Panie Marszałku. Wysoka Izbo.
Należałem do posłów, którzy 19 stycznia 1999 r. powoływali do życia Instytut Pamięci Narodowej. Podkreślaliśmy wówczas zdecydowanie, że do zadań IPN należy gromadzenie dokumentów organów bezpieczeństwa państwa, sporządzonych od 22 lipca 1944 do 31 grudnia 1989 i zarządzanie nimi, m. in. przez wydawanie zaświadczeń lustracyjnych, dalej, ściganie zbrodni nazistowskich i komunistycznych oraz trzecie zadanie – prowadzenie działalności edukacyjnej. Dla mnie szczególnie ważne były zadania badawcze i edukacyjne IPN, w tym m.in. upowszechnianie w kraju i za granicą stanowisk oraz opinii dotyczących najważniejszych dla narodu polskiego wydarzeń historycznych. Dzięki IPN-owi znacząco zwiększyła się aktywność w upowszechnianiu polskiej historii za granicą. Myślę tu zwłaszcza o licznych wystawach poza granicami Polski. Cenię IPN np. za to, że wiele udało się osiągnąć chociażby w wyjaśnianiu obławy augustowskiej; czekam na pełne wyjaśnienie tragedii w Jedwabnem.
Również moje uznanie budzi fakt, że Instytut Pamięci Narodowej realizował swoją misję niezależnie od tego, kto rządzi. Nawet jak rządził Sojusz Lewicy Demokratycznej, jawnie wrogi IPN-wi, dążący do likwidacji Instytutu, obniżający jego budżet, Instytut nie zjednywał sobie polityków inaczej niż efektami pracy.
Pozostając w temacie edukacji historycznej, bardzo cieszę się, że wśród nowych zadań Instytutu będzie odtąd przeciwdziałanie rozpowszechnianiu w kraju i za granicą informacji oraz publikacji o nieprawdziwych treściach historycznych, krzywdzących lub zniesławiających Polskę. Mam tu zwłaszcza na myśli fałszywe oskarżanie Polski o udział w zbrodniach holokaustu, czyli o tzw. kłamstwo oświęcimskie. Chciałbym, aby IPN w nowej formule o wiele szerzej informował o metodach, miejscach i sprawcach zbrodni popełnionych przeciwko narodowi polskiemu, a także wspierał przedsięwzięcia społeczne mające na celu kreowanie patriotyzmu i tożsamości narodowej. Inaczej mówiąc, Instytut Pamięci Narodowej powinien być główną instytucją polityki historycznej państwa.
Edukacji historycznej będzie z pewnością służyło rozszerzenie zakresu badań nad likwidowanym zbiorem zastrzeżonym. Przechowywane w tym zbiorze akta – po ewentualnym utajnieniu materiałów zagrażających bezpieczeństwu państwa – powinny zostać upublicznione. Polacy maja prawo znać prawdę o ludziach, którzy już w nowej, suwerennej Rzeczypospolitej po roku 1989 r., zamiast służyć państwu polskiemu, wysługiwali się obcym rządom, a także budowali własne majątki.
Nowelizacja ustawy ma oczywiście najważniejszą przesłankę, dotyczącą rozszerzenia zakresu czasowego badań IPN, a konkretnie cofnięcia się w czasie aż do 8 listopada 1917 r., czyli do czasów rewolucji, w wyniku której wielu Polaków straciło życie na Kresach. Daje to Instytutowi możliwość prowadzenia badań oraz dokonywania ekshumacji nie tylko wobec ofiar czasu po II wojnie światowej czy w czasie jej trwania, ale niemal w ciągu całego XX wieku.
I tu znajduje się geneza niniejszej nowelizacji, a dokładniej mówiąc, likwidacja Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, której kompetencje ma przejąć IPN, a dużą jej część przejmie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Najkrócej mówiąc, włączenie dotychczasowych działań Rady do kompetencji IPN, pozwoli m.in. na inicjowanie i koordynację działalności związanej z upamiętnianiem historycznych wydarzeń, miejsc oraz postaci w dziejach walk i męczeństwa narodu polskiego w kraju i za granicą. Np. w tym temacie ustawa wprowadza możliwość prowadzenia powyższych prac w oparciu o przepisy Kodeksu postępowania karnego. Konkretnie w przypadku odnalezienia szczątków ofiar w każdym postępowaniu będzie prowadzone śledztwo przez prokuratora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. To spowoduje, że procedury ekshumacyjne będą znacznie szybsze niż były prowadzone dotychczas przez Radę w trybie administracyjnym.
Skoro do zadań Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa należało sprawowanie opieki nad miejscami walk i męczeństwa Polaków, grobami i cmentarzami wojennymi, popularyzowanie miejsc, wydarzeń i postaci historycznych, to kompetencje IPN i Rady w dużym stopniu dublowały się. Dodam jaśniej: tak IPN jak i Rada zajmują się martyrologią Narodu Polskiego w zakresie upamiętnienia miejsc pochówku – tak w sensie archiwalnym jak i badawczym. Dlatego skoncentrowanie w jednym miejscu wysiłków na rzecz jednolitej i wyraźnej polityki historycznej z pewnością odbędzie się z korzyścią dla polskiego państwa i świadomości historycznej Polaków.
Wiem, jak wskazują to eksperci, połączenie to wiąże się z wieloma konsekwencjami, których ustawa nie rozwiązuje. Wspomnę, że kwestie tzw. grobownictwa wojennego należą do ustawowych kompetencji administracji rządowej, do wojewodów, a IPN nie jest organem władzy wykonawczej i zgodnie z ustawą powinien być od niej niezależny. Czyli mówiąc najprościej, to wojewodowie posiadają cały aparat urzędniczy i środki w budżecie na zajmowanie się tzw. grobownictwem, w tym utrzymanie cmentarzy wojennych, także tych poza granicami Polski. Niestety, ustawa nie mówi np. o przekazaniu do IPN dokumentacji dotyczącej ewidencji grobów wojennych.
Także przy IPN zostanie utworzona Baza Materiału Genetycznego ofiar represji totalitarnych czy czystek etnicznych. Będą tam przechowywane dane i informacje o krewnych ofiar oraz o zwłokach lub szczątkach osób, które straciły życie wskutek walki z narzuconym systemem totalitarnym lub wskutek represji totalitarnych, lub czystek etnicznych od 8 listopada 1917 do 31 lipca 1990 r.
Panie Marszałku.
Wiem, że dopiero w praktyce okaże się, czy wszystkie zmiany w ustawie okazały się trafne. Wiem, że protesty opozycji budzi wybór prezesa IPN, a także wybór 9 członków Kolegium – 5 z wyboru Sejmu, po dwóch z Senatu i Prezydenta. Cóż, nie błądzi tylko ktoś, kto nic nie robi. Dobre zmiany nie zawsze spełniają oczekiwania wszystkich stron. Pozwólmy jednak, by lepiej umocowany w ustawie prezes IPN, mógł w wątpliwościach decydować i w ten sposób wypełnić zadania nałożone przez parlament na jego barki.