Panie Marszałku. Wysoka Izbo. Panie Ministrze.
Rządowy projekt ustawy o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi zgodnie z art. 1, wskazującym zakres regulowanych ustawą spraw, określa zasady: działania organizacji zbiorowego zarządzania oraz innych podmiotów zarządzających prawami autorskimi lub prawami pokrewnymi, udzielania zezwoleń na tego rodzaju działalność, nadzoru nad jej wykonywaniem oraz działania Komisji Prawa Autorskiego. W uzasadnieniu projektu rządowego czytamy, że przedmiotem implementacji dyrektywy unijnej jest harmonizacja zasad działalności organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi, czyli przede wszystkim prawami do utworów, artystycznych wykonań, fonogramów i wideogramów – w pewnym zakresie zbiorowo zarządzane są także prawa do wydań książek i prasy. Dodam, że odbyło się wysłuchanie publiczne, podczas którego twórcy zgłosili bardzo wiele cennych uwag i propozycji, odnoszących się m.in. do potrzeby większej ochrony praw polskich artystów. Następnie nad ustawą pracowała wnikliwie sejmowa podkomisja nadzwyczajna, również z dużym zaangażowaniem strony rządowej, w końcu również sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu. Teraz mamy projekt ustawy w Senacie.
Choć ustawa ma charakter – jak wspomniałem – dostosowawczy do prawa Unii Europejskiej, a konkretnie implementuje do polskiego porządku prawnego dyrektywę w sprawie zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi oraz udzielania licencji wieloterytorialnych dotyczących praw do utworów muzycznych, to w wyniku żmudnych prac prawników ministerstwa kultury, Sejmu i Senatu, organizacji zbiorowego zarządzania, otrzymaliśmy ustawę kompleksową, porządkującą polski rynek zbiorowego zarządu, co czyni go bardziej przejrzystym zarówno dla właścicieli praw autorskich i pokrewnych, jak i dla użytkowników.
Prawdą jest, że termin implementacji wspomnianej dyrektywy unijnej upłynął 10 kwietnia 2016 r. Prawdą jest rownież, że Komisja Europejska z powodu tego opóźnienia skierowała skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, chcąc ukarać Polskę za brak tej implementacji. Nie jesteśmy tu jednak po to, aby wzajemnie obarczać się winą za to opóźnienie, ale nie ma złego, co by na dobre nie wyszło. Jestem przekonany, że obecnie dało się wypracować lepsza ustawę, aniżeli mogła to uczynić poprzednia ekipa rządząca, dlatego nie lękam się powiedzieć, że procedowana ustawa stanowi pierwszą w 100-letniej historii polskiego prawa autorskiego w pełni kompleksową regulację działalności organizacji zbiorowego zarządzania.
Oczywiście, nie chodzi mi o to, aby przekreślić, zdezawuować zapisy ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 r. Z natury rzeczy tamta miała charakter cząstkowy, np. nie regulowała ważnych kwestii między daną organizacją a uprawnionymi użytkownikami, dlatego w praktyce prawnicy z organizacji zbiorowego zarządzania mieli głos decydujący w sprawach nie tylko finansowych. Najkrócej mówiąc, organizacje nazywały się stowarzyszeniami uprawnionych, ale samorządności należało w nich szukać ze świecą.
Co jednak najbardziej dziwi, to fakt, że w dotychczasowym systemie zbiorowego zarządu minister kultury i dziedzictwa narodowego, a więc osoba która sprawuje nadzór nad tymi organizacjami, minister który powinien chronić rodzimą twórczość, zwalczać nieprawidłowości, miał niewiele do powiedzenia. To należało zmienić. Dlatego w nowej ustawie minister będzie wydawał nie tylko zezwolenie na działalność zbiorowego zarządu, ale także ograniczał nadmierną liczbę organizacji działających na rynku. Będzie również określał zasady ich współdziałania zarówno z uprawnionymi, jak i z użytkownikami. Aby mógł wypełnić swoje zadania otrzymał minister kultury odpowiednie środki w celu wyjaśnienia lub wyeliminowania nieprawidłowości w tym zakresie: na początek będą to upomnienia, ale nie obejdzie się bez kar grzywny nakładanych za nieprawidłowości. Jeśli kary nie pomogą, minister będzie mógł zastosować sankcję w postaci cofnięcia zezwolenia na zbiorowe zarządzanie, jedyną przysługującą mu obecnie.
Wśród innych przepisów warto podkreślić, że obecna ustawa wyraźnie zwiększa rolę twórców i wykonawców w stosunku do producentów i innych podmiotów, czyli decydujący głos mają mieć twórcy i artyści wykonawcy, a nie podmioty, których wkład w powstanie utworów i przedmiotów praw pokrewnych ma charakter finansowy – np. producenci i wydawcy muzyczni, którzy prawa autorskie czy pokrewne nabywają od twórców i artystów wykonawców. Chodzi w tym o to, aby organizacje zbiorowego zarządzania prawami twórców, sprawiedliwie dzieliły i wypłacały zainkasowane środki.
Inny ważny zapis dotyczy uprawnionych, którzy nie powierzyli praw żadnej organizacji: ich prawa będzie mogła reprezentować wyłącznie organizacja, która uzyskała status reprezentatywnej. Ponadto będzie obowiązywała tzw. zasada jednego okienka, czyli użytkownik będzie zobowiązany do zawarcia tylko jednej umowy z jedną organizacją. Co również ważne, ustawa chroni w większym stopniu polskie organizacje zarządzania przed dominacją zagranicznych organizacji w tej branży.
Wśród innych zapisów jest i dotychczasowy, że ustawa pozwala organizacjom zarządzającym prowadzić działalność socjalną, kulturalną lub edukacyjną, finansowaną z przychodów z praw autorskich i pokrewnych, ale musi być na to zgoda tych, którzy te środki wypracowali. Dlatego najważniejsze decyzje w każdej z tych organizacji będą podejmowane na walnym zebraniu członków, a nie w gronie kilku osób z zarządu – jak to było dotychczas. Stąd w ustawie znajdują mocne umocowanie komisje rewizyjne, reprezentujące samych uprawnionych, którzy będą nadzorować działalność organizacji zarządzania.
Ustawa reguluje zasady członkostwa w organizacji, zawieranie umów o zbiorowe zarządzanie, terminy podziału zainkasowanych środków, a także ich wypłatę uprawnionym. Koniec z inwestowaniem środków w ryzykowne instrumenty rynku finansowego, z czym mieliśmy dotychczas do czynienia.
Czy to znaczy, że uchwalana ustawa jest doskonała? Bodaj kilkadziesiąt wprowadzonych w Senacie poprawek świadczy o tym, że można by ją nadal poprawiać i zmieniać. Była na ten temat gorąca wymiana zdań podczas obrad Komisji Kultury i Środków Przekazu. Co jednak ważne, żadna z organizacji zbiorowego zarządzania ani żaden z podmiotów, które brały udział najpierw w konsultacjach, a następnie w obradach komisji sejmowej i senackiej, a także same komisje nie zgłosiły wniosku o odrzucenie ustawy.
Co zaś dotyczy różnic w szczegółowych rozwiązaniach, czas pokaże, co trzeba będzie zmienić. Choć więc ustawa nie jest może w pełni doskonała, to mam nadzieję, że przyniesie korzyść zarówno dla środowiska twórców, jak i środowiska odbiorców, użytkowników tych praw. Liczę, że rozwiązania w tej ustawie np. przejście z trybu sądowego na tryb administracyjny przy rozwiązywaniu sporów, znaczny wzrost roli ministra w regulowaniu praw autorskich i praw pokrewnych, w dużej części załagodzi wiele konfliktów pomiędzy użytkownikami twórczości kulturalnej a uprawnionymi do uzyskiwania z tego tytułu należnych korzyści. Dziękuję za uwagę.