Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Uchwalamy nowelizację ustaw: o ustroju sądów powszechnych, Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Co zakładają te zmiany? Między innymi, że pierwsze posiedzenie KRS po zwolnieniu stanowiska przewodniczącego Rady może zwołać najstarszy wiekiem członek KRS będący sędzią lub sędzią w stanie spoczynku. Nowelizacja przewiduje także „wyłączenie Prezydenta RP z całej procedury” wyrażania zgody na dalsze sprawowanie urzędu przez sędziego po osiągnięciu przez niego wieku, w którym przechodzi w stan spoczynku, i przekazanie tej kompetencji KRS.
Nowela wprowadza dwustopniową procedurę konsultacji przy odwołaniu prezesa lub wiceprezesa sądu. Według uchwalonych przepisów, minister sprawiedliwości najpierw zasięga opinii kolegium sądu, a jeżeli ta jest negatywna – zwraca się do KRS.
KRS będzie mogła większością dwóch trzecich głosów odmówić zgody na odwołanie prezesa sądu – co jest wiążące dla ministra. Jeśli KRS nie zajmie stanowiska w tej sprawie w terminie 30 dni, to – jak dodano w przepisie – brak tego stanowiska nie będzie stał na przeszkodzie w odwołaniu prezesa sądu przez ministra.
Przyjęte przepisy zakładają też zrównanie wieku przejścia w stan spoczynku kobiet i mężczyzn sędziów do 65 lat. Jednocześnie pozostawiona została kobietom sędziom możliwość przejścia w stan spoczynku w wieku 60 lat, niezależnie od stażu pracy. Inne zmiany np. w SN mają na celu m.in. zapewnienie realizacji ustanowionej w ustawie o Sądzie Najwyższym zasady autonomii budżetowej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Dlaczego zmiany w KRS-ie? Ponieważ pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf podjęła próbę storpedowania zmian w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa, nie zwołując jego posiedzenia. Zmiana ma więc charakter czysto formalny, aby wreszcie KRS mogła podjąć działalność. Także inne zmiany są konieczne i niezbędne, np. ta, że zgodnie z nową ustawą o SN, wybór ławników do tego sądu Senat ma przeprowadzić w ciągu trzech miesięcy. W projekcie przewidziano w związku z tym możliwość orzekania w SN w okresie przejściowym przez ławników z Sądu Okręgowego w Warszawie i Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, nie tylko w sprawach dyscyplinarnych (co było już zapisane w nowej ustawie), lecz także w sprawach skarg nadzwyczajnych.
Nie ukrywam, że większość zmian jest wynikiem porozumienia z Komisją Europejską, która zarzucała Polsce łamanie praworządności w powyższych ustawach. Polska będąc członkiem Unii Europejskiej, chce mieć dobre relacje z naszymi partnerami w Unii, jednak ten konflikt nie wynika – moim zdaniem – właściwej analizy zmian w ustawach sądowych przez KE, ale opiera się na donosach polityków opozycji, którzy całościowo bojkotują reformę wymiaru sprawiedliwości.
Jesteśmy krótko po wizycie w Polsce przewodniczącego Fransa Timmermansa, który oceniając z zadowoleniem rozmowy z polskim rządem, podkreślił, że „czeka na kolejne ustępstwa ze strony Polski”. Właśnie powyższe zmiany spełniają to oczekiwanie na „kolejne ustępstwa”. Ze strony Polski to jest wszystko, na co można się zgodzić, aby nie odstąpić od reformy wymiaru sprawiedliwości. Po prostu, z punktu widzenia polskiego prawa Sejm i Senat uchwaliły ustawy, te weszły w życie i nie da się np. powołać sędziów z 2015 r., czego oczekuje KE. Mamy nowy stan prawny, także działa w pełnym składzie Trybunał Konstytucyjny, nie ma więc możliwości zaprzysiężenia sędziów, co do których stwierdzono wybór z naruszeniem obowiązującego prawa. Jeśli KE dobrze przestudiowała tzw. Białą Księgę, to powinna uznać obecne zmiany za wystarczające, w przeciwnym razie byłaby to daleko idąca ingerencja w polską konstytucję i stanowione prawo.
Wszystkie te zmiany tzw. totalna opozycja krytykuje, uważając np. że nowa Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego będzie zbrojnym ramieniem Zbigniewa Ziobry do karania nieposłusznych sędziów lub prawników, czyli że upolityczniamy Sąd Najwyższy niszcząc wartości, na których opiera się funkcjonowanie wszystkich normalnych, demokratycznych krajów oraz Unii Europejskiej.
Czy to znaczy, że dotychczasowy skład SN nie był upolityczniony? Czy sędziów wybrali kosmici, a może zielone ludki?
Nie jest do końca prawdą, co twierdzi opozycja, że PiS prowadzi jakąś grę z Komisją Europejską: czyli z jednej strony próbuje ją zadowolić, a z drugiej – chce podporządkować sobie wymiar sprawiedliwości. W mojej ocenie ten projekt pewne rzeczy porządkuje, wychodzi naprzeciw oczekiwaniom społecznym, jak również zadowala oczekiwania wyrażane przez Komisję Europejską. A czy robi to wystarczająco, oczywiście, można na ten temat dyskutować. Polityka ma to do siebie, że ci, którzy ją prowadzą widzą lepiej, wiedzą konkretnie, czego chcą. A rządzący dzisiaj widzą, jak źle działają sądy, że należy przywrócić niezależność sądownictwa w Polsce.
Na koniec podejmę tylko jeden temat: totalną krytykę ministra Zbigniewa Ziobry jako prokuratora generalnego za odwoływanie prezesów sądów. Przecież na tym polega zarządzanie: jeżeli ktoś się sprawdza, to zostaje na stanowisku, jeżeli się nie sprawdza, to z tego stanowiska jest odwoływany. Mówienie, że wyroki zapadają w ministerstwie, a nie w sądach, uwłacza sędziom. Przede wszystkim minister Zbigniew Ziobro nie odwołuje sędziów, a jedynie prezesów czy dyrektorów sądów. To zasadnicza różnica. Niezawisłość sędziowska pozostaje nienaruszona. W każdym poszczególnym postępowaniu o rozstrzygnięciu decyduje sąd i to jest następnie poddawane instancyjnej kontroli, trafia w postaci skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego itd.
Przyznam się, że początkowo także mnie niepokoiły nieco gwałtowne zmiany prawa w ustawach sądowych. Prawo powinno być stabilne, dookreślone i jasne. To nie ulega wątpliwości. Jednak sądy działały tak niedoskonałe, że wymagały dogłębnych zmian. W pierwszym momencie nie udało się dobrze napisać ustaw, więc prezydent je zawetował. Obecne zmiany już tylko poprawiają zauważone błędy oraz dostosowują zapisy do wynikłej sytuacji. A jaka ona jest, mówiłem wyżej. Tymi zmianami eliminujemy sytuację patową związaną z KRS-em, SN i Komisją Europejską. Nic ponadto.