Panie Marszałku. Wysoki Senacie. Panowie Ministrowie. Panie Prezesie.
Pierwsze spostrzeżenie: tak podczas spotkań z wyborcami, jak i w biurze, wysłuchuję non stop skarg na polski wymiar sprawiedliwości. Ludzie skarżą się na niesprawiedliwe wyroki, sprawy ciągnące się latami, niekończące się wymiany pism, utratę zdrowia i pieniędzy. Bardzo często kosztowne wnioski o kasację do Sądu Najwyższego wędrują „po uważaniu” do kosza.
Drugie spostrzeżenie: dostałem dzisiaj tylko jeden sms, który protestował wobec zmian w Sądzie Najwyższym. Wszystkie inne życzyły nam sił i wytrwałości, odnosząc się do projektu ustawy, nie ustępowania ani na centymetr.
Oczywiście, to nie są najważniejsze argumenty, aby zmienić ustrój Sądu Najwyższego. Powodem zmian jest fakt, że nie da się reformować sądów w Polsce, podnieść standardy wymiaru sprawiedliwości, bez zreformowania SN. Krótko mówiąc, Sąd Najwyższy to ta instytucja, która niejako czuwa nad sądami i powinna mocno reagować na patologię w środowisku sędziowskim. Niestety, przez lata jednak tak się nie działo.
Obecna reforma nie jest likwidacją SN – jak twierdzi prezes Małgorzata Gersdorf . Jest reformą ustrojową. A tak przy okazji, skoro padło nazwisko pierwszej prezes, kiedy wczoraj składała sprawozdanie z działalności SN w Sejmie, na Sali plenarnej było kilku posłów Prawa i Sprawiedliwości. Gdzie byli posłowie z PO, gdzie byli inni obrońcy Sądu Najwyższego? Protestowali przed Kancelarią Prezydenta, trzymali w rękach ofiarowane im znicze, wykrzykiwali hasła o wolnych sądach, trzymali się za ręce z tysiącami manifestantów, zamiast wesprzeć w Sejmie panią Prezes.
I tu kolejne spostrzeżenie: na manifestację przed Pałacem Prezydenckim przyszło kilka tysięcy młodych ludzi, wysłuchali dobrego koncertu, a po koncercie zostali wykorzystani przez totalną opozycję do przejścia pod Sejm i manifestowania przeciw dyktaturze PiS-u. Widziałem, jak ich to bawiło, traktowali ten marsz, swoją obecność na manifestacji jak happening.
Co w projekcie ustawy o SN wywołuje największe protesty środowiska sędziowskiego? Z pewnością jest to wygaszenie mandatu pierwszej prezes SN. Faktycznie konstytucja mówi jasno o 6-letniej kadencji. Ale to nie jest zwyczajna nowelizacja ustawy, to zmiana ustroju Sądu Najwyższego. W tej sytuacji wolno więcej.
Ustawa wyodrębnia trzy nowe izby, Prawa Prywatnego, Prawa Publicznego i Izbę Dyscyplinarną. Ta trzecia wzbudza również ogromne emocje. Ale czytając ustawę, łatwo dowieść, że tej izbie zapewnia się niezbędną autonomię, gwarantującą rozpoznawanie spraw dyscyplinarnych w sposób wolny od nacisków środowiskowych. Izba będzie rozpatrywała sprawy dyscyplinarne sędziów (w tym Sądu Najwyższego), prokuratorów, adwokatów, radców prawnych, notariuszy i komorników sądowych.
Nie dziwię się, że sędziowie najbardziej obawiają się, że przestaną być bezkarni, że nie będą mogli tuszować afer swoich kolegów po fachu. Jednak immunitet sędziowski ma chronić niezawisłość, a nie gwarantować bezkarność. Oprócz powołania Izby Dyscyplinarnej, pani sędzi Gersdorf, prezes SN, bardzo nie podoba się również i to, że sędziowie mają kierować się orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego! Uważa to za budowanie modelu represyjnego wobec sędziów SN.
Ustawa zmienia sposób wyłaniania pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, prezesów kierujących pracą poszczególnych izb oraz nowym będzie sposób powoływania sędziów. Tu z z mocą podkreślę, że jedynym organem uprawnionym do tego, by przedstawiać kandydatów na stanowiska sędziowskie wszystkich szczebli będzie Krajowa Rada Sądownictwa. Nikt inny tego zrobić nie może. Co więcej, KRS mając kluczowy wpływ co do wnioskowania do prezydenta w sprawie wyboru sędziów, to wybór jej członków nie będzie uzależniony tylko od jednej formacji politycznej, tylko będzie potrzebny konsensus z opozycją, a dokładnie 3/5 głosów – o co wnioskował prezydent Andrzej Duda. Jednym słowem, sędzia, członek Rady, zostanie wybrany przez parlament, a nie przez jedną partię polityczną. Lansowana teza, że w okresie przejściowym dla ustawy o SN, to minister sprawiedliwości, zarekomenduje prezydentowi kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, to kompletna bzdura! Wszystkie nominacje, tak w okresie przejściowym, jak i w czasie późniejszego obowiązywania ustawy, należeć będą tylko do prezydenta i Krajowej Rady Sądownictwa.
Nie jest prawdą, że wygasną mandaty sędziów Państwowej Komisji Wyborczej. Mówił o tym bardzo dokładnie minister Zbigniew Ziobro, podczas dzisiejszej konferencji prasowej w Senacie.
Czy ustawa jest zamachem na demokrację – jak twierdzi opozycja, a za nią ulica i zagranica? Odpowiem tak: politycy PO krzyczą o zagrożeniu demokracji i wolności słowa, a sami grożą nam za to, że wykonujemy swój mandat ustawodawców. To szczyt politycznej hipokryzji. Każdy myślący Polak wie, że w tym sporze opozycji z rządem nie chodzi o ustawy, tylko o to żeby odsunąć PiS od władzy. Eskalowanie napięcia jest po to, żeby tzw. ulica i zagranica zmiotły demokratycznie wybrany rząd. Taki jest cel polityczny totalnej opozycji.
A propos zagranicy: do tej niebezpiecznej dla Polski gry wciągnięto wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa. Nie wiedząc, jaki jest stan rzeczy w Polsce twierdzi, że reforma systemu sprawiedliwości w naszym kraju znosi niezależność sądów, powoduje zagrożenie dla rządów prawa. Skąd komisarz Timmermans wie, jak wygląda sytuacja systemu sprawiedliwości u nas i z jakimi kłopotami się boryka? Przecież nie zna projektów ustaw, nie ma żadnych analiz prawnych, nie rozmawiał z nikim z rządu, nie zna racji głównej strony, czyli rządowej.
Jednym słowem, opiera się na kłamliwych komunikatach prasowych polskich dziennikarzy, na donosach totalnej opozycji, co pokazuje jego stronniczość, nierzetelność i pośpiech w wydawaniu osądu.
Demokracja w Polsce nie jest zagrożona, politycy opozycji jak i obywatele mogą protestować i wygadywać nawet największe głupoty, jak te o dyktaturze, końcu demokracji i totalnej apokalipsie. Niestety, w tych wypowiedziach uderza agresywny, wręcz brutalny język. Obok wzniosłych haseł o demokracji jest nawoływanie do przemocy. Jak inaczej nazwać wypowiedzi polityków o kostce brukowej, której demonstranci mają używać? Podczas demonstracji padają zachęty do agresywnej walki z państwem i demokratycznymi władzami. Taki język, takie nawoływanie do agresji ma przecież konsekwencje. Politycy opozycji, którzy dziś wykrzykują agresywne hasła, biorą odpowiedzialność za przemoc i agresję, którą mogą wywołać.
Jeszcze raz podkreślę: reforma wymiaru sądownictwa jest po to, aby Polacy przekonali się, że idą do sądów po sprawiedliwość a nie po wyrok. Muszą wiedzieć, że zawsze kiedy potrzebują ochrony, sąd szybko i sprawnie im pomoże. A tak, niestety, nie jest. Wymiar sprawiedliwości stoi po stronie korporacji sędziowskiej, adwokackiej i prawniczej. Wymiar sprawiedliwości ma pracować uczciwie, sprawiedliwie, dobrze i dla każdego. Musi skończyć się czas sędziów na telefon.
Dlatego ta reforma należy się Polakom. Trójpodział władzy polega na tym, że każda z władz jest kontrolowana przez obywateli, niestety, stało się tak, że naród kontroluje tylko parlament, rząd i prezydenta, natomiast trzecia z władz jaką są sędziowie, zamieniła się w „nadzwyczajną kastę”: sędziowie sami się wybierają, awansują i wynagradzają. To dlatego Prawo i Sprawiedliwość umówiło się z Polakami w kampanii wyborczej na reformę wymiaru sprawiedliwości, na reformę sądownictwa. Dzisiaj tej obietnicy dotrzymaliśmy.
Końcowe słowo: zapewne opozycję raduje, że uchwalamy tę ustawę 22 lipca. Przeciągając obrady, doprowadzili do tej niechwalebnej daty. Dla nas nie jest ważna data uchwalenia tej ustawy, ale dobro Rzeczypospolitej i jej obywateli.