5. Posiedzenie Senatu RP, 17-18 grudnia 2015,
Panie Marszałku. Wysoka Izbo. Panie Ministrze. Szanowni Goście.
Stulecie śmierci Henryka Sienkiewicza, które przypada 15 listopada 2016 r. jest ważną przesłanką dla uchwalenia Roku Sienkiewicza. Nikt przecież nie ma wątpliwości, że powieściowe utwory wielkiego polskiego dziejopisa należą do istotnej części dziedzictwa kulturowego naszego narodu. Dodam: do dziedzictwa także Kościoła katolickiego w Polsce. Właśnie temu zagadnieniu chciałbym poświęcić moje wystąpienie. Konkretnie, dotyczy ono niezwykłego wprost wyczucia polskiego twórcy o znaczeniu Jasnej Góry oraz obrazu Jasnogórskiej Królowej Polski dla przetrwania naszego państwa w trudnych czasach wojen, zaborów, czy mówiąc ogólnie – utraty niepodległości.
Oczywiście, myślę tu głównie o trylogii Henryka Sienkiewicza, a zwłaszcza o jej części dotyczącej utworu „Potop”. To w tym utworze znajdujemy słowa, które Sienkiewicz włożył w usta przeora Kordeckiego, dowódcy jasnogórskiej twierdzy w czasie szwedzkiego oblężenia: „Dziwnie szatan jest na to miejsce zawzięty i dokłada wszelkich starań, aby nabożeństwu tu przeszkodzić i wiernych jak najmniej do udziału w nich dopuścić. Bo nic do takiej desperacji piekielnego dworu nie przywodzi, jak widok czci dla Tej, która głowę węża starła”.
Tu przypomnę, że czterdziestodniowe oblężenie Jasnej Góry przez Szwedów, trwające od 18 listopada do 25 grudnia 1655 roku, opisane w „Potopie”, było heroiczną walką 160 obrońców z kilkutysięczną armią protestanckich najeźdźców. Walką, dodajmy, zwycięską. To jednak, co pragnął Sienkiewicz podkreślić w „Potopie”, dotyczy głównego powodu szwedzkiego najazdu, a tym samym wagi tej zwycięskiej obrony Jasnej Góry, która po latach została uznana za cudowną.
Chodzi o przekonanie tak Sienkiewicza, jak i historyków, że pokonanie Polski miało doprowadzić do zagarnięcia przez Szwedów Prus Wschodnich i Książęcych, odsunięcia Polski od Bałtyku, a w konsekwencji – do założenia imperium protestanckiego w basenie Morza Bałtyckiego. Właśnie na drodze do powstania tego protestanckiego imperium stanęła katolicka Polska z klasztorem jasnogórskim.
Henryk Sienkiewicz bardzo obrazowo opisał fakt, że opór, który począł się przeciw Szwedom na Jasnej Górze, szerzył się jak pożar, aż doprowadził do wypędzenia najeźdźców z ojczyzny. Dlatego też twórca w swej artystycznej wizji ukazał bohaterskiego obrońcę jasnogórskiej twierdzy, o. Augustyna Kordeckiego, jako człowieka Opatrzności, posłanego przez Boga.
Stąd też to jasnogórskie zwycięstwo określił Sienkiewicz mianem cudu. Jego cudowność, czyli charakter nadprzyrodzony, potwierdza z kolei bardzo ważny fakt, jakim było obranie 1 kwietnia 1656 roku w katedrze lwowskiej przez króla Jana Kazimierza Matki Bożej Jasnogórskiej na Królową Polski. Ta uroczysta koronacja Matki Bożej na Królową Polski była logiczną konsekwencją tego cudownego zwycięstwa.
Jeszcze raz chciałbym wrócić do innych słów Henryka Sienkiewicza, które włożył on w usta ojca Augustyna Kordeckiego, że „szatan dziwnie zawziął się na to miejsce”, by je atakować i niszczyć. Faktycznie, przypomnę, że listę tych ataków otwiera rabunkowy napad, dokonany już w 1430 roku. Poważnej dewastacji uległ wtedy sam Obraz, poturbowano zakonników i zniszczono w klasztorze wszystko, co było w zasięgu ręki napastników.
Późniejsze agresje dotykały tak Cudownego Obrazu, jak i klasztoru oraz paulinów. Przebiegając lata i epoki, oblężenia szwedzkie, walki konfederatów barskich, napoleońską zawieruchę, udręczenia zakonników, dewastacje i klęski podczas okupacji austriackiej, pruskiej i moskiewskiej, zakończonej rozbiórką jasnogórskich fortyfikacji na polecenie cara Mikołaja II – dostrzegamy zadziwiającą w tym zawziętość i nienawiść do Boga.
Na przykład szczególnej wymowy w tym kontekście nabiera raport rosyjskiego gubernatora, Konstantego Millera w 1903 roku – a więc za życia Henryka Sienkiewicza – w którym to raporcie gubernator donosił do Petersburga: „Najpewniejszym środkiem skończenia z niebezpiecznym z wielu względów klasztorem częstochowskim byłoby – zdaje się – skasowanie go. Ale środek taki jest już zupełnie nieprzydatny. Wzbudziłby on przeciwko Rosji wściekłą nienawiść całego świata katolickiego, a przede wszystkim prostego ludu polskiego, ubóstwiającego świątynię. Konieczną jest rzeczą oszczędzić uczucia religijne tego ludu. Zgadzam się na to, że żałować tylko należy, że nie skasowano klasztoru częstochowskiego w 1864 roku, jednocześnie z wieloma innymi klasztorami”.
Prawdą jest, że kiedy Jasna Góra utraciła swój obronny charakter jako twierdza, nie ustało jej posłannictwo moralne jako duchowej stolicy Polski. Tak było zwłaszcza w latach utraty niepodległości, także w minionych latach narzuconego narodowi siłą ustroju komunistycznego.
Dlatego jeszcze raz chciałbym zwrócić uwagę na niezwykłość opisu Jasnej Góry oraz cudowność obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej ukazane w utworach Henryka Sienkiewicza, na swoistą teologię dziejów narodu polskiego złączoną z tym miejscem, z określeniem Sienkiewicza: Jasna Góra Zwycięstwa.
Stąd przypomnę jeszcze raz ponadczasowe słowa z „Potopu”, które Henryk Sienkiewicz włożył w usta swojego bohatera, przeora Augustyna Kordeckiego: „Szydzi z nas i pogardza nami nieprzyjaciel, pytając, co nam z dawnych cnót pozostało? – A ja odpowiem: Wszystkie zginęły, jednak coś jeszcze pozostało, bo pozostała wiara i cześć dla Najświętszej Panny, na którym to fundamencie reszta odbudowana być może”.
Konkludując: miał rację Henryk Sienkiewicz, gdy pisał, że „jest takie miejsce w narodzie, którego bezkarnie dotknąć nie wolno, bo wtedy naród zawyje z bólu i zerwie się do okropnej walki – a miejsce to zwie się Jasna Góra”.
Dziękuję za uwagę