Jestem przekonany, że kolejne zaskoczenie, nie mniejsze od pierwszego, sprawi nam wkrótce Komisja Śledcza ds. Wyłudzeń VAT. Wielu zapyta: jak to było możliwe, że politycy PO-PSL nie zauważyli luki w podatku VAT, która zaczęła dynamicznie rosnąć za ich rządów? To nie były setki milionów, ale setki miliardów złotych, których zabrakło w budżecie państwa. Jestem pewien, że Komisja śledcza zbada, czy było to tylko zaniedbanie, niekompetencja, bierność, zła wola, czy może zgoda polityczna, aby te miliardy, zamiast w budżecie, znalazły się w kieszeniach mafii VAT-owskiej.
Ponieważ mówimy tu o setkach miliardów złotych, będzie to Komisja jakiej do tej pory jeszcze nie było, Komisja, która jasno udowodni, dlaczego ministerstwo finansów, aparat skarbowy państwa, mając powszechnie dostępne informacje o rosnącej luce VAT, zachowywali się tak biernie. Przecież wystarczyło zarządzić kontrolę na rachunkach bankowych, przejrzeć przelewy firm „krzaków”, ludzi „słupów”, a efekt byłby piorunujący.
Aby ktoś nie posądził mnie o brak dowodów o skali wyłudzeń VAT za rządów PO-PSL, to przypomnę, że w 2007 r. Polska według Komisji Europejskiej była liderem w UE z najniższą luką w VAT. Tylko Holandia miała lepszy wynik. Szacowana luka stanowiła niecałe 9 proc. potencjalnych dochodów. Za rządów PO osiągnęła poziom 27 proc. Jednym słowem, luka w VAT od 2008 r. rosła w zawrotnym tempie i w 2015 r. przekroczyła 50 miliardów złotych, a skumulowana w latach 2008-2015 wynosiła ponad 262 mld zł. To było czytelne dla każdego, kto zajrzał do rocznika GUS. Czyżby nie zaglądał do niego słynny Vincent z Londynu, znany z powiedzenia, że „pieniędzy nie ma i nie będzie”?
A wystarczyło zrobić to, co w szybkim tempie wprowadził minister Marian Banaś i PiS. Przede wszystkim zreformowano i usprawniono działania administracji skarbowej, rozbudowując organy podatkowe, m.in. utworzono wyspecjalizowane zespoły analityczne, wprowadzono pakiet ustaw uszczelniający VAT (pakiet transportowy, zmiana limitu płatności gotówkowych w transakcjach między przedsiębiorstwami, zmiany w zakresie rejestracji i wykreśleń podatników z rejestru VAT, rozszerzono stosowanie Jednolitego Pliku Kontrolnego (JPK), wykorzystano zagraniczne źródła danych, powstaje centralna baza faktur.
Po utworzeniu Krajowej Administracji Skarbowej nastąpił jeszcze większy wzrost skuteczności poboru i prowadzonych działań kontrolnych i karno-skarbowych (zintensyfikowano walkę w terenie z mafiami VAT-owskimi poprzez monitoring transportów, skuteczne wyeliminowanie tzw. słupów, skuteczne wdrożenie pakietu paliwowego, zmianę procedur kontrolnych itp.)
Dlatego widząc zawieszone w całej Polsce bilboardy, wrzeszczące, że PiS ukradł miliony, konfrontuję je z tym, co działo się z reprywatyzacją w Warszawie, a także ze skalą ubytków w podatku VAT, myślę, że faktycznie mieliśmy zieloną wyspę, tyle że była to zielona wyspa oszustów, cwaniaków i przestępców.
Dobre państwo to takie, w którym ludzie uczciwi wiedzą, że rządzący są po ich stronie. Natomiast ci, którzy nie są uczciwi, którzy okradają innych, muszą wiedzieć, że dobre państwo zawsze będzie dążyło do tego, aby ponieśli odpowiedzialność za swoje czyny. I tak się dzieje, choć zdaniem wielu, także moim, zbyt wolno.