Panie Marszałku. Wysoka Izbo.
Mam zaszczyt przedstawić sprawozdanie Komisji Kultury i Środków Przekazu o ustawie o zmianie ustawy o Instytucie Solidarności i Męstwa oraz niektórych innych ustaw. Komisja obradowała 24 lipca, z udziałem wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Małgorzaty Gawin. Podczas obrad pani minister Gawin obszernie uzasadniła główny cel ustawy, jakim jest połączenie Instytutu Solidarności i Męstwa, czyli instytutu badawczego utworzonego na podstawie ustawy z dnia 9 listopada 2017 r. o Instytucie Solidarności i Męstwa, oraz Ośrodka Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego, czyli państwowej instytucji kultury utworzonej przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego, działającej zgodnie z ustawą z dnia 5 października 1991 r. o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej.
Na mocy ustawy Instytut Solidarności i Męstwa otrzyma nowe zadania ustawowe, a w jego strukturze organizacyjnej działać będzie ośrodek badań nad totalitaryzmami. Czyli dotychczasowy odrębny podmiot prawa – Ośrodek Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego zostanie zlikwidowany. Pracownicy ośrodka staną się pracownikami instytutu. Instytut przejmie też mienie oraz zobowiązania i wierzytelności ośrodka. Zgodnie z ustawą Instytut Solidarności i Męstwa otrzyma imię Witolda Pileckiego. Ustawa przewiduje zmiany stanowiące niezbędne konsekwencje połączenia dotychczasowych odrębnych podmiotów, a także inne zmiany, w tym przepisy modyfikujące zasady wykorzystania w kolejnych latach obrotowych środków dotacji dla Instytutu Solidarności i Męstwa przyznanej w roku 2017 oraz zmiany wprowadzające nowy organ instytutu, czyli Radę Naukową.
Pani minister w czasie obrad komisji podkreślała, że Ośrodek Badań nad Totalitaryzmami został powołany do życia jako instytucja kultury. Zadaniem ośrodka jest wprowadzanie w nowoczesny sposób polskiego doświadczenia dwóch totalitaryzmów do pamięci świata oraz tworzenie zaawansowanej polsko-angielskiej cyfrowej bazy osobistych świadectw mówiących o niemieckiej i sowieckiej okupacji, przywracającej Polakom pamięć o tych wydarzeniach, a także dającej do nich dostęp międzynarodowej publiczności. Trzeba też wspomnieć, że Ośrodek Badań nad Totalitaryzmami zgromadził już bodaj 8 tysięcy świadectw. Są to pełne przesłuchania, które bardzo często zostały przepisane z tekstu pisanego ręcznie i odpowiednio otagowane, dlatego umożliwiają bardzo szybkie wyszukiwanie. Tak jak powiedziałem, są one przetłumaczone na język angielski, i to jest coś zupełnie innego. Pozyskiwanie tych świadectw wcale nie jest łatwe, bo są one rozsiane po rozmaitych śledztwach i procesach. Bardzo podobną pracę wykonało już wiele instytucji niemieckich, jeszcze więcej instytucji żydowskich. Właśnie w ten sposób te państwa prowadzą politykę historyczną. Jest pytanie, dlaczego Polska tak długo tego nie robiła. I właśnie teraz to ma się zmienić.
Instytut Solidarności i Męstwa podjął działalność na podstawie tej samej logiki, która przyświecała założeniu Ośrodka Badań nad Totalitaryzmami. Co w ciągu 6 miesięcy wykonał? Zadaniem głównym tego instytutu było i jest nagradzanie osób, które pomagały polskim obywatelom, które ratowały ich głównie w czasie II wojny światowej, chociaż nie tylko. Przez te 6 miesięcy historycy i badacze instytutu przeanalizowali ok. 80 tysięcy świadectw i wytypowali 250 osób do odznaczeń. Jesienią 2018 r. Rada Pamięci instytutu przekaże do Pałacu Prezydenckiego pierwszych 11 wniosków skompletowanych na podstawie bardzo drobiazgowo wykonanej dokumentacji. Przez te 6 miesięcy zostało także nagranych 50 notacji filmowych, wywiadów ze świadkami historii w bardzo różnych kategoriach. To są więźniowie obozów koncentracyjnych, to są osoby, które pomagały Żydom podczas wojny, to są też robotnicy przymusowi, a także świadkowie z Wołynia.
Nie będę już wracał do argumentów popierających działalność tych dwóch ośrodków, chcę jednak zdecydowanie poprzeć ich połączenie w jeden duży instytut, który podejmie współpracę z wieloma ośrodkami na całym świecie. Liczę na to, że to połączenie obydwu instytucji doprowadzić do przełomu w badaniach nad okupacją niemiecką i sowiecką w Polsce, stworzy przestrzeń dla międzynarodowej dyskusji, do wymiany poglądów, aby następnie wykorzystać ten potencjał do pielęgnowania pamięci historycznej i edukowania współczesnych społeczeństw. Stworzy to znacznie lepsze warunki organizacyjne i finansowe do tych działań.
Pani minister poruszyła kwestię powielania się pewnych kompetencji tych dwóch instytucji z kompetencjami Instytutu Pamięci Narodowej czy z innymi instytucjami o podobnym charakterze, np. z placówkami muzealnymi poświęconymi ofiarom i stratom podczas II wojny światowej. I tutaj bardzo ważna uwaga: Instytut Solidarności i Męstwa będzie placówką stricte naukową, zajmującą się badaniami nad historią najnowszą, konieczne jest bowiem, aby tę niezwykle skomplikowaną polską historię badać i ukazywać w sposób profesjonalny. Nie trzeba przypominać, że w Europie Zachodniej ciągle funkcjonuje pewna pamięć, którą pani minister nazwała pamięcią pojałtańską. Ta pamięć utrwaliła pewne fałszywe kody pamięci, które funkcjonują do dzisiaj. Po prostu Polska rządzona przez wiele lat przez komunistów, także Polska w okresie III RP…, to był czas, kiedy za mało uwagi zwracaliśmy na tworzenie własnej polityki historycznej w znaczeniu: mówić prawdę o tym, co się wydarzyło, co Polskę spotkało.
Żeby to przełamać, nie możemy zrzucać wszystkich zadań na Instytut Pamięci Narodowej. Poza tym Instytut Pamięci Narodowej nie ma praw do nadawania tytułów naukowych, nie może prowadzić regularnych seminariów doktoranckich. To właśnie będzie pierwsza instytucja, która będzie miała do tego prawo. W ramach instytutu naukowo-badawczego, jakim będzie Instytut Męstwa i Solidarności imienia Witolda Pileckiego… To będzie dla naukowców ogromnie ważne.
Pani minister w czasie posiedzenia komisji wspomniała również, że ośrodek Pileckiego zrobił bardzo dokładną analizę wszystkich artykułów prasowych dotyczących Polski, zamieszczonych w najważniejszej prasie zagranicznej. I tu, tragedia. Analiza ta odsłoniła niewiarygodne morze niewiedzy, ignorancji, jeśli chodzi o polską historię czasu wojny. To powinno nas raz na zawsze przekonać, że każde państwo w Europie i na świecie prowadzi własną politykę historyczną, a zatem i Polska powinna ją tym bardziej prowadzić.
Zadania, które będzie odtąd realizował Instytut Pileckiego – bo właśnie tak będzie on nazywany – nie są zadaniami, które należały do Instytutu Pamięci Narodowej, a ich realizowanie jest nam niezbędne, żeby wprowadzić historię Polski i Europy Środkowo-Wschodniej do pamięci świata.
Senackie Biuro Legislacyjne zaproponowało kilka poprawek do ustawy o Instytucie Solidarności i Męstwa. Chodziło m.in. o wprowadzenie nowego organu Instytutu Solidarności i Męstwa, czyli rady naukowej. Jak podkreślił senacki legislator, co do zasady rada naukowa ma uzyskać kompetencje rady naukowej instytutu badawczego, określone w ustawie o instytutach badawczych – na zasadzie ogólnego odesłania do tej ostatniej ustawy. Jednak kompetencje rady naukowej wykraczają poza funkcje opiniodawczo-doradcze, obejmują także działalność rady jako organu stanowiącego i inicjującego działania instytutu. Ponadto z ustawy o instytutach badawczych wynika zamknięty katalog kompetencji rady naukowej. Zgodnie z tym przepisem to dyrektor instytutu podejmuje decyzje we wszystkich sprawach dotyczących instytutu, z wyjątkiem spraw należących do zakresu działania rady naukowej. To jest zasada domniemania kompetencji dyrektora, a nie rady. Ten ostatni przepis nie znajdzie jednak zastosowania do dyrektora Instytutu Solidarności i Męstwa. Jak stwierdziła pani minister, ustawa o Instytucie Solidarności i Męstwa wprowadza własny katalog zadań i obowiązków dyrektora instytutu, podobnie jak jest w innych instytutach powoływanych odpowiednią, własną ustawą. Dziękuję za uwagę.