Panie Marszałku. Wysoka Izbo.
Z okazji 50-lecia wydarzeń Marca ‘68 przyjmujemy w Senacie okolicznościową uchwałę, przypominając, że te dramatyczne wydarzenia rozpoczęły się od protestów przeciwko zdjęciu ze sceny Teatru Narodowego „Dziadów” w inscenizacji Kazimierza Dejmka, spektaklu będącego „sprzeciwem wobec totalitarnej dyktatury, cenzury i prześladowań politycznych”. Protest rozlał się po całej Polsce, a jego symbolem stał się wiec 8 marca 1968 r. na Uniwersytecie Warszawskim w obronie studentów wyrzuconych z uczelni, brutalnie spacyfikowany przez oddziały milicji i ORMO.
Komunistyczna władza oprócz represji wobec uczestników demonstracji, rozpoczęła falę antysemickich czystek oraz nagonki prasowej na obywateli polskich pochodzenia żydowskiego. Komuniści użyli całego szeregu kłamstw, dokonując publicznych spektakli nienawiści w środkach masowego przekazu. Doszło także do brutalnych działań służb specjalnych państwa policyjnego: aresztowań, procesów politycznych, masowych zwolnień z pracy i relegacji z uczelni.
Dziś z całą pewnością wiadomo, że był to patriotyczny protest młodzieży, także polskiej inteligencji, który zbiegł się z czystkami w aparacie partii i administracji dokonywanymi przez grupę komunistów polskich, a skierowanymi od 1967 r. przeciwko osobom pochodzenia żydowskiego. Najkrócej mówiąc, mieliśmy wówczas do czynienia z walkami frakcyjnymi na szczytach władzy komunistycznej, w PZPR. Ich istotą wcale nie była walka towarzyszy Polaków z towarzyszami Żydami, ponieważ towarzysze Żydzi byli po jednej i po drugiej stronie.
Przy okazji senackiej uchwały chciałbym zwrócić uwagę na historyczny już fakt, że zawsze w związku z Marcem ’68 wybucha dyskusja o polskich winach i polskich zbrodniach popełnionych na swych żydowskich sąsiadach i współobywatelach. To co najbardziej boli patriotycznych Polaków, to fakt, że Marzec ’68 rozumiany jako czystki etniczne wymienia się jednym tchem z Październikiem ’56, Wybrzeżem ’70, Radomiem i Ursusem ’76, Sierpniem ’80… Wymienione historyczne daty są dla nas, Polaków, symbolem walki ze zniewoleniem Polski przez komunizm, dlatego nie należy ich włączać w konflikt polityczny: komuniści – Żydzi. Dość wspomnieć, że główny „bohater” tych wydarzeń, chcący obalić Gomułkę, to gen. Nikołaj Tichonowicz Diomko vel Mieczysław Moczar, który Polakiem nie był i za Polaka się nigdy nie uważał. A współpracował z nim i skorzystał z tej tragedii gen. Wojciech Jaruzelski.
W tym kontekście bardzo trudno zrozumieć słowa Adama Michnika, który w jednej ze swoich książek wydanych w 1995 r., napisał, że „rok 68 to był horror horrorów”. Rok później przyrównał wydarzenia Marca ’68 w „Gazecie Wyborczej” do… Katynia. Przecież to niedorzeczne. Czy to tylko niedouczenie redaktora „GW” czy coś więcej? Pozwolę sobie na przywołanie kilku faktów.
Według dokumentu MSW z 1969 r., opublikowanego we fragmentach przez Krzysztofa Lesiakowskiego (K. Lesiakowski, „Emigracja osób pochodzenia żydowskiego z Polski w latach 1968-1969”, w: „Dzieje Najnowsze”, nr 2/1993), w okresie od stycznia 1968 r. do sierpnia 1969 r. wyjechało z Polski 11 tys. 185 osób, w tym 9570 osób dorosłych. Wśród nich było m.in.: 525 osób piastujących kierownicze stanowiska w ministerstwach; 200 osób z prasy i instytucji wydawniczych; 217 pracowników naukowych; 61 osób z Komitetu „Polskie Radio i Telewizja”; 176 osób z resortu spraw wewnętrznych (b. MBP) – z tego 12 osób to byli dyrektorzy departamentów, szefowie WUBP; 28 osób z sądownictwa, prokuratury i więziennictwa; 55 osób z MON i LWP; 998 rencistów, w tym 204 osoby pobierające renty z tytułu „szczególnych zasług dla PRL”. Ciekawostka: należałoby uściślić te informacje, ponieważ przy miejscu zatrudnienia np. stalinowskiego sędziego kpt. Stefana Michnika podano, że pracował w wydawnictwie, podobnie wielu byłych funkcjonariuszy MBP to późniejsi pracownicy naukowi czy właśnie „renciści specjalni”. I jeszcze jedno spostrzeżenie: z 1300 osób wyrzuconych wówczas z LWP, tylko 181 było pochodzenia żydowskiego. Prawda jest taka, że pozbywano się tych oficerów, którzy po odwilży ‘56 roku wyszli z więzień i mogli wrócić z powrotem do wojska, a więc pozbyto się tych, którzy mogli „przeszkadzać” w przygotowywanym ataku Rosjan na Czechosłowację. A co do tych wszystkich, którzy wyjechali, to większości była to elita urzędnicza i naukowa, w kilku przypadkach zbrodniarze z byłego, okrytego złą sławą Urzędu Bezpieczeństwa.
Bodaj z powyższych danych wynika, że nie jest prawdą hasłowa zbitka: „Polacy w marcu 68 wypędzili Żydów”. Prawdą jest, że w wielu żydowskich rodzinach część osób wyjechała, część zaś została i nadal robiła w PRL karierę. Można sądzić, że większość wyjechała dobrowolnie, zgadzając się na jeden warunek: chcesz wyjechać z Polski – zabieramy ci obywatelstwo. Nikogo na siłę nie wepchnięto na ciężarówki i nie wywieziono w nieznanym kierunku. Po żadnym z wyjeżdżających nie zaginął słuch – jak to było w latach wojny i po wojnie do 1956 r. Wszyscy otrzymali od rządu odprawy finansowe, wielu pobierało i nadal pobiera emerytury czy renty przebywając w Izraelu.
I jeszcze jedna uwaga: na tle wcześniejszych fal emigracji osób pochodzenia żydowskiego z PRL, emigracja marcowa wcale nie była największa. W latach 1956-1957, jak tylko pojawiła się możliwość „ucieczki” ze stalinizmu, wyjechało ponad 36,5 tys. osób.
Mówię o tym, abyśmy nie sprowadzali Marca ’68 do walki „Polaków z Żydami”, do antysemityzmu. Należy pamiętać, że Polska nie była wolnym państwem, władza pochodziła z obcego nadania i nie była demokratycznie wybierana, a społeczeństwo było terroryzowane siłami bezpieczeństwa: w latach 1943-1956 dziesiątki tysięcy Polaków przebywało w więzieniach, było mordowanych. A ileż cierpień przechodzili ludzie Kościoła, duchowni i świeccy. Nie mam zamiaru porównywać ich więziennej gehenny z wydaleniem z Polski obywateli polskich pochodzenia żydowskiego, ale wszystkie te wydarzenia należy widzieć i oceniać we właściwej skali, szczegółowo także badać, aby kierować się prawdą, a nie jak to dzisiaj modne – polityczną poprawnością.
Dlatego czas najwyższy, aby nasza pamięć i narracja o Marcu ‘68 była prezentowana zgodnie z faktami i z prawdą. Zakończę słowami premiera Mateusza Morawieckiego podczas debaty „Marzec ‘68. Ogólnopolski Ruch Społeczny Przeciw Komunizmowi” na Uniwersytecie Warszawskim w ramach obchodów 50. rocznicy Marca ‘68: „Marzec ‘68 nie powinien być naszym powodem do wstydu. Marzec ‘68 dla Polski i Polaków, tych walczących o wolność, powinien być powodem do dumy, a nie wstydu”. Dopowiem: ten zryw młodych Polaków wpisuje się mocno w polski topos wolnościowy przeciw obcej władzy, narzuconej Polakom przez obce wielkie mocarstwo. Bez Marca 68 nie byłoby może sierpnia 80. Dlatego jak trafnie powiedział premier: „mitologia Marca ‘68 stoi w pewnej sprzeczności do historii Marca”. To nie przypadek, że akurat w tym samym czasie odbieramy epolety generalskie tym, którzy byli sprawcami tragedii Marca ’68.