Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
W naszej uchwale piszemy w preambule: „13 grudnia 1981 r. władza komunistyczna na czele z generałem Wojciechem Jaruzelskim wprowadziła w Polsce stan wojenny. Wojsko przejęło kontrolę nad Polską i Polakami. Radio i telewizja nadawały jeden tylko komunikat – człowieka, który zniewolił Ojczyznę na wiele lat. Aresztowano, internowano, osadzono w ośrodkach odosobnienia tysiące działaczy „Solidarności”, artystów, intelektualistów, robotników i studentów, którym się zamarzyło żyć w kraju wolnym i niepodległym. Zmilitaryzowanymi zakładami pracy zarządzali komisarze wojskowi, a ludzi szantażem zmuszano do podpisywania oświadczeń o lojalności względem samozwańczej władzy”.
I dalej jest mowa o zamordowanych górnikach w kopalni „Wujek” w Katowicach, którzy po trzydniowym strajku i płynących zewsząd informacjach o pacyfikacji innych kopalń na Śląsku, postanowili stanąć w obronie swojego zakładu. Podczas brutalnej pacyfikacji 9 górników zostało zamordowanych, a 21 zostało rannych.
Dodam, że historyk Adam Dziuba podkreśla, że w pacyfikacji „Wujka” brali udział ci sami milicjanci, którzy dzień wcześniej strzelali do górników z kopalni „Manifest Lipcowy”. Czuli się bezkarni, powiedziano im bowiem, że milicyjne raporty trafią do kosza na śmieci. Zomowcy mieli więc zagwarantowaną bezkarność. Zdaniem prof. senatora Jana Żaryna użycie siły w „Wujku” nie było przypadkiem. Na użycie ostrej broni zezwalały przepisy stanu wojennego. Dlatego już 20 stycznia 1982 r. Prokuratura Garnizonowa w Gliwicach umorzyła śledztwo w sprawie śmierci górników z kopalni „Wujek”, natomiast 9 lutego 1982 r. sąd Śląskiego Okręgu Wojskowego ogłosił wyrok w procesie przywódców górniczego strajku w KWK „Wujek”: Stanisław Płatek skazany został na 4 lata, Jerzy Wartak na 3,5 roku, Adam Skwirz i Marian Głuch na 3 lata więzienia.
Oddając dzisiaj cześć zamordowanym w kopalni „Wujek”, a zarazem składając hołd wszystkim niezłomnym, Senat Rzeczypospolitej Polskiej wraca do tych tragicznych dni, abyśmy jako Polacy stanęli mocno przy prawdzie o tych dniach, a równocześnie przy wartościach chrześcijańskich i narodowych. Jest to zwłaszcza ważne dzisiaj, gdy zewsząd dotyka nas kłamstwo o tamtych dniach, gdy pojawiają się wątpliwości, czy warto było walczyć, skoro oprawcy mają się dobrze, a ofiary cierpią niesprawiedliwość.
Przypomnę: ponad sto ofiar, 10 tysięcy internowanych, masowe represje, zwolnienia z pracy z wilczym biletem, milion osób na przymusowej emigracji. Ruina gospodarki. Wszystko to pozostaje nierozliczoną zbrodnią. Dobrze, że Senat w uchwale wspomina „człowieka, który zniewolił naród”, gen. Wojciecha Jaruzelskiego, wkrótce szeregowego Jaruzelskiego. Przez 35 lat czuł się bohaterem, pochowano go z największymi honorami państwowymi, podobnie jak drugiego generała, według Adama Michnika „człowieka honoru”, Czesława Kiszczaka.
Przez 35 lat nie zadośćuczyniono skrzywdzonym ludziom. Co więcej, pozwalano utrwalić kłamstwa komunistycznych propagandystów, że stan wojenny był konieczny. Taki stan świadomości to również owoc grupy osób z Solidarności, opowiadających się za tzw. „grubą kreską”, tych którzy porozumieli się w Magdalenka i doprowadzili do „okrągłego stołu”. Przypomnę, tam warunki dyktowała bezpieka, a nowi przywódcy „Solidarności” przyjęli te warunki bez protestu (wcześniej tych „niekonstruktywnych” działaczy pozbyto się). Istotę obrad „okrągłego stołu” dobrze oddał Krzysztof Wyszkowski: „Dbano, by nic nie przeciekło do społeczeństwa, które może ’nierozumnie zareagować’. Z jednej strony przywódcy ’Solidarności’ powoływali się na strajki jako źródło siły społecznej, a z drugiej – deklarowali w rozmowach, że nie dopuszczą do spontanicznych reakcji, przestrzegali, by nie zdawać się na swobodnie wyrażoną opinię publiczną. To był element zmowy przeciwko społeczeństwu. Nasza strona działała na zasadzie: można zrobić coś dla niemądrego, niedojrzałego narodu, byle ten się nie wtrącał”. W konsekwencji do dziś nie przeprowadzono pełnej dekomunizacji.
Konsekwencje tego zakłamywania historii były najbardziej widoczne na manifestacji Komitetu Obrony Demokracji w 35. rocznicę wydarzeń stanu wojennego, 13 grudnia 2016 r. Na oczach całego społeczeństwa kolejny raz zakłamywano prawdę o stanie wojennym, zszargano pamięć autentycznych bohaterów tamtych dni, tych zmarłych i tych dzisiaj jeszcze żyjących, a już apel liderów KOD, Platformy, Nowoczesnej i kilku innych środowisk o „wypowiedzenie posłuszeństwa” władzy, w tym apel płk. Adama Mazguły, podwładnego gen. Jaruzelskiego, który nawoływał do jawnej rebelii w szeregach armii, powinien znaleźć się w prokuraturze.
Manifestacja KOD-u to obrazek z ostatnich dni. Tak naprawdę, to szargania prawdy o stanie wojennym dokonywano przez całe 35 lat, czyniąc honory generałom-sprawcom wojny przeciw narodowi polskiemu, dlatego nic dziwnego, że dzisiaj wielu młodych nie potrafi już dobrze odróżnić prawdziwych bohaterów od zdrajców. Równocześnie do tego stopnia w minionych latach zniekształcano ideały „Solidarności”, doszło do tego, że dziś wielu wygłasza krzywdzące, a nawet ubliżające oceny rządzących, porównując grudzień 2016 z grudniem roku 1981. Gdyby odnieść się do innego obrazu, to podobnie próbuje się zohydzić miesięcznice katastrofy smoleńskiej: modlących się co miesiąc ludzi nazywa się sektą smoleńską, określa jako nazistów, polityków wykorzystujących największą powojenną polską tragedię dla własnych celów. A przecież tym najważniejszym celem jest uszanowanie pamięci tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem, jak również poznanie pełnej prawdy o tej tragedii.
Przeszłość buduje naszą teraźniejszość i przyszłość. Jeśli zakłamiemy przeszłość, to będziemy w przyszłości karłami, a nie dumnym, wolnym narodem.